Wojciech Zydroń: Decyzje sędziów były katastrofalne

Azoty Puławy przegrały na własnym parkiecie z Orlen Wisłą Płock i czwartego zespołu ubiegłego sezonu ekstraklasy zabraknie w półfinale mistrzostw Polski. Podopieczni Marcina Kurowskiego ulegli Nafciarzom 26:30, mecz popsuli jednak sędziowie.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
- Wsadziliśmy w to spotkanie dużo serca, przed pierwszym gwizdkiem założyliśmy sobie, że na parkiecie zostawimy trochę zdrowia. Żałuję, że sędziowie popsuli widowisko - nie kryje irytacji najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik Azotów, Wojciech Zydroń. Duet arbitrów z Opola wykluczenia rozdawał na prawo i lewo, boiskowym rozjemcom umykały przewinienia poważne, w sposób średnio zrozumiały karali za to występki błahe. Obie drużyny w pewnym momencie grały nawet czterech na czterech, w sumie w protokole odnotowanych zostało aż szesnaście "dwójek". - Z całym szacunkiem dla zespołu z Płocka, bardzo dobrego i klasowego, powtórzę: arbitrzy totalnie zepsuli ten mecz. Od momentu, gdy wzięli sprawy w swoje ręce, widowisko siadło - relacjonuje Zydroń. Puławianie do sędziów mogą mieć pretensje szczególne - w sobotę otwarcie mieli świetne, prowadzili 5:1 i 7:4, seria wykluczeń kompletnie wybiła ich jednak z rytmu i dali się dogonić rywalom. - Sędziowie wyprowadzili nas z równowagi. Jest w tym trochę naszej winy, nie powinniśmy dać się sprowokować, ale niektóre decyzje były po prostu katastrofalne - grzmi były reprezentant Polski.
Puławianie przegrali z Wisłą i czeka ich rywalizacja o miejsca 5-8
On sam w meczu z Wisłą nie miał szczęścia - aż trzykrotnie obijał poprzeczkę, minimalnie pomylił się przy wkrętce. Rzucił tylko trzy bramki (jedną z gry), zmarnował rzut karny. - Rzadko tak się zdarza, no ale bywa - przyznaje ze smutkiem. - Mogę uderzyć się w pierś, specjalnie nie pomogłem, nie miałem zbyt wielu okazji do rzutów ze skrzydła. Jednak jest jak jest, tego nie zmienimy. Przegraliśmy, trzeba szybko ten mecz przeanalizować i jeszcze szybciej o nim zapomnieć, by móc dobrze przygotować się do kolejnych starć - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl. Dla puławian to sezon niewykorzystanych szans. Drużyna Kurowskiego przegrywa mecze wygrane, kilka tygodni temu w niezwykły sposób uległa na własnym parkiecie MMTS-owi Kwidzyn, wcześniej minimalnie lepsze było Vive. Teraz dwukrotnie szczęście sprzyjało Wiśle, wcześniej - w ćwierćfinale Challenge Cup - puławianie zostali wyeliminowani przez Cimosa Koper, choć wcale odpaść nie musieli. - Czegoś nam brakuje - mówi Zydroń. - Mam jednak nadzieję, że niebawem to znajdziemy i zaczniemy takie spotkania wygrywać, bo w tym sezonie podobnych porażek było sporo, nie dociągaliśmy meczów w końcówce. Wierzę, że to się zmieni.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×