W poprzednim sezonie ostrowianie byli o włos od sprawienia gigantycznej sensacji na parkiecie w Płocku. W drugim meczu ćwierćfinałowym dali sobie odebrać zwycięstwo dopiero w ostatniej minucie (20:21).
Tym razem takiej dramaturgii nie było, ale mimo to podopieczni Kima Rasmussena mogli schodzić z placu gry z podniesionymi głowami. Długo utrzymywali niewielki dystans do rywali, aby przegrać ostatecznie 23:30.
Trener "Nafciarzy" Xavier Sabate rozpoczął pomeczową konferencję prasową od pogratulowania swoim rywalom dobrej postawy. Na koniec życzył im również powodzenia w dalszej części sezonu.
- Wiedzieliśmy, gdzie przyjeżdżaliśmy i do jakiego przeciwnika, to jest mistrz Polski. Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony, biorąc pod uwagę nasze zaangażowanie - tłumaczył z kolei Robert Kamyszek, zawodnik Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
- Trener ostatnio zwracał nam uwagę głównie na to, żebyśmy takich meczów jak z Orlen Wisłą Płock czy Industrią Kielce nie przegrywali już przed rozpoczęciem. Nasze nastawianie do takich rywali to szacunek, wiadomo, ale my przyjechaliśmy tutaj grać swoją piłkę ręczną i myślę, że do 50. minuty trochę nam to wychodziło. Wiadomo, kilka sytuacji niewykorzystanych - dodał zawodnik biało-czerwonych.
Ostrowianie mają już za sobę mecze z potęgami z Kielc i Płocka i mają teraz kilka meczów, w których muszą zwyciężyć, aby pozostać w walce o czołową ósemkę. Szczególnie istotne będzie najbliższe spotkanie. W poniedziałek (30 września) biało-czerwoni podejmą u siebie w derbach Energa MKS Kalisz.