Temat awansu w Kaliszu nadal na pierwszym miejscu

Czy kiedyś nadejdzie upragniony moment, kiedy ekipa z Kalisza wywalczy awans na zaplecze ekstraklasy? W zespole Szczypiornie ciągle wierzą w końcowy sukces. - Pokażemy na co nas naprawdę stać w pełnym składzie - można usłyszeć z ust Remigiusza Latajki, jednego z bardziej doświadczonych szczypiornistów.

W tym artykule dowiesz się o:

Sezon 2010/2011 zapowiadany był w Kaliszu, można powiedzieć, jak zawsze. Szczypiorno miało od początku walczyć o awans na zaplecze ekstraklasy. Niestety, rozgrywki nie rozpoczęły się dobrze dla klubu z najstarszego miasta w Polsce. Dwie porażki i bardzo skomplikowały sytuację Wielkopolan. Na dodatek zespół cały czas jest trapiony przez kontuzje. Szczególnie widoczny jest brak kreowanego na lidera drużyny Łukasza Kobusińskiego. Spore kłopoty występują również w kwestii obsady bramki. Zdrowy jest jedynie Grzegorz Cieślak, a grać nie mogą Piotr Matuszczak oraz Mateusz Oklejak. Już niebawem do zespołu ma dołączyć Marcin Młoczyński.

Po zimnym prysznicu na początek przyszedł czas na upragnione przebudzenie. Kolejne cztery mecze zakończyły się okazałymi zwycięstwami podopiecznych Walentego Winokurowa. W trzech z czterech starć kaliszanie rzucali 40 lub więcej bramek. Na wyróżnienie na pewno zasługuje wynik w pojedynku z beniaminkiem z Nowej Soli, który w Arenie Kalisz wygrali aż 52:15! W ostatniej kolejce było nieco słabiej, ale Szczypiorno wygrało 40:23 w derbach Wielkopolski z Tęczą Kościan. - Przespaliśmy pierwszą połowę. Gra nie kleiła się w obronie. Po przerwie zagraliśmy lepiej w obronie. Kilka piłek odbił bramkarz i rozbiegaliśmy ich kontrami. Po dziesięciu minutach drugiej połowy Tęcza raczej odpuściła, wiedząc, że nie ma szans na dobry wynik. Ogólnie mecz nie stał na najwyższym poziomie… - oceniał po spotkaniu z Tęczą Kościan Remigiusz Latajka, jeden z głównych bohaterów w ekipie Szczypiorna, autor sześciu bramek. - Jeżeli pierwszy skład wytrzymałby do końca, to mogłoby wyglądać to inaczej, ale drugi skład też zagrał swoje - dodał trener Winokurow.

Dzięki ostatnim dobrym wynikom zespół z Kalisza zdołał awansować do trzecią lokatę, a nadzieje kibiców ponownie zostały rozbudzone. - Sprawa awansu ciągle jest otwarta i nie była zamknięta. Ciągle nie możemy zagrać w pełnym składzie. Brakuje Kobusińskiego, Matuszczyka i Sawickiego - dodał trener Szczypiorna. - Fakt faktem, wszyscy są raczej młodsi, a niektórzy są po dłuższych kontuzjach tak jak Maciej Szefner, dlatego potrzeba zgrania. Cały czas czekamy na rozegranie meczu w pełnym składzie. Ja nie mogłem grać przez pewnie okres ze względów zawodowych, od dłuższego czasu nie ma Kobusińskiego. Zobaczymy co będzie wtedy. Wtedy może pokażemy na co nas naprawdę stać - dodaje Latajka.

Na całą sytuację podobnie patrzy również skrzydłowy kaliskiej ekipy Łukasz Stachowiak. - Cały czas temat jest otwarty. Taki cel został obrany w szatni, jak również przez zarząd. Musimy walczyć do końca sezonu o odrobienie strat, a to możliwe. Musimy przygotować szczytową formę na zespoły takie jak ekipa z Leszna - twierdzi. To właśnie inny klub z Wielkopolski przewodzi drugoligowej stawce. Jak do tej pory nie znalazł pogromcy. Do starcia tych drużyn dojdzie dopiero w pierwszy weekend grudnia. Kto wie, może do tego czasu ktoś odpadnie z walki o parkiety pierwszej ligi?

Źródło artykułu: