Pogrom na zakończenie - relacja z meczu Azoty Puławy - Vive Targi Kielce

Znamy pierwszego finalistę mistrzostw Polski - szczypiorniści Vive Targi Kielce bez większych problemów ograli na wyjeździe Azoty Puławy. Podopieczni Bogdana Wenty zwycięstwo zapewnili sobie już w pierwszej części gry udowadniając, że są w tej chwili poza zasięgiem reszty ligowej stawki.

Goście od początku rzucili się do zdecydowanych ataków i już po pięciu minutach prowadzili 3:0, a Piotra Wyszomirskiego pokonali Vitalij Nat (dwukrotnie) i Patryk Kuchczyński. Gracze Azotów - jakby przebudzeni - momentalnie rzucili się do odrabiania strat. Już kilka chwil później mógł być remis, rzutu karnego nie wykorzystał jednak Wojciech Zydroń. Był to jedyny moment, w którym fani miejscowych mogli żywić nadzieję na sensacyjny rezultat. Cztery kolejne nuty sobotniej symfonii dograli bowiem szczypiorniści Wenty i zamiast remisu na świetlnej tablicy pojawiło się bolesne 2:7.

Podopiecznych Bogdana Kowalczyka stać było na jeszcze jeden zryw, przy stanie 4:10. Niesieni ogłuszającym dopingiem publiki i podbudowani chwilową niemocą gości, miejscowi trzy razy z rzędu umieszczali piłkę w bramce Marcusa Cleverly'ego, a dwukrotnie do siatki trafił Mateusz Kus. Riposta mistrzów Polski była jednak miażdżąca - w ciągu dwunastu minut, jakie pozostały do zakończenia pierwszej części gry, gracze Wenty do protokołu wpisali się aż dziewięciokrotnie. Gospodarzom nie pomogła nawet zmiana w bramce, Piotra Wyszomirskiego zastąpił bowiem Maciej Stęczniewski.

Drugą połowę efektownym strzałem z drugiej linii otworzył Henrik Knudsen, a chwilę później błyskotliwe zagranie Grzegorza Gowina na bramkę zamienił Zydroń. Puławski snajper w sumie strzelił w tym meczu pięć bramek, ustępując Tomaszowi Pomiankiewiczowi, który - na przekór krytyce, która dotknęła po kieleckiej części rywalizacji drugą linię Azotów - zgromadził na swoim koncie jedno trafienie więcej. Po drugiej stronie gole rozłożyły się równomiernie, a w puławskiej siatce szmaciankę najczęściej umieszczał Rastko Stojković.

Vive spokojnie kontrolowało przebieg gry, a gospodarzom nie pomógł nawet dobrze dysponowany Stęczniewski (po przerwie obronił 12 z 29 strzałów). Wenta w drugiej połowie dokonał w składzie kilku roszad, a jego podopieczni finalnie ograli Azoty różnicą trzynastu goli. Miejscowi trochę radości przysporzyli kibicom dopiero w samej końcówce, kiedy to aż cztery razy pod rząd udało im się pokonać rezerwowego Kazimierza Kotlińskiego. Prym w finalnym natarciu wiódł postawny Gowin, który zapisał na swoim koncie kilka znakomitych podań i garść efektownych strzałów. Ostatnie słowa należały jednak do gości, a wynik ustalili Paweł Podsiadło i wspomniany Stojković.

Azoty Puławy - VIVE Targi Kielce 23:36 (9:19)

Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski - Gowin 4, Sieczkowski, Płaczkowski, Zinchuk, Pomiankiewicz 6, Kus 2, Witkowski, Semenov 1, Afanasjev, Szyba 1, Sieczka 1, Zydroń 5.

Vive: Cleverly, Kotliński - Krieger 1, Grabarczyk, Podsiadło 4, Kuchczyński 4, Jurasik 4, Nat 3, Stojković 6, Żółtak 1, Knudsen 5, Rosiński 3, Zaremba 4, Jachlewski 1.

Kary:

Azoty: 8 minut

Vive: 6 minut

Komentarze (0)