Jeszcze kilka dni temu wiele wskazywało na to, że mecz z KSS-em Kielce będzie ostatnim spotkaniem w historii lubelskiego klubu. Każdego dnia pojawiały się nowe informację dotyczące możliwości uratowania SPR-u, bądź też potwierdzające zbliżający się koniec. Na szczęście wiele wskazuje na to, że 15-krotne mistrzynie Polski będą miały szansę na zdobycie kolejnego tytułu. Wszystko to za sprawą Wyższej Szkoły Społeczno-Przyrodniczej im. Wincentego Pola, która zdecydowała się na przejęcie klubu. W czwartek ma być podpisany akt notarialny, który pozwoli nowym właścicielom na przeprowadzenie niezbędnych zmian. Do spółki ma również przystąpić Gmina Lublin, co uwiarygodni SPR w oczach potencjalnych sponsorów, którzy, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, już wkrótce powinni pojawić się w związku z tym w klubie.
Wracając jednak do meczu. Widowisko nie stało na najwyższym poziomie. Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęły gospodynie, które po bramkach Alesii Mihdaliovej oraz Moniki Marzec prowadziły 2:0. Warto podkreślić, że od początku dobrze w bramce spisywała się Paulina Górecka u której nie widać było już tak wielkiej tremy jak w pojedynku z Piotrcovią. W 5 minucie na tablicy wyników mieliśmy już jednak remis, a minutę później Milena Kot wyprowadziła kielczanki na jedyne ich prowadzenie w ciągu 60 minut. Gospodynie bowiem wzmocniły obronę i bardzo szybko, dzięki błyskawicznym kontrom, doprowadziły do stanu 10:4. W tym momencie o czas poprosił trener Zdzisław Wąs. Na niewiele to się jednak zdało bowiem KSS nadal nie potrafił przebić się przez szczelny mur jaki postawiły przed własnym polem bramkowym gospodynie. Jedyną zawodniczką, która stanowiła zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Paulinę Górecką była Marta Rosińska, która w pierwszej połowie zanotowała aż 8 trafień. Do przerwy gospodynie prowadziły 23:15.
Druga połowa była już dużo słabsza w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Gościńskiego, który dał szansę na grę zawodniczkom rzadziej występującym na boisku. Pomimo tego kielczanki nie były w stanie zbliżyć się na mniej niż 8 bramek. Co prawda walczyły ambitnie jednak widać było, że tego dnia na wiele nie będzie ich stać. Pokazały również jak ciężko jest zagrać dwa dobre spotkania w ciągu kilku dni, Ostatecznie mistrzynie Polski zwyciężyły 36:24 i awansowały na trzecią pozycję w tabeli.
Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, głównie za sprawą ekipy gości, która całkowicie nie mogła poradzić sobie z obroną gospodyń. Jedynym zagrożeniem dla bramki strzeżonej przez dobrze broniącą Paulinę Górecką była Marta Rosińska, wspierana przez nierówno grającą Linę Abramauskaite. W ekipie gospodyń poza wspomnianą bramkarką warto wyróżnić także Alesię Mihdaliovą, która jest ostatnio w bardzo wysokiej formie, co dobrze wróży przed kolejnymi spotkaniami, które na szczęście zostaną rozegrane. Najbliższe już w najbliższą sobotę a przeciwnikiem lublinianek będzie Politechnika Koszalińska.
SPR Lublin - KSS Kielce 36:24 (23:15)
SPR: Górecka, Frodyma - Mihdaliova 7, Repelewska 6/3, Włodek 5/1, Wojtas 4, Majerek 3, Marzec 3, Wilczek 2, Wojdat 2, Sviderskiene 2, Figiel 2, Danielczuk, Skrzyniarz.
Kary: 4 min.
Karne: 4/4.
Wyróżnienie: Alesia Mihdaliova.
Trener: Grzegorz Gościński.
KSS: Kozieł, Wałcerz - Rosińska 11/4, Abramauskaite 4, Stradomska 2, Kot 2, Drabik 2, Grabarczyk 1, Kabała 1, Gedroit 1, Pokrzywka, Lalewicz, Młynarczyk, Nowak.
Kary: 6 min.
Karne: 4/4.
Wyróżnienie: Marta Rosińska.
Trener: Zdzisław Wąs.
Sędziowali: Cezary Figarski i Dariusz Żak (obaj Radom).
Widzów: ok. 500.