Powoli można odczuć zainteresowanie nami - rozmowa z Konradem Rurarzem, zawodnikiem Juranda Ciechanów

Konrad Rurarz zdobył w meczu z SMS-em Gdańsk siedem bramek. Mimo to jego Jurand nieoczekiwanie przegrał nad morzem różnicą jednej bramki. Po spotkaniu rozmawialiśmy zarówno o meczu, jak i o sytuacji klubu z Ciechanowa.

Michał Gałęzewski: Każdy, kto myśli że piłka ręczna to gra bramka za bramkę, po meczu SMS Gdańsk - Jurand Ciechanów musiał zmienić zdanie, bo zarówno wy, jak i SMS graliście seriami...

Konrad Rurarz: Zgadza się. W meczu, gdzie jest bramka za bramkę, ciągle próbuje się działać na boisku i nie można w momencie, w którym wygrywa się różnicą trzech bramek, stanąć i myśleć, że mecz jest wygrany. SMS nieraz pokazał, że jest u siebie mocny i może wygrać z każdym, podobnie jak i przegrać. Trzeba być skoncentrowanym przez całe 60 minut.

Kluczowym momentem mogła być wasza gra w osłabieniu, bo nieczęsto zdarza się wygrać ten fragment 2:0.

- Można tak powiedzieć. Nieraz się przegrywa, nieraz wygrywa, a nam udało się wygrać przez te dwie minuty, kiedy graliśmy w podwójnym osłabieniu. W ostatecznym rozrachunku nie dało to jednak nic dobrego.

Z twojego indywidualnego dorobku chyba możesz być zadowolony. Zdobyłeś siedem bramek...

- Można być zadowolonym, ale parę razy przestrzeliłem. Można było lepiej przyłożyć się do tych rzutów. Wiadomo jednak, że trudno jest zagrać na sto procent możliwości i jednocześnie nie popełnić żadnych błędów.

SMS zremisował z Gorzowem, wygrał z wami. Można powiedzieć, że to pogromcy faworytów?

- Na tą chwilę tak to wygląda i mam nadzieję, że niejeden faworyt jeszcze polegnie w Gdańsku i w końcowym rozrachunku uda nam się wrócić na pozycję wicelidera.

Jesteście w ścisłej czołówce ligi. Jest więc szansa na awans?

- Czas pokaże. Gorzów na tą chwilę jest już prawie poza naszym zasięgiem i trzeba walczyć o drugie miejsce. Będziemy czekać na zespół z grupy B i na baraż o ekstraklasę. Jest to możliwe, ale ciężko powiedzieć, czy nam się to powiedzie. Na pewno powalczymy o awans.

Ciechanów w porównaniu choćby do Gdańska, z którym rywalizowaliście w sobotę, jest sportową pustynią. Wasza sekcja jest najlepszym klubem ligowym w mieście. Czy to ma jakiś wpływ na zainteresowanie piłką ręczną w Ciechanowie?

- Powoli można odczuć zainteresowanie nami, ale nie ma jeszcze pełnych hal i nie możemy zachęcić kibiców, żeby przyszli liczniej. Z meczu na mecz to się jednak poprawia. U siebie nie przegraliśmy meczu i liczę, że będziemy zapraszać na naszą halę coraz większą ilość widzów.

Jesteście już gotowi na grę w ekstraklasie?

- Po sobotnim meczu trudno mi odpowiadać na to pytanie (śmiech). Powiem tak: nasza liga trochę osłabła, trzy czołowe zespoły spuściły z tonu. Nie sparowaliśmy z żadnym zespołem ekstraklasy i nie możemy powiedzieć, czy na tą chwilę jesteśmy w stanie z nimi wygrywać.

Dlaczego w tym sezonie Jurand jest tak wysoko w tabeli w porównaniu do lat ubiegłych?

- Wydaje mi się, że zaprocentowała systematyczna, ciężka praca na treningach. Do tego doszło do nas kilku chłopców. Przynosi to pożądany sukces.

Jakie macie plany na najbliższe dni?

- Mamy teraz przerwę i będziemy na pewno szukać jakiegoś sparingpartnera. Za dwa tygodnie przyjedzie do nas AZS Zielona Góra.

Komentarze (0)