Energa MMTS Kwidzyn i Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski stworzyły bardzo interesujące widowisko na początek 10. kolejki ORLEN Superligi Mężczyzn. Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy wypracowali niewielką przewagę. Później gra zaczęła się wyrównywać.
- Na pewno na początku meczu MMTS nam narzucił bardzo wysokie tempo gry. Zbudowali przewagę. My na całe szczęście trzymaliśmy się blisko - skomentował Mikołaj Krekora, bramkarz drużyny z Ostrowa.
Doświadczony zawodnik obchodził w środę swoje 36. urodziny. Na parkiecie nie dostał jednak prezentu. Jego ekipa przegrała to spotkanie po rzutach karnych.
- W drugiej połowie też wychodziliśmy na prowadzenie, tak więc mecz mógł się podobać kibicom. Karne to zawsze wisienka na torcie. Na pewno byłyby inne nastroje, gdybyśmy mieli dwa punkty. Mamy jeden, chcieliśmy mieć trzy - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
- Nastroje na pewno nie są najlepsze, nastawialiśmy się na zwycięstwo. Mieliśmy swoje problemy, popełnialiśmy błędy, ale walczyliśmy do końca. Nie tym razem - dodał 36-latek.
Jak sam przyznał, sporym problemem dla biało-czerwonych były czerwone kartki otrzymane przez Krzysztofa Łyżwę i Roberta Kamyszka. Mocno utrudniło to wykonywanie zadań w defensywie.
Kolejne spotkanie ostrowianie rozegrają dopiero po przerwie reprezentacyjnej. Zmierzą się wtedy z Gwardią Opole w 3mk Arenie Ostrów.