W klubach nie pracuje się wiele z bramkarzami - rozmowa ze Sławomirem Szmalem

Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych Turniejem o Puchar Gdyni zapoczątkuje przygotowania do Mistrzostw Europy w Serbii. Z kapitanem kadry, Sławomirem Szmalem rozmawialiśmy m.in. o zgrupowaniu, na którym odbyły się też zajęcia bramkarzy.

Michał Gałezewski: W piątek rozpoczynacie międzynarodowy turniej w Gdyni. Jest to dla was powrót do tej hali. Jak wspominasz to, co miało miejsce w styczniu?

Sławomir Szmal: Na pewno pamiętam, że była dobra atmosfera i dopisała publiczność. To było pozytywne i mam nadzieję, że publiczność dopisze i tym razem. Z tego co nie do końca pamiętam graliśmy dobrze (śmiech, dop. red.). Dochodziły do nas jednak głosy, że nie ma takiego zainteresowania najbliższym meczem, bądź nie jest dostatecznie rozreklamowany. Zobaczymy jak będzie wyglądało to w piątek.

Piłka ręczna powoli przechodzi na coraz większe, nowoczesne hale i patrząc na inwestycje w Polsce, frekwencja powinna rosnąć. Sądzisz że będzie to miało wpływ na popularyzację piłki ręcznej?

- Z tą popularnością, dla mnie jest troszkę dziwnie. Grając osiem lat w Niemczech, widziałem jakie są możliwości sprowadzenia kibiców na halę. Może nie mamy jeszcze takich obiektów jak w Niemczech, ale jak powiedziałeś powoli i u nas rozbudowuje się infrastrukturę. Marzę, żebyśmy rozgrywali mecze przy pełnej publiczności w katowickim Spodku, łódzkiej Atlas Arenie, czy gdańsko-sopockiej Ergo Arenie. Przy tych osiągnięciach reprezentacji jest to możliwe. Piłka jest jednak po stronie związku, żeby odpowiednio rozreklamowali dyscyplinę i mecze kadry. Ten sport jest interesujący i na pewno ma wielu fanów.


Szmal podczas ubiegłorocznego turnieju

W Gdyni spotkacie się z Rosją, Białorusią i Austrią. Podzielasz opinię, że Rosjanie będą najtrudniejszym rywalem?

- Każdy po kolei będzie trudny. Będziemy mieli nowych zawodników w składzie i pozostaje kwestia zgrania. Trener będzie chciał spróbować każdego, bo szukani są ludzie do wyjazdu na Serbię. Mam nadzieję, że te mecze będą zacięte, bo to dodatkowy przypływ adrenaliny dla zawodników, trenerów i też musimy to trenować. Zgodzę się jednak z tym, że Rosjanie będą najtrudniejsi. To zgrana drużyna, która występuje w tym składzie długo i mam nadzieję, że z nimi będziemy walczyli o pierwsze miejsce.

Jak pod względem psychicznym wygląda różnica w graniu w takich turniejach jak ten, a na wielkich imprezach? Gracie na sto procent, czy to bardziej roszady i szukanie nowych rozwiązań?

- Wiesz co, na pewno tam grasz o jakiś cel i sam przed sobą stawiasz presję. W tym turnieju chcesz się pokazać jak nie trenerowi, to na pewno publiczności. Żaden profesjonalnie podchodzący do sportu zawodnik nie chce zrobić tak zwanej roboty, ubrać się i pójść do domu. To nie o to chodzi, bo każdy gra z zaangażowaniem i z pasją.

Czyli atmosferę i zaangażowanie na boisku w takich turniejach można porównać to do tego, co ma miejsce podczas meczów ligowych?

- Z tą ligą jest to dosyć kłopotliwe pytanie. Tak naprawdę po trzech miesiącach grania w Polsce, zauważyliśmy że bardzo mocną drużyną jest Wisła Płock, a dodatkowo są 2-3 drużyny stawiające opór. Reszta ligi raczej podchodzi do tego w inny sposób i przyjeżdża do Kielc i Płocka po najniższy wymiar kary, a chyba nie o to chodzi.

Żałujesz więc powrotu do Polski już teraz?

