Awans oddalił się na siedem bramek - relacja z meczu Polska - Dania

Wiele wskazuje na to, że reprezentacja Polski przy wsparciu prawie dwóch tysięcy kibiców w gorące, sobotnie popołudnie pożegnała się z marzeniami o awansie do Mistrzostw Świata. Biało-czerwone zostały wprost zdeklasowane przez utytułowany zespół Danii.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek spotkania był bardzo nerwowy i obie siódemki miały problem ze skutecznym zakończeniem wypracowanych akcji. Od pierwszych minut swoją wysoką formą pochwaliła się polska bramkarka Anna Baranowska, która zaczęła zawody od udanej interwencji. Jej koleżanki z drużyny nie dostosowały się jednak do jej poziomu i nie potrafiły wykorzystać nadarzających się okazji. Polki pudłowały nawet najprostsze rzuty. Wywalczonego rzutu karnego przez Kingę Byzdrę na gola nie potrafiła zamienić Karolina Kudłacz, a chwilę później dogodnej sytuacji ze skrzydła nie wykorzystała Kinga Polenz. Pierwszą bramkę w spotkaniu w 4 minucie gry zdobyła Iwona Niedźwiedź. Piłkarka występująca na co dzień w lidze duńskiej świetnie wykończyła przechwyt piłki przez Byzdrę. Radość na polskich sektorach nie trwała jednak zbyt długo, bo momentalnie stan rywalizacji wyrównała Laerke Moller.

W ciągu następnych kilku minut na boisku toczyła się całkiem wyrównana gra. Oba zespoły nie grzeszyły skutecznością, a ilość popełnianych prostych błędów mogła przysporzyć kibiców o zawrót głowy. Na parkiecie dominowała przede wszystkim walka, a ciekawe, techniczne zagrania zeszły na dalszy plan. W 10 minucie spotkania przed szansą objęcia prowadzenia stanęły podopieczne Kima Rassmusena. Po strzale w słupek Susan Thorsgaard Kudłacz celnym strzałem z biodra zmieniła wynik na 3:2. Polki do meczu z Danią przystąpiły z dość odważnym nastawieniem. Niemal całą pierwszą połowę grały wysoką obroną, nie stroniąc od bezpardonowych bloków. Po raz pierwszy w meczu Dunki odskoczyły Polkom na większe niż jednobramkowe prowadzenie w 14 minucie. Po faulu Katarzyny Koniuszaniec na Ann Grete Norgaard sama poszkodowana egzekwowany rzut z linii siódmego metra zamieniła na bramkę, co zmieniło wynik na 3:5 dla ekipy ze Skandynawii. Należy zauważyć, że pierwszy kwadrans to festiwal karnych, a co najważniejsze - karnych pudłowanych przez biało-czerwone. Dwa przestrzelone rzuty Kudłacz i jeden Joanny Dworaczyk pozbawiły piłkarki z orzełkiem na piersiach wydawałoby się pewnych bramek. Do formy zawodniczek z ofensywy przyłączyły się także polskie defensorki. Błąd Lucyny Wilamowskiej z 18 minuty spowodował, że Rikke Skov znalazła sporą lukę w linii obrony polskiej reprezentacji i z zimną krwią wykorzystała nieuwagę Polek.

Dunki grały dynamiczną piłkę, często wymieniając się pozycjami, choć i one nie ustrzegły się pomyłek. Przestój podopiecznych Jana Pytlicka był doskonałą okazją dla reprezentantek Polski do odrobienia strat. Po udanym przechwycie Kudłacz, w konsekwencji zamienionym na bramkę i udanej interwencji Baranowskiej, która także otworzyła drogę Polkom do bramki Karin Mortensen na tablicy świetlnej mogliśmy zobaczyć wynik remisowy. Do przerwy zmieniło się niewiele, obie ekipy udane akcje przeplatały niecelnymi podaniami i ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się remisem 8:8.

Korzystny wynik uzyskany po wyrównanej walce podczas pierwszych 30 minut wlał nadzieję na ostateczny sukces w serca kibiców. Sam początek drugiej odsłony przedostatniego meczu eliminacyjnego mógł jeszcze bardziej podkręcić atmosferę na trybunach. Po technicznym uderzeniu z prawego skrzydła Koniuszaniec dała prowadzenie Polkom 9:8. Sytuacja na parkiecie szybko jednak wróciła do poprzedniego stanu rzeczy i znów w szeregach reprezentantek Polski wdarła się niepotrzebna nerwowość. Dzięki temu Skov i Norgaard nie dość, że odrobiły straty, to na dodatek dały czwartej drużynie Mistrzostw Europy prowadzenie 9:11.

Szybciej skrajne emocje na boisku opanowały Dunki, które minuta po minucie rozpędzały swoją machinę i powiększały przewagę nad bezradnymi gospodyniami. Polki natomiast notowały w tym momencie istną czarną serię. Oprócz pechowego strzału Byzdry, który trafił w słupek, szczypiornistki znad Wisły zaprezentowały fatalną skuteczność. Pudłowała zarówno wspomniana Byzdra, jak i m.in. Klaudia Pielesz. Bezlitosne były natomiast dawne mistrzynie olimpijskie, która z zaciśniętymi zębami wykorzystywały każde potknięcie rywalek. Christina Krogshede wykorzystała stratę piłki przez Joanne Obrusiewicz i Skandynawki prowadziły już 9:16. Duńska machina nie miała zamiaru się zatrzymywać, niczym łódź wikingów nabrała wiatru w żagle i na kwadrans przed końcem deklasowała Polki wynikiem 10:18. W tym momencie Kim Rassmusen zaczął szukać rozwiązania słabej gry swoich podopiecznych na ławce rezerwowych. W niewielkim stopniu mu się to udało - bramki Moniki Stachowskiej i Karoliny Semeniuk-Olchawy zmniejszyły znaczącą przewagę drużyny Pytlicka. Biało-czerwone opadły jednak z sił i nie były w stanie podjąć walki do ostatniego gwizdka sędziów. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wyraźnym zwycięstwem Danii 16:23.

Polska - Dania 16:23 (8:8)

Polska: Baranowska - Kudłacz 5, Koniuszaniec 2, Semeniuk-Olchawa 2, Byzdra 1, Dworaczyk 1, Gleń 1, Niedźwiedź 1, Obrusiewicz 1, Pielesz 1, Stachowska 1, Polenz, Wilamowska, Zalewska.

Dania: Mortensen - Krogshede 5, Norgaard 5, Skov 5, Troelsen 4, Augustesen 2, Kviesgaard 1, Moller 1, Dalby, Jorgensen, Kristensen, Kristiansen, Melgaard, Thorsgaard.

Sędziowały: Valerija Guseva, Stella Vartanyan (Rosja)

Widzów: ok. 2000

Źródło artykułu: