Oba zespoły mecz rozpoczęły z impetem, bombardując bramkarzy rzutami z drugiej linii. Między słowackimi słupkami znów znakomicie prezentował się Richard Stochl, który nie zagrał dzień wcześniej w spotkaniu z Węgrami z powodu drobnego urazu dłoni. Golkiper Montpeiller w pełnej krasie swoje umiejętności pokazał w 9. minucie, gdy najpierw w sytuacji sam na sam powstrzymał Tomasa Sklenaka, a chwilę później sparował piłkę po dobitce Pavla Mickala. Swoją wyższość nad pierwszym z wymienionych potwierdził w dodatku kilka chwil później, broniąc jego rzut z siedmiu metrów.
Znakomita postawa 35-letniego napędziła grę Słowaków, którzy szybko zmontowali nad rywalami czterobramkową przewagę. Słupki i poprzeczki trzymały ich stronę, w pewnym momencie szwankować zaczęła jednak skuteczność. Oba zespoły popełniały sporo błędów indywidualnych, mnożyły się straty i niecelne strzały, co w sumie złożyło się na mocno rozczarowujący obraz pierwszej części gry. Najefektowniejszą akcję przed przerwą przeprowadził Peter Kukucka, który fantastycznie znalazł na kole Michala Kopce, dzięki czemu Słowacy przełamali kilkuminutową strzelecką niemoc i doprowadzili do stanu 11:8.
Czesi w pewnym momencie zupełnie stracili koncept na sforsowanie defensywy rywali, nie pomógł nawet kolejny rzut karny. Tuż przed przerwą Stochla pokonać zdołał wprawdzie Petr Hruby, na niewiele się to jednak podopiecznym Martina Liptaka zdało. Sporo do gry wnieśli wprawdzie Tomas Cip i Jan Stehlik, meczu się jednak nie wygra, marnując trzy kolejne rzuty karne. Zespół Zoltana Heistera w pewnym momencie prowadził już nawet różnicą siedmiu bramek, głównie za sprawą fantastycznej postawy wspomnianego Stochla oraz rozgrywającego równie udany turniej Radoslava Antla.
Słowacy zwyciężyli pewnie i zasłużenie, choć w końcówce rywale zdołali zmniejszyć rozmiary porażki. Obeszło się więc bez niespodzianki i jedyny zespół z gdyńskiego grona, który do Szwecji na mundial nie pojedzie - a mowa tu o Czechach - uległ ostatecznie wszystkim trzem finalistom zbliżających się mistrzostw świata. Zespół Heistera furory w Skandynawii nie zrobi, jawi się on jednak jako ekipa solidna - ze znakomitym bramkarzem, ułożoną drugą linią i niezawodnym Antlem - która nie powinna mieć większych problemów z pokonaniem pierwszej fazy grupowej.
Słowacja - Czechy 30:28 (15:10)
Słowacja: Stochl, Paul - Kukucka 2, Tumidalski 1 (2 min), Niznan 1, Tarhai 1, Valo 6, Kopco 4 ( 2min), Petro 3, Balaz, Urban 1, T. Stranovski, Antl 9, Sulc 2.
Czechy: Krupa, Galia - Vitek 4, Mickal 4, Zdrahala 2, Hruby 1, Hrstka, Sulc, Horak (4 min), Mraz 4, Stehlik 3, Motl 2, Prachar 2, Cip 3 (2 min), Sklenak 1 (2 min), Prokopec 2.
Przebieg meczu: 0:1, 0:2, 1:2, 1:3, 2:3, 2:4, 3:4, 4:4, 4:5, 5:5, 6:5, 7:5, 7:6, 8:6, 9:6, 10:6, 10:7, 10:8, 11:8, 12:8, 12:9, 13:9, 14:9, 15:9, 15:10, 15:11, 16:11, 16:12, 17:12, 18:12, 19:12, 19:13, 20:13, 21:13, 21:14, 21:15, 22:15, 22:16, 23:16, 23:17, 24:17, 24:18, 24:19, 25:19, 25:20, 26:20, 26:21, 27:21, 27:22, 28:22, 28:23, 29:23, 29:24, 29:25, 29:26, 30:26, 30:27, 30:28
Widzów: 800