- Nie żałuję. Ograliśmy Lwy w domu i gramy w Lidze Mistrzów! Grając u nich, grałbym w Pucharze Zdobywców Pucharów. Fakt jednak jest taki, że po lidze spodziewałem się trochę więcej.

Jak byś więc porównał poziom ligi do tego, co było gdy wcześniej w niej grałeś?

- Jest zdecydowana różnica pomiędzy dwoma czołowymi zespołami, a resztą. Wtedy było wiele zespołów, z którymi można było potracić punkty...

... czyli Warszawianka, Wybrzeże...

- Dokładnie tak. W tej sytuacji tylko z kilkoma zespołami można się pomęczyć na wyjazdach. To kolejny rok, kiedy Kielce i Płock walczą ze sobą o Mistrzostwo Polski.

Jaka była twoja rola na obozie w Cetniewie, gdzie odbyło się też zgrupowanie bramkarzy? Uczestniczyłeś w treningach, czy bardziej szkoliłeś resztę?

- Była to dla mnie nowa rola. Było dosyć trudno, bo jeśli prowadzi się zajęcia z dwoma bramkarzami, to jest się w treningu. W tym momencie próbowałem i trenować i dawać wskazówki. Przy ośmiu osobach jest to kłopot, bo albo skupiasz się na sobie, albo na kolegach. Tak naprawdę to zgrupowanie będzie oceniał trener i... czas, bo będziemy musieli za jakiś czas wymagać wyników po naszej pracy. Mam nadzieję, że one będą, bo widać duże zaległości. W klubach na tej pozycji nie pracuje się tak wiele, a jest to chyba dosyć ważna pozycja.


Sławomir Szmal podczas meczu ligowego

Ilu bramkarzy brało udział w zajęciach?

- Łącznie ze mną było nas dziewięciu. Starałem się dawać wskazówki z doświadczenia które nabrałem podczas swojej gry. Chłopacy byli nimi zainteresowani, ale ich minusem jest to, że są cisi i ciężko z nich coś wydobyć.

Brałeś wcześniej udział w takich zgrupowaniach?

- Brałem udział na takim zgrupowaniu w Szwecji, gdzie pojechałem na swój własny koszt. Był to bramkarski camp, który trwał cztery dni i uczestniczyli w nim Szwedzi oraz Duńczycy. Pracowaliśmy ciężko, jednak zobaczyłem po tym zgrupowaniu ile jeszcze można poprawić w mojej osobie. Zobaczyłem jak daleko jesteśmy za rywalami. Zmobilizowało mnie to do dalszej pracy i chciałbym to wprowadzić na polską ligę.

Czekają was Mistrzostwa Europy w Serbii. Jedziecie tam przede wszystkim aby zdobyć tytuł, czy kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie w Londynie?

- Jeden wynik może się łączyć z tym i z tym. Patrząc w tył można powiedzieć, że trochę sobie poprzeszkadzaliśmy na ostatnich Mistrzostwach Świata. Jedno miejsce dzieliło nas od grania w turnieju przedolimpisjkim. Teraz zagramy na otwarcie z naszym największym konkurentem w grupie, a w dodatku gospodarzem - Serbią. Stać nas, aby z tą drużyną wygrać. Mają oni bardzo mocny zespół, ale po zgrupowaniu w Cetniewie pozytywnie podszedłem do tego. Widziałem wielkie zaangażowanie u chłopaków i to jest pozytywne. Wszystkim zależy, wszyscy mają jeden cel i to jest najważniejsze.

Od lat trzon kadry praktycznie się nie zmienia i są praktycznie ci sami zawodnicy. To jest dobre, czy brakuje wam świeżego narybku, kogoś bez nazwiska kto przyjdzie i pokaże jak się gra?

- Na pewno będzie jakaś zmiana w obronie. Można popatrzeć na nazwiska. Pojawiały się one praktycznie te same, były może 1-2 różnice. Rotacja będzie w środku bloku. Jest to newralgiczna pozycja i trener szuka rozwiązań. Była trenowana nowa obrona, która być może nam wypali. To będzie kolejna rzecz, która może zaskoczyć naszych przeciwników. Zobaczymy jak to będzie wyglądało.

Zobaczymy to już w Gdyni?

- Nie chcę zdradzać. Trener podejmuje decyzje.

Źródło artykułu: