To, że historia lubi się powtarzać doskonale pokazuje przykład puławskich Azotów. Piątą ekipę ligowej tabeli po raz trzeci w ciągu pięciu ostatnich lat przejął Bogdan Kowalczyk, który na stanowisku trenera zastąpił Marka Motyczyńskiego. - Rzeka jest ta sama, ale woda w niej jest już zupełnie inna. Za pierwszym razem był awans, za drugim utrzymanie. Teraz oczekiwania są znacznie większe - mówi trener na łamach Dziennika Wschodniego.
Apetyty w Puławach rzeczywiście są duże. Działacze Azotów chcą, aby zespół zakwalifikował się do półfinałów mistrzostw Polski. - Nie wyobrażam sobie, abyśmy zajęli miejsce niższe niż szóste. Gdybym nie wiedział jak sprostać zadaniu, nie brałbym się za nie - dodaje Kowalczyk.
Szkoleniowiec, który znany jest z twardej ręki, przyznaje, że w jego zespole nie ma pewniaków. - Może być taka sytuacja, że zawodnik z tzw. "nazwiskiem" niekonieczne musi być pewny miejsca na parkiecie. Wszyscy mają u mnie takie same szanse, więc zaczynają znowu od zera - kończy Kowalczyk.