Piotr Werda: Przerwa świąteczna była okazją do zregenerowania sił. Wykorzystałeś ten okres?
Łukasz Białaszek: Okres wolnego w treningach, jaki mieliśmy pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem, był dość krótki. Jednakże czas ten pozwolił mi zaleczyć mikrourazy, które powstały w dotychczasowym okresie rozgrywek. Mogłem też troszkę odpocząć psychicznie od piłki ręcznej, spotkać się z rodziną i kolegami.
Jak spędziłeś święta Bożego Narodzenia?
- Święta spędziłem w Płocku. W rodzinnym gronie oraz wśród starych znajomych udało mi się zrelaksować i zapomnieć na chwilę o codziennej pracy. Delektowałem się wigilijnymi potrawami, które jak zwykle najlepiej smakują u mamy. Jedzenie było tak pyszne, że nie sposób było przejść obojętnie obok jakiegokolwiek dania.
A Sylwester?
- Sylwester spędziłem na Kaszubach z moją narzeczoną Lidią oraz z przyjaciółmi, z którymi grałem w Piotrkowie Trybunalskim - Pawłem Piętakiem i Mateuszem Jankowskim. Była okazja, aby powspominać o starych, dobrych czasach. W trakcie rozgrywek ligowych niestety nie ma na to czasu. Każdy z nas gra bowiem w innym klubie.
Było ci trudno zmobilizować się do treningu po przerwie?
- Już po kilku dniach wolnego czułem głód gry. Na pewno przerwa spowodowała poprawę naszej kondycji fizycznej i psychicznej. Święta były zbyt krótkie, aby można było się rozleniwić.
Miesięczna przerwa w rozgrywkach ligowych, która potrwa przez cały styczeń, wpłynie korzystnie na formę zawodników?
- Przerwa ta jest niezwykle cenna. Najważniejsze, aby ominęły nas w niej kontuzje. Tylko zawodnik, który jest w pełni sił, może pokazać pełnię swoich możliwości, trenując na pełnych obrotach. Mam nadzieję, że ominą nas w styczniu urazy i przepracujemy cały miesiąc bardzo ciężko. To na pewno zaowocuje.
Czy styczeń skonsoliduje drużynę i poprawi grę zespołu?
- Można tak prognozować. Nie jestem jednak człowiekiem, który wybiega daleko w przyszłość. Nikt nie jest też jasnowidzem. Urazy mogą pokrzyżować wszystkie nasze zamierzenia. Kontuzja Kamila Sadowskiego oraz Rafała Przybylskiego już dość mocno pokrzyżowała plany... Każdy z zawodników zdaje sobie sprawę, w jakim miejscu znajduje się zespół. Nie jest to sytuacja tragiczna. Wiemy, że należy przepracować solidnie cały styczeń. Tylko dzięki temu możemy osiągnąć jakiś pozytywny wynik. Druga runda będzie niezwykle ważna. Przed nami kilka kluczowych spotkań. Jeśli zakończymy je zwycięstwami, to możemy myśleć o walce w play-offach.
Jesteś zadowolony ze swojej postawy w dotychczasowych meczach?
- Nigdy nie będę oceniał swojej postawy na parkiecie. Od tego są trenerzy. Ja staram się po prostu grać jak najlepiej. Wiadomo, raz wychodzi to lepiej, raz gorzej. Sytuacja naszej drużyny mogłaby być dziś zdecydowanie lepsza. Aczkolwiek złożyło się na to kilka czynników. Ciągłe narzekanie nic nie pomoże. Ten etap jest już za nami. Mamy nowy rok i nowe przygotowania.
Co ma wpływ na twoje zdobycze bramkowe?
- Wspólnie z Przemkiem Krajewskim staramy się grać samodzielnie przez cały mecz. Nie zdobędzie się zbyt dużej ilości bramek siedząc na ławce. Grając przez całe spotkanie, mam dużo możliwości do zaliczenia kolejnego trafienia. Jednakże bez pomocy kolegów nic się nie wskóra. Na każdą bramkę pracuje siedmiu zawodników - zaczynając od bramkarza, a kończąc na graczach rozegrania czy skrzydła. Jeżeli pierwsza linia zalicza wiele trafień, to druga jest w cieniu. W kolejnym meczu może być inaczej, ale najważniejsze jest zwycięstwo drużyny.