Na trybunach zgromadziła się spora grupa kibiców, jak na mecze AZS AWF-u. Można przypuszczać, iż został pobity rekord frekwencji w hali przy ulicy Paderewskiego w tym sezonie. Powód był jednak oczywisty. Wrocławianki miały się zmierzyć z jednym z rywali toczących bój o utrzymanie w lidze.
Goście przyjechali do stolicy Dolnego Śląska wzmocnione Litwinką Liną Abramauskaite, która już tydzień temu dobrze wkomponowała się w zespół i zaliczyła cztery trafienia. Przeciwko AZS AWF-owi wyszła w pierwszym składzie i pokazała się z bardzo dobrej strony, kończąc mecz z trzema bramkami na swoim koncie.
Początek bardzo udany dla przyjezdnych. Po golu ze środka Pauliny Muchockiej prowadziły już 3:1. Wrocławianki nie dawały jednak za wygraną. Do bramki KSS-u najpierw trafiła Alina Antoszewska, a chwilę później fantastycznym rzutem popisała się Ewa Perek i był remis po trzy.
Wynik na równi utrzymywał się do 20 minuty, kiedy to na tablicy świetlnej było 7:7. Oglądalibyśmy więcej goli dla gospodyń, gdyby nie niewykorzystane kontrataki z udziałem Aleksandry Wynnyk. Za pierwszym razem sama przechwyciła piłkę w obronie i pognała na bramkę Małgorzaty Kawki, ale w sytuacji sam na sam uderzyła prosto w kielecką bramkarkę. Kilkanaście sekund później kopia tej samej akcji, z tym że atak wyprowadzała Grażyna Pietras, podała do Wynnyk, a ta tuż przed polem karnym rywalek miała problemy ze chwytem. Na szczęście na swoim miejscu była Aleksandra Wojt, która rzuciła tuż obok nogi Kawki.
W końcówce pierwszej połowy wrocławscy kibice mieli powody do zadowolenia. Po celnych rzutach Beaty Skalskiej, Ewy Perek i Małgorzaty Król AZS AWF wyszedł na czterobramkowe prowadzenie (11:7). W tym momencie o czas poprosił Marek Smolarczyk, szkoleniowiec KSS-u. Przekazane przez niego wskazówki okazały się celne, bowiem jego podopieczne szybko odrobiły stratę i gdyby nie gol Pietras w ostatnich sekundach, przegrywałyby tylko jedną bramką. A tak po trzydziestu minutach było 13:11.
Na drugą połowę kielczanki wyszły piątką w polu. To efekt kary dwóch minut dla Mariji Gedroit przyznanej na sekundy przed zakończeniem pierwszej odsłony. Solidarna dla swojej rodaczki chciała być Abramauskaite i po minucie gry również usiadła na ławce kar. Osłabione przyjezdne zdołały jednak zdobyć bramkę. Z karnego. Sam na sam z bramkarką AZS AWF-u skuteczna była Marta Rosińska.
Do końca meczu pozostawało co raz mniej czasu, a wynik wciąż był nierozstrzygnięty. Wzrosło natomiast tempo przeprowadzanych akcji. W ciągu piętnastu minut para sędziowska ani razu nie podniosła ręki w górę, która sygnalizuje grę pasywną. W obu zespołach nie było widać natomiast zmęczenia. Gra toczyła się o wysoką stawkę i nikt nie zamierzał odpuszczać.
Do przykrego zdarzenia doszło w 46 minucie meczu. Dobrze dysponowana tego popołudnia Perek w swoim stylu wbiegła przez środek w pole karne, ale nieprawidłowo powstrzymana, źle postawiła nogę i skręciła staw skokowy. Parkiet opuściła z pomocą lekarza i już się na nim nie pojawiła. - Na szczęście to nic groźnego. Podkręciłam lekko staw skokowy i może za tydzień, a na pewno za dwa tygodnie wrócę go gry - powiedziała z uśmiechem na twarzy sama poszkodowana. Kontuzję koleżanki odpłaciła Dagmara Szymczakowska, która trafiła z siedmiu metrów.
Nie za ten faul, ale następny na trybuny za czerwoną kartkę została odesłana Marija Gedroit. Była to jej bowiem trzecia dwuminutowa kara. Od tej chwili wrocławianki złapały wiatru w żagle i z wiarą w zwycięstwo powstrzymywały kolejne ataki gości. Natomiast po przechwytach piłka trafiała do szybko biegających Skalskiej oraz Szymczakowskiej i nagle przewaga urosła do ośmiu bramek (26:18).
Do pełni szczęścia brakowało już kilka minut. Do ostatniej chwili kielczanki próbowały jeszcze zmniejszyć stratę, bowiem w ostatecznym rozrachunku może liczyć się bilans zdobytych bramek, ale bezskutecznie. Zabójcze kontry wrocławianek całkowicie odebrały ochotę do gry przyjezdnym i AZS AWF mógł się cieszyć z szóstego, ale jakże ważnego zwycięstwa w tym sezonie. We Wrocławiu AZS AWF pokonał KSS Kielce 32:21.
AZS AWF Wrocław - KSS Kielce 32:21 (13:11)
AZS AWF: Boczkowska, Słota - Perek 4, Pietras 5, Rupp 1, Skalska 7, Szymczakowska 5/3k, Król 4, Antoszewska 2, Wojt 2, Wynnyk 2.
Trener: Andrzej Dudkowski.
Wyróżnienia: Beata Skalska.
Kary: 3x2 min.
Karne: 3/3.
KSS Kielce: Kawka, Wiekiera - Gedroit 2, Lalewicz 2, Muchocka 2, Pokrzywka 4/1k, Rosińska 6/3k, Abramauskaite 3, Kot 2.
Trener: Marek Smolarczyk.
Wyróżnienia: Marta Rosińska.
Kary: 5x2min.
Karne: 4/7.
Przebieg spotkania:
I połowa: 0:1, 1:1, 1:2, 1:3, 2:3, 3:3, 4:3, 4:4, 5:4, 5:5, 5:6, 6:6, 6:7, 7:7, 8:7, 9:7, 10:7, 11:7, 11:8, 11:9, 11:10, 12:10, 12:11, 13:11.
II połowa: 14:11, 14:12, 15:12, 15:13, 16:13, 16:14, 17:14, 18:14, 19:14, 19:15, 20:15, 20:16, 21:16, 21:17, 22:17, 22:18, 23:18, 24:18, 25:18, 26:18, 26:19, 27:19, 27:20, 27:21, 28:21, 29:21, 30:21, 31:21, 32:21.
Kary: AZS AWF - 6 min. (Pietras 4 min., Żakowska 2 min.), KSS Kielce - 10 min. (Gedroit 6 min. - czerwona kartka, Ambramauskaite i Kot po 2 min.).
Sędziowie: Brehmer, Skowronek.
Widzów: 200.