Deficyt, ujawniony w najnowszym raporcie finansowym Team Esbjerg Elitehandbold A/S, wynika m.in. z niższych przychodów z udziału w Lidze Mistrzyń oraz braku awansu do finału - podaje duński portal TV 2 Sport. Wyeliminowanie Esbjerg w półfinale przez węgierski Gyori Audi ETO KC skutkowało zajęciem trzeciego miejsca, a dodatkowe koszty podróży i rosnące wynagrodzenia również wpłynęły na wynik finansowy klubu.
Hans Christian Warrer, dyrektor klubu, w oficjalnym oświadczeniu nie kryje rozczarowania. - Nie osiągnęliśmy równowagi finansowej, co jest dalekie od naszych oczekiwań. Musimy wyciągnąć wnioski z obecnej sytuacji - mówi.
Klub informuje, że wydatki na wynagrodzenia wzrosły do 16,9 mln koron duńskich (około 9,6 mln zł - przyp. red.), czyli o 2 mln więcej niż w ubiegłym roku. Aktualny deficyt za rok finansowy 2023-2024 to 527 tys. koron, czyli około 300 tys. złotych.
ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"
Skandynawia od lat uchodzi za potęgę piłki ręcznej, a skandynawskie kluby cieszą się uznaniem na całym świecie. Tym bardziej zaskakuje, że coraz częściej pojawiają się w mediach informacje o ich problemach finansowych. Team Esbjerg, który ma w składzie gwiazdy takie jak Henny Reistad czy Nora Mork, również zmaga się z takimi trudnościami.
Pomimo dziury w budżecie, Team Esbjerg cieszy się rosnącym wsparciem sponsorów, co według Warrera daje nadzieję na przyszłość. - Mamy silne wsparcie lokalne i ogólnokrajowe, co pozwala nam zrównoważyć rosnące koszty, ale niestety nie wystarczyło to, by uniknąć deficytu - dodaje dyrektor.
Chociaż klub nie spełnił wszystkich celów finansowych, osiągnięcie obrotu na poziomie 29 mln koron (około 16,5 mln zł) jest pozytywnym sygnałem na przyszłość. Team Esbjerg oczekuje, że nadchodzący rok przyniesie rekordowe wyniki, zarówno sportowe, jak i finansowe.