Pierwsza połowa tego meczu zaczęła się po myśli gospodarzy i to właśnie oni za sprawą Marcina Cichego jako pierwsi objęli prowadzenie. Na wyrównanie trzeba było czekać aż do 4 minuty, kiedy to z rzutu karnego bramkarza gospodarzy - Jarosława Płóciniczaka pokonał Aleksandr Bushkov. Kolejne minuty meczu to skuteczna obrona obu drużyn przeplatana prostymi stratami po jednej jak i po drugiej stronie. O tym mało skutecznym fragmencie meczu świadczy wynik, który w 16 minucie wskazywał rezultat remisowy 5:5. Następne siedem minut należało już do podopiecznych trenera Krzysztofa Przybylskiego, którzy zdobyli 3 bramki z rzędu i objęli prowadzenie w meczu. Gdy wydawało się, że zawodnicy gości pójdą za ciosem, aby jeszcze przed przerwą uzyskać wyższą, bezpieczną przewagę, do gry wrócili gospodarze. Ich szybka i zdecydowana gra w ataku pozwoliła odrobić straty i dzięki bramce Artura Chrapy ponownie wyjść na prowadzenie, które jak się później okazało było ostatnim w tym meczu. Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy 9:8.
Druga połowa to już zdecydowana przewaga zespołu z Zabrza. Ich twarda i zdecydowana obrona sprawiała ogromne trudności zawodnikom z Wolsztyna w zdobywaniu bramek, a błędy przez nich popełniane były przez gości skrzętnie wykorzystywane poprzez wyprowadzanie szybkich kontrataków, które na bramki zamieniali Adrian Niedośpiał czy też, grający w tym meczu na prawym skrzydle Aleksandr Bushkov. W tej części meczu bardzo dobrze widoczna był również różnica w warunkach fizycznych obu drużyn. Rośli, potężnie zbudowani rozgrywający zabrzan, na czele z Łukaszem Stodko i Remigiuszem Lasoniem bez problemu zdobywali bramki z drugiej linii. W drugiej połowie jak i w całym meczu najjaśniej świecącym punktem w zespole gospodarzy był ich kapitan - Marcin Pietruszka, który w 56 minucie przeszedł do historii drużyny Wolsztyniaka. Dzięki skutecznie wykonanemu rzutowi karnemu zdobył on tysięczną bramkę w karierze dla seniorskiej drużyny z Wolsztyna. Ostateczny wynik 22:30 na korzyść POWEN-u Zabrze jest w pełni sprawiedliwym, pokazującym jaka różnica dzieli oba kluby.
Na koniec należy dodać jeszcze, że mecz z liderem przyciągnął do Miejskiej Sali Sportowej Świtezianka nadkomplet kibiców, którzy swym głośnym dopingiem stworzyli wspaniałą atmosferę, w której do pełni szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa drużyny gospodarzy.
Po meczu powiedzieli
Wojciech Hanyż (trener Wolsztyniaka Wolsztyn): Gratulacje dla Zabrza, to przede wszystkim, a u nas… Zagraliśmy dwie połowy, pierwsza uważam bardzo dobra w naszym wykonaniu, chłopacy zostawili sporo zdrowia i pokazali kawałek dobrej piłki. W drugiej niestety już wyglądało to troszeczkę gorzej. Myślę, że zabrakło u nas wyrównanego składu. Niestety część naszych zawodników ciągle jest kontuzjowana i ich zmiennicy potrzebują jeszcze trochę czasu, aby dojść do takiej dyspozycji żeby w pełni zastąpić tych nieobecnych. Tego właśnie zabrakło, świeżości w drugiej połowie, bo wystarczyło troszeczkę zmęczenia i Zabrze zdecydowanie to wykorzystało. Z tej porażki nie robię też wielkiej tragedii, zostało jeszcze 5 meczów do grania i będziemy walczyć o swoje cele, tzn. podejmiemy walkę o 3 miejsce, a czy nam się uda zobaczymy na koniec sezonu.
Krzysztof Przybylski (trener NMC POWEN Zabrze): Myślę, że zagraliśmy dwie połowy. W pierwszej połowie trochę nie wszystko nam wychodziło, dodatkowo oddawaliśmy niecelne rzuty na faulach, które sędziowie puszczali. W drugiej połowie postawiliśmy trochę inne warunki, stanęliśmy w obronie, tak jak to potrafimy robić, poszła kontra, do tego w ataku pozycyjnym nasza gra wyglądała dużo lepiej. Były składne akcje, szkoda tylko tych niewykorzystanych sytuacji bo wynik mógł by być nieco wyższy. Cieszą nas kolejne dwa punkty i to, że jesteśmy o kolejny krok bliżej do Superligi.
Remigiusz Lasoń (rozgrywający NMC POWEN Zabrze): Spotkanie w pierwszej połowie było bardzo wyrównane, Wolsztyniak wykazał się wielką wolą walki i postawił nam dosyć trudne Warunki. My w pierwszej części meczu, można powiedzieć, nie graliśmy kontrą. Wynikało to z tego, że dosyć słabo graliśmy w obronie niż to miało miejsce w drugiej połowie. W drugiej połowie zwarliśmy bardziej szyki, mocniej stanęliśmy w obronie, pograliśmy blokiem, zagraliśmy na umowę z bramkarzem i z tego poszły kontry. Jak widać kontrą w piłce ręcznej gra się bardzo łatwo i można dzięki niej zdobyć nawet 22 bramki w jednej połowie. Nam się to udało i był to właśnie nasz sposób na Wolsztyniaka, co udało nam się zrealizować dopiero w drugiej połowie.
KPR Wolsztyniak Wolsztyn - NMC POWEN Zabrze 22:30 (9:8)
KPR Wolsztyniak Wolsztyn: Płóciniczak, Musiał, Wieczorek - Pietruszka 9 (4/4), Cichy 3, Kaczmarek 2, Kiciński 2, Szutta 2, Tokarek 1, Tomiak J. 1, Chrapa 1, Kubiak 1, Patelski, Tomiak M.
Kary: 6 minut (Tomiak J., Cichy, Tokarek).
NMC POWEN Zabrze: Kicki, Winkler - Lasoń 6 (4/4), Kowalski 6, Niedośpiał 4, Stodko 4, Bushkov 3 (1/2), Rybarczyk 2, Kandora 2, Szolc 1, Kryszeń 1, Droździk 1, Biłko, Wojtynek.
Kary: 12 minut (Szolc, Wojtynek, Bushkov, Kowalski, Droździk, Lasoń).
Sędziowie: Grzegorz Christ, Tomasz Christ (obaj Wrocław).
Widzów: 500.