W chwili obecnej Mariusz Jurkiewicz jest związany kontraktem z Reyno de Navarra. Umowa ma formalnie wygasnąć w przyszłym roku. Jeszcze niedawno działacze zespołu z Pampeluny nadal wiązali przyszłość z naszym rodakiem, choć nie jest tajemnicą, iż klub z San Antonio boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Włodarze BM Ciudad Real liczyli więc, iż Jurkiewicz zdoła rozstać się z aktualnym pracodawcą za porozumieniem stron.
- Jeśli Polak nie rozwiąże kontraktu, wówczas będziemy musieli zdecydować, czy zapłacić za niego bądź nie. Jednak ta sprawa znajduje się w gestii prezesa klubu - ujawnił w ubiegłym tygodniu dyrektor generalny BM Ciudad Real, Luis Miguel López, który dodał także: - Viranowi Morrosowi został rok do wypełnienia umowy (potem ma on przenieść się do Barcelony - przyp. red. W.Ś.), dlatego będziemy musieli wypełnić po nim lukę.
Jednak ostatnio wiele się zmieniło. Prasa na Półwyspie Iberyjskim ujawniła, iż polski rozgrywający negocjuje z Reyno de Navarra warunki rozwiązania umowy. Przyniosło to konkretny efekt w postaci wystawienia Jurkiewicza na listę transferową. Szefowie ekipy z San Antonio stoją praktycznie pod ścianą, po tym jak jednoznaczne deklaracje złożył Polak.
- Oczywiście, pragnę powrócić do BM Ciudad Real i zrobię wszystko, aby to zrealizować [...]. Chcę rozwiązać tę sprawę jak najszybciej, więc muszę zachować spokój - stwierdził polski piłkarz ręczny w rozmowie z hiszpańską prasą.
Teraz wydaje się, że nasz rodak raczej zasili szeregi BM Ciudad Real. Na łamach La Tribuna de Ciudad Real można bowiem przeczytać, że transfer Jurkiewicza "z dużym prawdopodobieństwem" dojdzie do skutku. O determinacji klubu z Kastylii-La Manchy niech świadczy fakt, iż Polak jest obecnie jedynym zawodnikiem na liście życzeń działaczy. Były szczypiornista Zagłębia Lubin ma być ostatnim nabytkiem BM Ciudad Real w aktualnym okienku transferowym. Jeżeli nawet Jurkiewicz nie trafi do ekipy prowadzonej przez trenera Talanta Dujszebajewa, wówczas klub nie zamierza sięgać po innego gracza.
