Eugeniusz Lijewski nie kryje, że przeżywa bardzo mocno każde spotkanie reprezentacji Polski. Jak mówi, przywykł już nieco do stresu związanego z występami jego synów na międzynarodowych imprezach. - Od momentu jak synowie zaczęli grać w reprezentacji Polski są to dla mnie już piąte lub nawet szóste finały Mistrzostw Europy, Mistrzostw Świata i Igrzysk Olimpijskich, które przeżywam w szczególny sposób, oglądając poczynania swoich synów. Zdążyłem się więc już trochę przyzwyczaić do sytuacji stresowych i dramatycznych końcówek w wykonaniu Polaków. Faktycznie, końcówka meczu ze Słowenią mogła przyprawić o dreszcze wszystkich fanów szczypiorniaka - powiedział Eugeniusz Lijewski.
Jak większość polskich kibiców, także senior rodu Lijewskich najbardziej przeżył pojedynek ze Słowenią, który zakończył się remisem. - Nikt się chyba nie spodziewał, że Słoweńcy potraktują nas tak ostro. Myślę jednak, że nie mieliśmy farta w tym meczu. Gdybyśmy wykorzystali wszystkie stuprocentowe sytuacje, mam tutaj na myśli rzuty karne, rzuty z koła czy kontry, wynik mógłby być inny. To jest piłka ręczna i nie zawsze każdego dnia wszystko wpada, co mogłoby wpaść do bramki. Nie zapominajmy, że w bramce rywala stoi także bramkarz, a przecież golkiper Słoweńców Skof, który wychodził obronną ręką z sytuacji sam na sam. Mieliśmy przecież okazje, które jednak nie zostały zamienione na bramki dzięki golkiperowi Słoweńców. To był bardzo szczęśliwy remis dla naszej reprezentacji - podsumował Lijewski.
Słowa pochwały za to płyną z ust trenera Ostrovii dla Biało-Czerwonych za pojedynek z Hiszpanią. - Takiego meczu nie widziałem dawno w wykonaniu naszej reprezentacji. Graliśmy niezwykle mądrze. Obrona była wręcz rewelacyjna. Można naprawdę nagrać to i pokazywać młodemu pokoleniu piłkarzy ręcznych jak należy grać w defensywie na przykładzie meczu Polaków z Hiszpanami. Obrona 6-0, ale bardzo agresywna obrona, z mocnym wyjściem do przodu. Przypomnę, że zespół Hiszpanii dysponuje znakomitym rzutem z drugiej ligi. Wystarczy wymienić braci Entrerrios i Romero, którzy są rozgrywającymi ze światowej czołówki. Widać było, że w obliczu naszej defensywy byli oni kompletnie bezradni. Kiedy wyszliśmy na prowadzenie różnicą ośmiu bramek oddawali rzuty z kompletnie nieprzygotowanej sytuacji. Polacy kompletnie wyłączyli ich z gry - podkreśla fachowym okiem Lijewski.
Przed wtorkowym meczem ojciec dwóch reprezentantów Polski przestrzega przed hurraoptymizmem i lekceważeniem rywala. - Czechów nie można absolutnie lekceważyć. Wierzę, że Polacy tego błędu nie popełnią. Trzeba jak najbardziej solidnie podejść do tego rywala. Graliśmy niedawno z Czechami w Kaliszu. Pamiętamy, jak się męczyliśmy. Wygraliśmy zaledwie jedną bramką. Reprezentacja Czech to doskonały zespół, większość z ich graczy występuje w Bundeslidze. Liderem reprezentacji Czech jest rozgrywający Michał Jicha, który na tych mistrzostwach gra wręcz wyśmienicie. Rzuca po 7 - 8 bramek w meczu. Jest praktycznie nie do zatrzymania. Jeśli uda się nam wyeliminować tego gracza, to powinno być dobrze. Uważam, że taka mądra i agresywna w obronie gra jaką zademonstrowaliśmy w meczu z Hiszpanią powinna przynieść nam sukces - zakłada Eugeniusz Lijewski.
A jak na EURO 2010 ocenia grę swoich synów? - Krzysztof w meczu z Hiszpanią grał bardzo dobrze. Dobrą zmianę młodszemu synowi dał także Marcin. Krzysiu w pojedynku z Hiszpanami był oszczędzany. Jeszcze dzień wcześniej miał tak zbity bark, że nie mógł ruszać ręką. Lekarze obawiali się nawet, że nie będzie mógł zagrać w meczu z Hiszpanią. Na szczęście wszedł na boisko i zrobił kilka naprawdę ładnych akcji z Bartkiem Jaszką i Tomkiem Rosińskim na środku rozegrania. Myślę, że z meczu na mecz Krzysztof będzie grał coraz lepiej. Wierzę także, że Marcin, który wchodzi dopiero w ten turniej i gra coraz dłużej, wreszcie wstrzeli się w bramkę przeciwnika i będziemy mieli z niego jeszcze wiele pożytku - wierzy tata Lijewski.
U Eugeniusza Lijewskiego w jednej z ostrowskich szkół podstawowych przygodę z piłką ręczną zaczynał także Bartłomiej Jaszka. Nic więc dziwnego, że na poczynania swojego wychowanka szczególną uwagę zwraca teraz senior rodu Lijewskich. - Bartek Jaszka gra wreszcie tak jakbym sobie tego życzył i oczekiwał po zawodniku już w miarę przecież doświadczonym. Przecież to już nie jest 18-letni chłopak, ale doświadczony zawodnik, który gra w najsilniejszej lidze świata. Także w reprezentacji pokazuje, że może być liderem. Potrafi rzucić, nie boi się odważnie wejść, zagrozić rzutem, który ma zresztą bardzo urozmaicony. Korzysta z tych wszystkich umiejętności. Jeżeli mielibyśmy na środku rozegrania zawodnika, który tylko straszy rzutem, a nie potrafi rzucić, to obrońcy będą także inaczej reagować. Na szczęście mamy środkowych rozgrywających, którzy potrafią dziurawić bramkę rywala - dodaje Eugeniusz Lijewski.
Zapytaliśmy także trenera KPR Ostrovii o dalsze prognozy na turniej finałowy Mistrzostw Europy. Eugeniusz Lijewski cieszy się z tego, co już osiągnęła reprezentacja, choć oczywiście - jak wszyscy - marzy o medalu. - Uważam, że nasza reprezentacja jest bardzo mocna. Chłopacy są zmotywowani i pojechali do Austrii w wysokiej formie. Chcą wreszcie osiągnąć wielki sukces. Po srebrnym i brązowym medalu mistrzostw świata marzą o krążku z najcenniejszego kruszcu. Jeszcze jest jednak za wcześnie by wybiegać tak daleko w przyszłość. Wstrzymałbym się jeszcze z tak odważnymi prognozami. Przed Polakami są jeszcze niesamowicie trudne mecze. Trzeba pokonać Czechy i najlepiej wygrać z niesamowitą Francją. Następnie trzeba przejść przez półfinał, gdzie najprawdopodobniej czekać będzie Islandia lub Chorwacja. Są to przeciwnicy bardzo mocni. Wszystko się może zdarzyć. Fakt faktem - fachowcy podkreślają, że to Polacy mają świetny zespół, że mamy niesamowitego Sławomira Szmala w bramce, zaliczanego do najlepszych bramkarzy tych mistrzostw. Uważam, że już i tak odnieśliśmy spory sukces, wygrywając tyle meczów na Euro 2010. Nigdy wcześniej w historii nie zdarzyło się nam coś takiego - kończy Eugeniusz Lijewski.