Zwycięstwo było na wyciagnięcie ręki - relacja z meczu Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Löwen

Niewiele zabrakło szczypiornistom Vive Targów Kielce, aby w 4. kolejce Ligi Mistrzów pokonać naszpikowany gwiazdami zespół Rhein-Neckar Löwen. Kielczanie w ostatnich sekundach nie wykorzystali rzutu karnego i mecz ostatecznie zakończył się remisem.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak
Na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania, były premier Jan Krzysztof Bielecki, w imieniu aktualnego szefa rządu Donalda Tuska, wręczył rozgrywającemu Rhein-Neckar Löwen, Karolowi Bieleckiemu list z podziękowaniem za postawę zawodnika wobec nieszczęśliwej kontuzji, jaka przytrafiła mu się kilka miesięcy wcześniej. Na wysokości zadania stanęli również kibice, którzy przygotowali imponującą flagę z podobizną "Koli". Owacyjnie przyjęci zostali także Grzegorz Tkaczyk oraz Sławomir Szmal, który od przyszłego sezonu będzie strzegł kieleckiej bramki. Fani "żółto-biało-niebieskich", z niecierpliwością oczekiwali na rozpoczęcie spotkania. Wszyscy zastanawiali się, jaką formę zaprezentują mistrzowie Polski. Już kilka pierwszych akcji pokazało, że Vive będzie walczyło o zwycięstwo. Kielczanie rozpoczęli mecz bardzo odważnie, z pełną determinacją i zaangażowaniem. Świetnie funkcjonowała zwłaszcza defensywa. Wynik meczu otworzył pięknym rzutem z drugiej linii Mariusz Jurasik, który nie przypominał już zawodnika z kilku poprzednich spotkań i tym razem stanął na wysokości zadania. "Józek" nie bał się oddawać rzutów i w efekcie po 5 minutach miał na swoim koncie już trzy bramki. Kielczanie przez 11 minut utrzymywali skromną przewagę. Minutę później Uwe Gensheimer skutecznie egzekwował rzut karny i Niemcy wyszli na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie (4:5). Do remisu szybko doprowadził Rastko Stojković, który chwilę później pokonał Szmala po raz drugi i było 6:5 dla Vive. Stosunkowo niski wynik był przede wszystkim zasługą doskonale spisujących się Marcusa Cleverly`ego w bramce kielczan i jego vis a vis Sławomira Szmala, którzy bronili w nieprawdopodobnych sytuacjach. Duńczyk widowiskowymi paradami raz za razem "porywał" kielecką publiczność. W 27 minucie Karol Bielecki ponownie wyprowadził gości na jednobramkowe prowadzenie (10:11). Wówczas trener Bogdan Wenta poprosił o czas. Po wznowieniu Bielecki dołożył kolejną bramkę i było 10:12. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało jednak do gospodarzy. Dwa gole z rzędu Tomasza Rosińskiego, który zmienił na środku rozegrania Henrika Knudsena, dały mistrzom Polski remis do przerwy (12:12).
Kieleccy fani gorąco przywitali Karola Bieleckiego, byłego gracza Vive.
Drugą połowę kielczanie rozpoczęli od mocnego uderzenia, co pozwoliło szybko odskoczyć na kilka bramek. W 35 minucie gospodarze prowadzili najwyżej w tym spotkaniu (16:13). Niemcy nie radzili sobie z defensywą Vive, a jeśli już udało im się przebić przez kielecki "mur", na przeszkodzie stawał fenomenalny Cleverly. Niemcy zdołali wyrównać dopiero w 41 minucie (18:18). Najbardziej dramatyczny przebieg miała końcówka spotkania. W 57 minucie, przy stanie 21:23 dla gości, czerwoną kartką za faul na Jurasiku, obejrzał Grzegorz Tkaczyk. Kielczanie grając w przewadze najpierw za sprawą Knudsena zdobyli bramkę kontaktową, a chwilę później do remisu doprowadził Michał Jurecki. Trener Gudmundur Gudmundsson nie wytrzymał i poprosił o czas. Kolejne trafienie dla "Lwów" przesądziłoby o dwóch punktach dla gości, jednak po wznowieniu mistrzowie Polski zdołali przejąć piłkę, a Witalij Nat wyprowadził szybki kontratak. Skrzydłowy wprawdzie nie pokonał bramkarza gości, ale przy próbie rzutu został zatrzymany w bezpardonowy sposób przez Karola Bieleckiego. Sędzia najpierw ukarał reprezentanta Polski czerwoną kartką, a następnie przyznał Vive rzut karny. Na zegarze była 59 minuta 56 sekunda. Na "siedmiu metrach" z piłką ustawił się Stojković. Serb nie wytrzymał jednak presji i rzucił wprost w Henninga Fritza. Podobna sytuacja miała miejsce już w poprzednim sezonie. Wówczas Stojković przestrzelił karnego w meczu z RK Gorenje Velenje. Ostatecznie mecz zakończył się remisem (23:23). Mimo pierwszego punktu w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, pozostał niedosyt. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony remis z "Lwami", kielczanie przed tym spotkaniem braliby zapewne w ciemno. Najbardziej cieszy jednak fakt, że Vive udowodniło niedowiarkom, że może grać jak równy z równym z każdym przeciwnikiem, a po rzekomym kryzysie nie ma już śladu. Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Löwen 23:23 (12:12) Vive Targi: Cleverly, Kotliński - Jurecki4, Kuchczyński 3, Jurasik 3, Jachlewski, Stojković 5, Knudsen 3, Grabarczyk, Żółtak, Rosiński 4, Nat 1, Zaremba, Krieger. Rhein-Neckar Lowen: Szmal, Fritz - Gensheimer 7, Tkaczyk 2, Lund 1, Stefannson 4, Myrhol 1, Cupić 2, Schmid, Roggisch, Bielecki 5, Gunnarsson, Groetzki 1. Kary: Vive Targi - 6, Rhein-Neckar - 12 minut. Sędziowie: Slave Nikolov i Gjorgi Nachevski (obaj Macedonia) Widzów: 4000. Fotorelacja: Vive Targi Kielce - Rhein-Neckar Löwen 23:23
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×