Michał Gałęzewski: Co mógłbyś powiedzieć o meczu z AZS-em UKW Bydgoszcz? Chyba rzadko można obejrzeć tyle bramek...
Michał Daszek: Nie powiem, że nie było to niecodzienne widowisko. Jak już siedziałem na ławce to słyszałem, że sędzia nie miał gdzie pisać w protokole. Było trochę biegania, nie za dobrze szło nam w obronie, dlatego taki wynik.
Co sądzisz o swojej grze? Chyba możesz być szczególnie zadowolony z początku spotkania w swoim wykonaniu...
- Tak, myślę że zagrałem nie najgorzej. Pociągnąłem zespół do walki z Bydgoszczą, a potem poskutkowało to zwycięstwem.
Gdy przegrywaliście na początku 2:4, chyba mało kto spodziewał się tego, że wyjdziecie szybko na 7-8 bramkowe prowadzenie.
- Po prostu mieliśmy swoje założenia na ten mecz. Byliśmy przygotowani na to, że Bydgoszcz wyjdzie taką obroną. Zagraliśmy konsekwentnie, więc nasze prowadzenie było kwestią czasu oraz zachowania zimnej krwi.
Sympatyków dobrej gry obronnej chyba jednak niczym nie uraczyliście.
- No niestety nie. Można jednak powiedzieć, że była to piękna piłka ręczna - same bramki.
W tym sezonie pierwszy raz wygraliście u siebie. Dlaczego wcześniej się to wam nie udawało?
- Według mnie brakowało przede wszystkim szczęścia, a także postawienia kropki nad i w drugiej połowie. W następnych spotkaniach w meczach u siebie będziemy grać lepiej, Liczę, że obrona będzie się już bardziej pokazywać.
Młode zespoły grają często falami, a w meczu z Bydgoszczą graliście cały czas swoje. Chyba to też zadecydowało o zwycięstwie.
- Tak, to prawda. Rok temu było podobnie i też graliśmy falami.
Wasz trener powiedział, że jesteś pierwszą osobą mogącą zrobić wielką karierę w piłce ręcznej. Jak byś się do tego ustosunkował?
- Myślę, że jest to spowodowane tym, że rok temu miałem dużo szans na grę jako pierwszy skrzydłowy w rok starszej drużynie. Oby nie było żadnych kontuzji, byle do przodu.
Pochodzisz z Tczewa, jednak w tym roku Sambor nie wystawił drużyny w II lidze. Co dalej z tobą będzie?
- Celuję w drużyny Ekstraklasy, ale jak miałbym iść do drużyny z Ekstraklasy i nie grać w ogóle, to wolę iść do takiej drużyny, w której będę występował. Zobaczymy jak się wszystko ułoży, jest jeszcze dużo czasu i myślę, że może kilka zespołów się zgłosi.
Kiedyś zawodnicy SMS-u odchodzili głównie do AZS-u AWFiS Gdańsk, a aktualnie SMS jest jedyną drużyną z Gdańska w I lidze. Liczycie na Wybrzeże, aby awansowało i abyście mieli gdzie przejść nie odchodząc z Gdańska?
- Mam właśnie taką nadzieję, że Wybrzeże awansuje do I ligi i uczniowie z SMS-u będą mieli gdzie iść po liceum. Byłoby to bardzo dobre rozwiązanie, jeśli mógłbym kontynuować grę w Gdańsku, aby pod okiem trenera Waszkiewicza można byłoby się spokojnie rozwijać w szybszym tempie.
Co byś powiedział o waszej grze w reprezentacji?
- Przede wszystkim robimy tam postęp. Na początku nie szło nam zbyt dobrze, ale teraz już idzie wszystko w dobrej drodze. Najbliższy turniej mamy w święta w Niemczech i na pewno zagramy tam z gospodarzami, a jest to ciężki rywal. Pozytywnie zapatruje się do najbliższego turnieju kadry.
Jak pierwsza drużyna reprezentacji Polski tak dobrze gra, to chyba macie utrudnione zadanie, bo jednak tak spektakularnych sukcesów w młodzieżowej piłce ręcznej nie odnosicie...
- Zgadzam się z tym. Jak przyjeżdżamy na Mistrzostwa Europy, jak na przykład ostatnio w Czarnogórze, to ludzie nie wiedzą jak gramy i patrzą na nas przez pryzmat reprezentacji, a tutaj gra słabszy rocznik. Zarząd nas jednak chwali że jest postęp i trzeba iść tą drogą, a będzie dobrze.
Które miejsce SMS-u w lidze by ciebie satysfakcjonowało?
- Oczywiście pierwsza połówka tabeli. Taką mam nadzieję.