O tym, że Celine Dion uświetni ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich Paryż 2024 mówiło się od kilku dni. Cierpiąca na poważną chorobę kanadyjska diva, nie ukrywała wzruszenia. We wspaniałym stylu wykonała "Hymn miłości" Edith Piaf.
Artystka przybyła do stolicy Francji 22 lipca i zameldowała się hotelu Royal Monceau. Przebywa tam również Lady Gaga. To tylko podsyciło plotki dotyczące jej występu na ceremonii otwarcia. Występ kanadyjskiej gwiazdy był ostatnim akordem świetnego widowiska.
Celine Dion z Wieży Eiffla wykonała przebój legendarnej Piaf. Widać było łzy w jej oczach. Piosenkarka dała z siebie wszystko i pokazała, że mimo choroby wciąż potrafi dać show.
Na kilka godzin przed występem Celine Dion opublikowała na Instagramie wpis, w którym napisała o swoich przeżyciach w Paryżu.
"Jestem tak szczęśliwa, że mogę być tu z wami w tym tygodniu. Chciałabym również wyrazić ogromne podziękowania dla miejscowych żandarmów, za to, że dbają o nasze bezpieczeństwo" - napisała Celine Dion na swoim Instagramie.
Dodajmy, że piosenkarka zmaga się z Zespołem Sztywnego Człowieka. To schorzenie, które wywołuje ekstremalne bóle i sztywność mięśni. Gwiazda w niedawnym filmie dokumentalnym "Jestem Celine Dion" pokazała niezłomność i determinację w obliczu przeciwności losu.
Czytaj także:
Miliarder uratował polskie tenisistki. "Nasz life saver"
Sensacyjny zwrot akcji. Polak jednak wystartuje na igrzyskach?
ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Nastroje dopisują. Zobacz ostatnie dni przed igrzyskami od kulis