W komplementach dla postawy Vive w lidze i w Europie prasa rozpisuje się już od bardzo dawna. I nie ma co się dziwić. Pierwszy w historii awans do 1/8 Ligi Mistrzów oraz komplet zwycięstw na rodzimym podwórku w stylu nie podlegającym dyskusji musi budzić respekt każdego. Natomiast potknięcia Nafciarzy dzisiaj nie robią już na nikim wrażenia. Każdy zdaje sobie sprawę, że ten sezon w ich wykonaniu jest daleki od przedsezonowych oczekiwań, na czym traci nie tylko płocki klub, ale także nasza ekstraklasa. Vive nie ma już żadnych tajemnic, co właśnie postara się wykorzystać Thomas Sivertsson, którego podopieczni to wciąż jedna wielka niewiadoma. Pierwsze więc pytanie, jakie nasuwa się przed tym pojedynkiem, to czy Wisła będzie w stanie nawiązać wyrównaną walkę z rywalem z Kielc, czy jednak kibiców znowu czeka jednostronny spektakl, jakich mistrzowie Polski zaserwowali swoim kibicom już dziewiętnaście.
W płockim obozie, mimo remisu i wręcz fatalnej drugiej połowy w Wągrowcu, panuje zadziwiający optymizm. Da się w kuluarach słyszeć głosy, że środowy mecz będzie dla Nafciarzy przełomem w tym sezonie. Dla płockich kibiców to już jednak nie nowość. Od początku sezonu Nafciarze mają pod górkę, a czas, jaki stracili przez kontuzje i rotacje na ławce trenerskiej jest w tym momencie bardzo trudno nadrobić. Wprawdzie przybycie Sivertssona nadało nowej jakości grze defensywnej Nafciarzy, jednak atak pozostawia wciąż bardzo wiele do życzenia. Proste błędy i nieporozumienia to obecnie najcięższe grzechy Nafciarzy. Wciąż pełni formy poszukuje Vegard Samdahl, który błyskotliwe zagrania przeplata z wręcz juniorskimi gafami. Fani Wisły liczą, że może jednak Norweg ponownie oczaruje ich swoją współpracą z Dimą Kuzelevem. Tym bardziej, że obaj panowie nie mieli możliwości wystąpić w pierwszym spotkaniu w Hali Legionów, zakończonym klęską ich kolegów 27:42. Jednak kielczanie dysponują dużo większą ilością argumentów, które ponownie stawiają ich w roli zdecydowanego faworyta. Znakomita współpraca chociażby Mariusza Jurasika z Rastko Stojkoviciem daje Vive przed środowym spotkaniem przewagę, której Wisła nie jest w stanie w przeciągu paru tygodni przygotowań tak łatwo zniwelować.
Mimo to historia pokazuje, że w pojedynkach płocko-kieleckich zdarzają się różne cuda. Że determinacja w dążeniu do zwycięstwa bywa wprost proporcjonalna do przewagi siły rywala. Głównym czynnikiem, który przechylał szalę zwycięstwa na którąś ze stron rzadko były umiejętności indywidualne, lecz przygotowanie mentalne do spotkania. Drużyna, która wykazywała większą ambicję i żądzę zwycięstwa schodziła z parkietu z tarczą. Czy Kielczanie będą w stanie na chwilę zapomnieć o rywalizacji z gigantami na salonach europejskich i całą swoją energię skupić na swoim najgroźniejszym ligowym przeciwniku? Czy Wisła wreszcie zagra swoją płocką piłkę, która w połączeniu z doświadczeniem zagranicznych gwiazd stworzy realne zagrożenie dla ekipy Wenty? Z odpowiedziami na te pytania musimy poczekać do środowego wieczoru. Najważniejszym jest, aby kibice wreszcie doświadczyli emocji na miarę ligowego hitu.
Wisła Płock - Vive Targi Kielce 24.02 godz. 20.00
Transmisja na żywo w Polsacie Sport