Po zakończeniu spotkania kwidzynianie nie kryli ogromnej radości. Po dwóch bardzo słabych meczach powrócili do niezłego, choć jeszcze nie optymalnego, poziomu. - Cieszymy się, że wygraliśmy wreszcie po dwóch porażkach w tym sezonie. To ważne dla nas dwa punkty. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż w dwóch poprzednich meczach - cieszył się po zejściu z parkietu Adamuszek.
Wygrana 22:15 z ambitnym beniaminkiem może cieszyć, choć jak powszechnie wiadomo jedna jaskółka wiosny nie czyni. W Kwidzynie jednak, po efektownym zwycięstwie, panują optymistyczne nastroje. - Mam nadzieję, że na dobre wrócimy do swojego poziomu. Jeśli tak będziemy grać w następnych pojedynkach to powinniśmy zwyciężać - stwierdził rozgrywający.
W pierwszej połowie nie zanosiło się na tak wysokie zwycięstwo gości. Dopiero druga połowa pokazała jak silnym zespołem może być MMTS. - Pierwszy kwadrans gry nie był najlepszy w naszym wykonaniu, graliśmy jakby sennie. Potem weszliśmy na odpowiednie obroty. Zaczęła funkcjonować obrona i kontratak. Doszliśmy zabrzan i po chwili wyszliśmy nawet na prowadzenie. Potem nasza dobra gra w obronie, skuteczny atak i dzięki temu wygraliśmy dość wyraźnie - analizował szczypiornista z Kwidzyna.
Zdaniem gracza MMTS-u taki wynik to efekt tego, że jego ekipa powróciła do niezłej formy. Choć przy tym nie da się nie zauważyć, że NMC Powen Zabrze nie zagrało w sobotę najlepszych zawodów. - Taki wynik to w połowie to, że pokazaliśmy nasze największe atuty, ale też częściowo wykorzystaliśmy słabostki naszych rywali. Myślę, że na zwycięstwie zaważyła obrona, dzięki której również udawało nam się zdobywać łatwe bramki - tłumaczył Adamuszek.