Orzeczenie Komisji Odwoławczej ZPRP nakazujące ponowne rozegranie trzeciego meczu decydującego o awansie do półfinału play-off SuperLigi wzbudziło spore kontrowersje. Zawrzało w mediach i środowiskach kibicowskich. - Ludzie, którzy podjęli taką decyzję przynajmniej dla mnie nie zasługują na to, by w dalszym ciągu sprawować pieczę nad dobrem i przepisami. Rozumiem, że są pewne ramy, ale jest także duch sportu i życia. Praktyki polegające na dyskryminacji osiągnięć sportowych przy zielonym stoliku są karygodne - nie owijał w bawełnę na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Antoni Weryński, prezes BRW Stali Mielec. - Powtórka to jedyna słuszna decyzja - mówił tymczasem prezes Warmii Andrzej Dowigałło.
Pojedynek, który odbył się 20 kwietnia zwyciężyli mielczanie 28:24, a co za tym idzie awansowali do półfinału. Radość z niespodziewanego sukcesu beniaminka prowadzonego przez trenera Ryszarda Skutnika zmąciła jednak wiadomość o proteście złożonym przez Warmię. Olsztynianie domagali się w nim powtórki spotkania z powodu rażących błędów sędziowskich na minutę i 47 sekund przed syreną końcową. Kolegium Ligi w pierwszej instancji protest uznało za słuszny, jednak stwierdziło równocześnie, iż ta kontrowersyjna sytuacja nie miała wpływu na końcowy rezultat. Warmia z "wyrokiem" się nie zgodziła i złożyła odwołanie. Tym razem skuteczne.
W obliczu zaistniałej sytuacji mieleccy szczypiorniści zapowiedzieli bojkot meczu, co wiązałoby się z automatycznym brakiem awansu do najlepszej czwórki, a dodatkowo karami dyskwalifikacji przez ZPRP.- O tym, czy w ogóle zagramy zadecydujemy kilka godzin przed spotkaniem - przyznał Krzysztof Lipka, kapitan Stali. - Każdy nam wpaja, że sportowiec musi walczyć fair-play, oddać serce, nie oszukiwać. My teraz poczuliśmy się oszukani. To wszystko z fair play nie ma nic wspólnego. Pracowaliśmy na ten wynik cały sezon. Zdajemy sobie sprawę z tego, że był błąd, ale to nie jest tak, że przeszkodził Warmii w wygraniu zawodów - dodał rozczarowany.
Obiekcje szczypiornistów z Podkarpacia są nie do przyjęcia dla Zbigniewa Tłuczyńskiego, szkoleniowca zespołu z północy Polski. -Jeśli zawodnicy z Mielca nie wyjdą na boisko, to byłby dla mnie skandal. To nie mieści się w głowie - stwierdził.
Jeżeli dojdzie do trzeciego, a właściwie czwartego meczu ćwierćfinałowego spodziewać możemy się nie lada emocji. Cała mielecka hala z pewnością zapełni się po brzegi. Paradoksalnie jednak nie uznano, iż będzie to mecz o podwyższonym ryzyku. - Zdajemy sobie sprawę z różnych scenariuszy. Policja i ochrona mają nam pomóc w większej sile niż zazwyczaj. My jednak liczymy na kapitalny sportowy doping, z którego znana jest mielecka publika. Chcemy, aby obeszło się bez incydentów niezgodnych z przepisami - kończy Antoni Weryński.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że szczególnie bacznie obserwowana będzie dwójka arbitrów delegowana do poprowadzenia pojedynku - Marek Baranowski (Warszawa) i Bogdan Lemanowicz (Płock). Są to sędziowie międzynarodowi, którzy prowadzili już choćby drugi ćwierćfinał pomiędzy Stalą i Warmią w Olsztynie.
Wynik tego spotkania będzie można śledzić "na żywo" na łamach portalu SportoweFakty.pl - RELACJE LIVE Z PIŁKI RĘCZNEJ.