Trzeba liczyć na siebie, a nie na innych - rozmowa z Adrianem Konczewskim, zawodnikiem MKS Nielby Wągrowiec

W niedzielę pierwsze spotkanie ligowe rozegrają szczypiorniści z Wągrowca. Nielbiści zmierzą się na wyjeździe z beniaminkiem Superligi, Jurandem Ciechanów. Adrian Konczewski, bramkarz wągrowieckiej drużyny w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada m.in. o przygotowaniach do nowego sezonu oraz zbliżających się rozgrywkach.

Piotr Werda: Pod koniec minionego sezonu ligowego do zespołu dołączył młody junior, wychowanek Nielby, bramkarz Norbert Witkowski. Jaką postawę prezentuje na treningach?

Adrian Konczewski: Jest bardzo ambitny i robi postępy. Widać, że chce się uczyć. Wskazówki, których udzielamy jemu wspólnie z Markiem Kubiszewskim, słucha uważnie. To, że zaczął trenować z seniorami, nie spowodowało, że osiadł na laurach. Sądzę, że pragnie iść w dobrym kierunku.

Kontuzja Marka Kubiszewskiego umożliwiła Norbertowi Witkowskiemu pokazanie się na parkiecie. Jak oceniasz jego postawę w meczach sparingowych?

- Norbert radził sobie bardzo dobrze. Może być zadowolony ze swoich występów. W kilku spotkaniach, w których graliśmy razem, bronił nawet lepiej ode mnie. Niezmiernie się z tego cieszę. Widać, że bardzo chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Na pewno nie boi się piłek. Mam nadzieję, że będziemy mieli z niego pożytek.

W ubiegłym sezonie treningi bramkarzy nadzorował Paweł Galus, ówczesny drugi trener Nielby. Teraz samodzielnie prowadzi on drużynę i nie może poświęcić wam - bramkarzom, tyle uwagi, co wcześniej. Jak wyglądają więc obecnie wasze treningi?

- Zgadza się. Odkąd jestem w Wągrowcu, a minęło już pięć lat, Paweł Galus zawsze prowadził trening bramkarski. Teraz nie mamy drugiego trenera, który zajmowałby się w dużej mierze bramkarzami. Z drugiej jednak strony, jesteśmy wraz z Markiem Kubiszewskim na tyle odpowiedzialni, aby wykonać na treningu to, co zaleci nam trener Galus. W okresie przygotowawczym mieliśmy pół godziny poświęcone tylko na trening bramkarski. Sumiennie go wypełnialiśmy. W trakcie zajęć zawsze jednak można liczyć na cenne wskazówki naszego szkoleniowca. Wraz z Markiem Kubiszewskim potrafimy także sami zorganizować sobie trening. Marek pracował przecież w Kielcach z bramkarzami. Ja natomiast spędziłem dużo czasu w Płocku z doświadczonym Arturem Góralem.

Jakie towarzyszą tobie nastroje przed inauguracją ligi?

- Mam ogromną chęć grania! Uwielbiam atmosferę, która jest przed meczem ligowym. Niecierpliwość oraz dreszczyk emocji, która mi wtedy towarzyszy. Brakuje mi tego bardzo. Spotkania sparingowe, to nie to samo.

Czy jest szansa, aby Nielba mogła wystąpić podczas niedzielnego meczu z Jurandem w pełnym składzie?

- Bartosz Świerad oraz Łukasz Białaszek nie są jeszcze chyba w optymalnej formie po kontuzji. Myślę jednak, że zobaczymy tych zawodników na parkiecie. Znając ich charaktery na pewno będą chcieli walczyć. Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek z nas sobie odpuścił. W sobotę mamy ostatni trening. Mam nadzieję, że nic złego na nim się nie wydarzy i w pełnym składzie wyruszymy w niedzielę do Ciechanowa.

Spotkanie w Ciechanowie będzie na pewno bardzo ważne.

- Arcyważne. Po nim bowiem czeka nas ciężki bój z Vive Targami Kielce oraz Orlen Wisłą Płock. Teoretycznie większych szans nie mamy z tymi rywalami. Sport jest jednak sportem, niespodzianki się zdarzają. Z Wisłą udało się nam przecież jeden raz zremisować.

Rozegraliście w okresie przygotowawczym sparing z Jurandem. Pomimo, że go wygraliście, okazało się, że rywal z Ciechanowa był wymagającym przeciwnikiem.

- Zarówno Jurand, jak i my wystąpiliśmy w niepełnym składzie. W pierwszej połowie udało się im nas zaskoczyć. Po przerwie podgoniliśmy wynik i ostatecznie zwyciężyliśmy. Sparingi to jednak nie mecze ligowe. W niedzielnym meczu będą pełne trybuny. Kibice Juranda świętować będą pierwszy mecz w Superlidze. To na pewno uskrzydli gospodarzy.

Drugi sezon dla beniaminka jest podobno najcięższy. Nielba przystąpi po raz trzeci do rozgrywek ekstraklasy. Czy teraz będzie więc łatwiej, niż w ubiegłym roku?

- Są różne teorie... Mówi się, że drugi sezon jest najcięższy dla beniaminka. Niektórzy twierdzą jednak, że trzeci jest jeszcze cięższy. Jak zawsze dajemy z siebie wszystko. Poprzedni rok nie był zły w naszym wykonaniu. Mieliśmy troszkę pecha z ułożeniem tabeli. Wyciągnęliśmy jednak z tego wnioski. Trzeba liczyć na siebie, a nie na innych.

Źródło artykułu: