Gospodarze przystąpili do spotkania osłabieni brakiem dwóch rozgrywających. Urazy leczą bowiem Michał Prątnicki i Oleg Semenov. - Oleg we wtorkowym sparingu zbił sobie piętę, więc nie mógł zagrać z Zagłębiem. Wszystko wskazuje na to, że wystąpi w następnym meczu. Natomiast Michał jest po urazie kostki. Już z nami trenuje, może nie na sto procent, ale z dnia na dzień wygląda to coraz lepiej - tłumaczy Paweł Noch. Szkoleniowiec gości natomiast miał wszystkich zawodników do swojej dyspozycji.
Lepiej weszli w mecz gospodarze. Ciechanowianie po bramkach Tomasza Klingera i Damiana Malandego objęli dwubramkowe prowadzenie. Przyjezdni nie byli dłużni. Po stronie Miedziowych celnie trafiał Mikołaj Szymyślik. Wynik remisowy utrzymywał się przez pierwsze 10 minut. Wówczas wyższy bieg wrzucili miejscowi, dzięki czemu w 19 minucie odskoczyli rywalom na różnicę czterech bramek. Trener lubinian Jacek Będzikowski widząc bezradność w poczynaniach swoich podopiecznych wziął czas dla swojej drużyny. Jego rady poskutkowały i były trafne na tyle, że w końcówce pierwszej odsłony bramki zdobywali tylko goście. Warto również dodać, że kilka ważnych piłek odbił Adam Malcher, który w międzyczasie zmienił między słupkami Michała Świrkulę. Faworyzowani przed meczem lubinianie prowadzili do przerwy zaledwie jedną bramką.
Pierwsze minuty drugiej części nadal upływały pod znakiem wyrównanej walki. Choć Zagłębie w 37 minucie zdołało wypracować sobie dwie bramki przewagi, to Jurand nie oddawał pola gry przyjezdnym. Ciechanowianie w końcu ustrzegli się zbędnych przestojów. Miejscowi grali jakby spokojniej w porównaniu do poprzednich spotkań, do czego przyczyniła się zapewne skuteczna gra rozgrywających. Mowa o Klingerze i Damianie Piórkowskim, którzy dzięki swojej przebojowości często wybawiali z opresji beniaminka. W 49 minucie Zagłębie znowu odskoczyło gospodarzom, jednak dwie minuty później był już remis. Wówczas nastąpił kluczowy moment tego spotkania. Rzut karny egzekwował szczypiornista z Lubina. Pomylił się jednak na rzecz bramkarza Juranda, Rafała Grzybowskiego, będąc bezradnym nawet przy dobitce. Grzybowski dał jednoznaczny sygnał do ataku swoim kolegom. Cztery bramki z rzędu Juranda wprawiły w euforię ciechanowską publiczność. Bezradny Malcher raz po raz wyjmował piłkę z siatki. Nerwowi goście starali się jeszcze nadgonić wynik. Na co było już zdecydowanie za późno. Jurand spokojnie dowiózł niezwykle cenne zwycięstwo do końca meczu.
- Zabrakło nam dobrej gry obronnej, żeby odnieść zwycięstwo w Ciechanowie - ocenił krótko trener lubinian. - Wygraliśmy heroiczną walką w obronie - odpowiedział równie zwięźle opiekun gospodarzy.
PBS Jurand Ciechanów - Zagłębie Lubin 27:25 (13:14)
Jurand: Grzybowski - Klinger 9, Piórkowski Damian 8, Malandy 5, Rurarz 2, Jurkiewicz 1, Malesa 1, Piórkowski Adrian 1, Kraszewski, Pakulski.
Kary: 4 minuty.
Rzuty karne: 1/1.
Zagłębie: Świrkula, Malcher - Szymyślik 7, Adamczak Piotr 4, Gumiński 3, Kużdeba 3, Adamczak Paweł 2, Obrusiewicz 2, Stankiewicz 2, Fabiszewski 1, Kozłowski 1, Kieliba, Orzłowski, Rosiek.
Kary: 4 minuty.
Rzuty karne: 2/4.
Widzów: 700.