Krzysztof Podliński: Po kontuzji zabrakło dla ciebie miejsca w podstawowym składzie Wisły, przez co byłeś zmuszony opuścić Płock. Na pewno nie tak wymarzyłeś sobie rozstanie z naftowym klubem, jak w ogóle kiedykolwiek rozważałeś sportową przeprowadzkę znad Wisły...
Sebastian Rumniak: Tak to już w życiu sportowca bywa, że kontuzja może pokrzyżować plany i marzenia na przyszłość. Pierwsze diagnozy po złamaniu ręki nie były dla mnie optymistyczne. Lekarze twierdzili, że mogę już nie wrócić do sportu, mimo to udało mi się. Kolejne zabiegi i długa rehabilitacja zrobiły swoje. Jeśli chodzi o Wisłę, to na pewno wiele zawdzięczam temu klubowi, bo w Płocku stawiałem pierwsze kroki pod okiem kolejnych trenerów. Okres, kiedy wróciłem po kontuzji do gry nie był dla mnie najlepszy. Bardzo chciałem wrócić do poziomu, jaki prezentowałem przed kontuzją, jednak nie było to takie proste tym bardziej w klubie, który co roku walczy o jak najwyższe cele w Polsce. Mój kontrakt w Płocku dobiegał końca i miałem jasny sygnał z klubu, że muszę sobie szukać nowego pracodawcy. Nie tak wymarzyłem sobie rozstanie z Wisłą Płock, jednak rzeczywistość okazała się inna, co nie zmienia faktu, że cieszę się, iż jestem w Olsztynie i mogę grać w piłkę ręczną.
Kontuzja i zmiana barw klubowych zahamowały także rozwój twojej reprezentacyjnej kariery. Ciężko będzie na nowo przekonać do siebie Bogdana Wentę...
- Na pewno te dwa czynniki miały wpływ na rozwój mojej reprezentacyjnej kariery. Niemniej uważam, że gdyby nie przytrafiła mi się tak poważna kontuzja, to nie wiadomo czy w kadrze bym grał. Byłem jednym z wielu młodych graczy, którzy dostali szansę gry w reprezentacji seniorów. Będę jednak robił wszystko, żeby w przyszłości osiągnąć taki poziom sportowy, który da mi możliwość zagrać jeszcze z orzełkiem na piersi.
Z perspektywy czasu, uważasz, że przenosiny do Olsztyna były dobrym posunięciem?
- Myślę, że tak. Olsztyn na tę chwilę to dla mnie bardzo dobre miejsce na podnoszenie swojego poziomu, tym bardziej po przyjściu Zbyszka Tłuczyńskiego. Mamy naprawdę dobry zespół, w którym panuje dobra atmosfera. Poznałem wielu fajnych ludzi, czuję się tutaj dobrze.
Zatrzymajmy się na temacie Warmii Olsztyn. W ostatniej kolejce pokonaliście Azoty Puławy, mimo iż przed meczem nie byliście stawiani w roli faworyta...
- Wydaję mi się, że kiedy w naszej lidze grają ze sobą zespoły od miejsca trzeciego do dwunastego, to ciężko jest wskazać murowanego faworyta. Co do meczu z Puławami, na pewno nie był to piękny mecz. Przede wszystkim za dużo błędów własnych z naszej strony, ale to my zagraliśmy lepiej w obronie i z większą konsekwencją w ataku, dlatego dwa punkty zostały w Olsztynie.
Sebastian Rumniak w ataku na bramkę rywala
Patrząc na układ sił w ligowej stawce i kadrę olsztyńskiego zespołu, śmiało można stwierdzić, że jesteście zespołem grającym w kratkę. Czego twoim zdaniem brakuje, aby wasza dyspozycja osiągnęła najwyższy poziom?
- Pierwsza część sezonu nie była dla nas zbytnio udana, graliśmy źle. Wpływ na to miało na pewno kilka czynników, m.in. zgranie zespołu. Przed sezonem do Warmii dołączyło sześciu nowych graczy. Ciężko w krótkim czasie jest się zgrać, tak żeby wszyscy się super rozumieli na boisku, do tego doszły kontuzje. Myślę, że poprawę naszej gry już widać w trzech ostatnich meczach ligowych. Zdobyliśmy cztery punkty i awansowaliśmy do Final Four Pucharu Polski. Jeśli ustabilizujemy naszą formę i wyeliminujemy błędy, których popełniamy za dużo, to będzie nam się grało znacznie łatwiej w kolejnych spotkaniach.
Coraz częściej Warmię wymienia się w gronie zespołów, które zawalczą o miejsce na najniższym stopniu podium. Do końca sezonu jeszcze dużo czasu i wiele możliwych rozstrzygnięć przed nami, ale czy według ciebie Warmia ma uzasadnione aspiracje, by stać się trzecia siłą ligi?
- Mamy mocny skład personalnie, ale teraz trzeba to wszystko przełożyć na boisko. Do zakończenia rundy zasadniczej zostały cztery kolejki i jeszcze wszystko może się zdarzyć. Dla nas celem nadrzędnym jest wygrać te cztery mecze i zająć jak najlepsze miejsce przed play-off, co jak wiemy daje możliwość rozegrania większej ilości spotkań na własnym parkiecie. Uważam, że w tym składzie i z tym trenerem jesteśmy w stanie powalczyć o medal.
Jak tobie, osobiście współpracuje się z nowym szkoleniowcem Warmii - Zbigniewem Tłuczyńskim?
- Moja współpraca z trenerem układa się bardzo dobrze. To dla mnie autorytet, który posiada ogromne doświadczenie nabyte z czasów gry w najlepszych klubach Europy, jak i reprezentacji Polski. Jego uwagi podczas treningu czy meczu są bardzo przydatne, przy tym jest bardzo otwartym człowiekiem, z którym można porozmawiać na każdy temat, co również wpływa na dobrą atmosferę w zespole.
Wiele osób podkreśla, że trener Tłuczyński podobnie jak Bogdan Wenta wniesie do naszej ligi zachodnią myśl szkoleniową. Rzeczywiście dostrzegasz w jego pracy trenerskiej, wzorce przyniesione z lig zagranicznych?
- To fakt, że treningi z nowym trenerem wyglądają zupełnie inaczej niż to miało miejsce dotychczas. Przede wszystkim zajęcia są dużo bardziej urozmaicone. Jest duża intensywność zajęć i dużo grania na treningach, co pozwala nam stworzyć sobie warunki meczowe podczas zajęć.