Alicja Chrabańska: Co zadecydowało o tym, że wybrałeś ofertę z Zabrza?
Piotr Ner: Mój poprzedni klub MKS Piotrkowianin nie zdołał utrzymać się w PGNiG Superlidze, a nie ukrywam że zależy mi na tym, aby móc grać i dalej się rozwijać sportowo, a to gwarantuje tylko gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wizja zespołu którą przedstawił mi trener Przybylski z prezesem Kmiecikiem wydaje się bardzo ciekawa i prognozująca na uzyskanie dobrego wyniku w sezonie 2011/2012.
Na jak długo podpisałeś kontrakt z NMC Powen?
- Z klubem podpisałem roczny kontrakt z ewentualnością przedłużenia go o następny, więc czas trwania mojego pobytu w klubie może wynosić dwa lata.
Czego oczekujesz po transferze do Zabrza?
- To ciężkie pytanie, ale postaram się odpowiedzieć. Oczekuję dobrej gry zespołu i mojej własnej. Poza tym stworzenia drużyny na miarę jej możliwości, a uważam że są one duże. Aby inne zespoły wchodząc na hale czuły że nie jesteśmy chłopcami do bicia i muszą się z nami liczyć i żeby zwyciężyć będą musiały się naprawdę ciężko napracować.
Powróćmy na moment do Piotrkowa. Jak będziesz wspomniał okres gry w Piotrkowianinie?
- Okres gry w Piotrkowie będę wspominał bardzo pozytywnie. Wiele się zdarzyło w tym okresie mojego życia sportowego i prywatnego. Wiadomo że bywały momenty bardzo dobre i te mniej, ale całokształt jest bardzo udany. Miałem możliwość występowania w ekstraklasie przez 7 lat i ten okres bardzo pozytywnie wpłynął na mnie jako zawodnika, wiele się nauczyłem. Przyznam, że decyzja o rozstaniu się z klubem z Piotrkowa była bardzo trudna i ważyła się do ostatniej chwili. Żal opuszczać miasto i ludzi, z którymi było się tyle czasu.
Piotrkowianin spadł do I ligi, co jest potrzebne w Zabrzu aby NMC Powen nie podążyło w jego ślady?
- Potrzebna jest dobra organizacja klubu, płynność finansowa klubu, dobrze przepracowany okres przygotowawczy, odpowiednia forma sportowa i trochę szczęścia. Jest tych czynników bardzo wiele, niektóre bardzo ważne, a inne trochę mniej, ale wierzę, że wszystko dobrze się potoczy i nie podzielimy losu drużyny z Piotrkowa.
A czy klub z Zabrza wzmocnił się na tyle, żeby powalczyć z najlepszymi?
- Trzeba realnie patrzeć na naszą ligę. Wiadomo że dwa zespoły Vive Targi Kielce i Orlen Wisła Płock są chyba poza zasięgiem reszty drużyn. Odstają sportowo i organizacyjnie od reszty, ale sport jest bardzo nieprzewidywalny i może się okazać, że ci pewniacy zgubią punkty w sezonie zasadniczym i życzył bym sobie, aby to było w Zabrzu. Reszta zespołów prezentuje się na podobnym poziomie i z nimi można powalczyć o punkty, choć na pewno nie będzie łatwo.
Jak ocenisz ekipę, która zbiera się w Zabrzu?
- Jak wspominałem podoba mi się wizja tworzonego zespołu. Trzon został praktycznie bez zmian, uzupełniony tylko kilkoma nowymi zawodnikami. Zespół na pewno jest ze sobą bardzo zgrany, a to bardzo duży plus na przyszłość. Mam nadzieję że zarząd klubu szykuje jeszcze jakąś niespodziankę, aby jeszcze bardziej wzmocnić zespół przed rozpoczęciem sezonu.
Dużo mówi się o specyfice śląskiej piłki ręcznej. Nie obawiasz się dołączenia do Śląskiej drużyny?
- Zawsze pojawia się jakaś obawa przy zmianie klubu. To konieczność dostosowania się do innej wizji gry, innego sposobu, innych ludzi czy mentalności. Trzeba jednak patrzeć pozytywnie i wierzę, że uda mi się dobrze wkomponować w zespół, aby pokazać moje wszystkie atuty jako zawodnika. Piłka ręczna na Śląsku zawsze różniła się od tej z innych regionów Polski. Na Śląsku gra się bardziej twardo fizycznie, a mniej finezyjnie. Długie rozgrywanie piłki w ataku i twarda gra w obronie są bardzo męczące dla przeciwników i mam nadzieję, że tak właśnie będzie wyglądać nasza gra i że będzie przynosiła efekty w postaci zdobytych punktów.
Miałeś okazję nieraz grać już na hali Pogoni przy zabrzańskiej publiczności. Jakie są twoje wrażenia?
- Zgadza się, miałem możliwość występowania w Zabrzu przez kilka lat i zastanawiam się dlaczego tak nieliczna grupa kibiców dopinguje swoich zawodników. Mam nadzieję, że to się zmieni bo nic tak nie pomaga sportowcom jak żywiołowy i głośny doping. To dzięki niemu dajemy z siebie jeszcze więcej niż możemy aby odnieść zwycięstwo. Gramy przecież dla kibiców bez nich to wyglądało by bardzo dziwnie i pusto.
Czy miałeś okazję poznać chociaż trochę miasto, np. podczas turnieju w styczniu?
- Miasta nie znam. Może poza halą, w której rozgrywane są mecze. Myślę jednak, że szybko się odnajdę w nowym miejscu.
Czego życzyć ci przy okazji przenosin do Zabrza?
- Jak najlepszych wyników, szczęścia sportowego, zdrowia i wsparcia kibiców, kolegów z drużyny i oczywiście rodziny, mimo tego że będą dość daleko.