Industria Kielce i Śląsk Wrocław to dwa najbardziej utytułowane klubu w historii polskiej piłki ręcznej - dwudziestokrotni i piętnastokrotni mistrzowie kraju. W tym momencie między oboma zespołami jest jednak przepaść - żółto-biało-niebiescy od lat z sukcesami rywalizują w Lidze Mistrzów, natomiast wrocławianie w tym roku po przerwie dołączyli do drużyn walczących w najwyższej klasie rozgrywkowej - Orlen Superlidze.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa niedzielne spotkanie zaczęli od prowadzenia 3:0. W 5. minucie Konrad Cegłowski wykorzystał rzut karny i tym samym otworzył wynik swojej ekipy. Gospodarze mieli jednak mocno utrudnione zadanie - świetnie między słupkami żółto-biało-niebieskich spisywał się Miłosz Wałach, więc na każde trafienie szczypiorniści Śląska musieli się napracować.
Pokonanie Wałacha łatwe nie było - przez trzydzieści minut bronił ze skutecznością na poziomie 57 procent. Dobra postawa kieleckiego golkipera umożliwiała graczom Industrii wyprowadzanie błyskawicznych kontrataków, a oni doskonale to wykorzystywali. Wicemistrzowie Polski konsekwentnie powiększali swoją przewagę - kilkukrotnie w tym meczu zaliczyli serię czterech bramek z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Wrocławianie starali się grać ambitnie, ale przyjezdni z dużym spokojem kontrolowali wynik. Gospodarze popełnili zbyt wiele błędów w ataku, zapisali na swoim koncie zbyt wiele strat, a każdy ich błąd był szybko karany przez rywali. Żółto-biało-niebiescy szaleli w kontrach i szybko na początku drugiej połowy odskoczyli na piętnaście bramek.
Gracze Śląska nie byli już w stanie odrobić strat i ostatecznie goście zwyciężyli 35:18. MVP spotkania został wybrany Miłosz Wałach, najskuteczniejszym graczem meczu był z kolei Arkadiusz Moryto - autor ośmiu bramek. Szymon Wiaderny i Konrad Cegłowski skończyli pojedynek z dorobkiem pięciu trafień.
WKS Śląsk Wrocław - Industria Kielce 18:35 (6:14)