Zwycięstwo po dwóch dogrywkach - relacja z meczu Gaz-System Pogoń Szczecin - MSPR Siódemka Miedź Legnica

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wielkie emocje towarzyszyły przybyłym na halę przy Twardowskiego kibicom, którzy od początku do końca spotkania głośnym dopingiem wspomagali swoją drużynę. Gaz-System Pogoń pokonał superligowca z Legnicy 38:36 (12:16), ale udało się tego dokonać dopiero po dwóch dogrywkach. Dla szczecinian mecz ten był okazją do rewanżu za ubiegłoroczną porażkę w ćwierćfinale. Tym razem lepsi okazali się gospodarze spotkania, którzy zostawili na parkiecie mnóstwo potu, ale do szatni schodzili z bardzo uśmiechniętymi minami.

Pierwszą bramkę kibice mogli zobaczyć dopiero w 5 minucie spotkania. Wynik otworzył Aleksander Kokoszka. Pierwsze 10 minut zawodów miało jeszcze dość wyrównany przebieg. Z bardzo dobrej strony pokazali się w tym fragmencie meczu Piotr Frelek oraz Paweł Krupa, którzy zaliczyli po dwie bramki. Od 11 minuty goście z Legnicy zaczęli powolne odjeżdżanie podopiecznym Rafała Białego. Zespół ciągnął wówczas najlepszy w pierwszej połowie Jarosław Paluch, który aż 5-krotnie pokonywał Szymona Ligarzewskiego. Ten drugi kapitalnie zachował się w 16 minucie, kiedy to po błędzie kolegów z drużyny stanął sam na sam z Kokoszką i wybronił jego strzał. Po jego obronie o czas poprosił szkoleniowiec Gaz-System jednak nie przyniósł on poprawy w grze Pogoni. W 24 minucie po bramce Łukasza Jarowicza Miedź doprowadziła do stanu 12:7 i było to najwyższe prowadzenie w całym tym spotkaniu. W ostatnich 6 minutach kapitalnie spisywał się skrzydłowy Jacek Wardziński, który dołożył 4 trafienia. W ostatnich sekundach pierwszych 30 minut wynik ustalił Paweł Piwko i było 16:12 dla podopiecznych Marka Motyczyńskiego. Po zespole Gaz-System widać było duży szacunek dla rywala, ale wynik nie przesądzał jeszcze niczego i w drugiej połowie zapowiadały się wielkie emocje.

Kapitalnie w drugie 30 minut weszli gospodarze, którzy błyskawicznie wręcz odrobili czterobramkową stratę i w 42 minucie prowadzili już 20:18. Na pierwszy plan wysunęli się wówczas Paweł Biały, Jacek Wardziński oraz Paweł Krupa. Pierwszy dołożył 2 trafienia a dwaj pozostali po 3. Trener Biały, mimo naprawdę bardzo dobrej postawy Szymona Ligarzewskiego, od początku drugiej części zawodów dał szansę do pokazania się drugiemu swojemu bramkarzowi Pawłowi Matkowskiemu i trzeba przyznać, że był to strzał w przysłowiową 10. To, co wyczyniał ten zawodnik w drugiej połowie przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich obserwujących to spotkanie. Nie sposób wyliczyć ile udanych obron zaliczył, a jego wkład w końcowy sukces był po prostu niesamowity. Nawet na ławce trenerskiej gości przewijało się jego nazwisko. W 47 minucie spotkania o czas poprosił trener Motyczyński, ale efekt widać było dopiero 6 minut później, kiedy to goście zdobyli 4 kolejne bramki i w 58 minucie wyszli na jednobramkowe prowadzenie 27:26. Niestety dla Pogoni w 52 minucie kontuzji doznał Karol Królik. Według pierwszych ustaleń jest to uraz lewego stawu skokowego, ale na chwilę obecną nie sposób powiedzieć na jak długo może ona wykluczyć tego 28-letniego rozgrywającego z gry. 2 minuty później przypadkowym rzutem Piotra Frelka piłką w twarz dostał Łukasz Jarowicz i w myśl przepisów otrzymał on czerwoną kartkę i musiał opuścić parkiet. Nie było to jednak celowe działanie. Strzał był oddany zaraz po gwizdku sędziego i nieszczęśliwie trafił w Łukasza. Ostatnie minuty to błędy po obu stronach, ale więcej nerwów zachowali gospodarze, a dokładniej Paweł Biały i celnym rzutem doprowadził do remisu 27:27. Sędziom zawodów nie pozostało nic innego jak zarządzić dogrywkę. W drugiej połowie "zniknął" nam najlepszy po pierwszych 30 minutach Jarosław Paluch, za to najlepiej w ekipie Miedzi rzucał Andrzej Brygier, ale nie sposób nie zauważyć, że 4 z 5 bramek zdobył z rzutów karnych.

Pierwszą połowę dogrywki wygrali gospodarze 4:2. Wydawało się, że druga połowa będzie już przypieczętowaniem sukcesu, jakim byłby awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, jednak nic bardziej mylnego. W drugich 5 minutach celnie rzucił dla gospodarzy jedynie Filip Kliszczyk, za to gościom udało się to aż 3-krotnie i na tablicy świetlnej widniał kolejny remis 32:32. Emocji mogło być mniej, gdyby celniej podawał Krupa. Strata doprowadziła do tego, że zamiast uzyskać dwubramkową przewagę goście wyprowadzili błyskawiczną kontrę, którą skończył wspomniany już wcześniej Brygier.

Drugą dogrywkę świetnie zaczęli szczypiorniści z Grody Gryfa. Na minutę przed końcem pierwszej jej części za sprawą dobrego rzutu rozgrywającego Pawła Krupy na tablicy było 35:32. Nadzieję miedziowcom dał jeszcze Robert Szukiewicz, który doprowadził do stanu 35:33. Emocji nie brakowało także w ostatnich już, jak się później okazało, 5 minutach. Skończyła się jednak ona remisem 3:3. Na szczęście błąd Pawła Białego w 78 minucie nie miał znaczenia i mimo, że do bramki trafił Adam Skrabania i wynik brzmiał już tylko 37:36 to Pogoni. po błędzie przyjezdnych, udało się w ostatnich sekundach wyprowadzić kontrę. Nieprzepisowo jeszcze zatrzymywany był w momencie rzutu przez Pawła Witę Jacek Wardziński i sędzia podyktował rzut karny dla Gaz-System a rozgrywającego Siódemki ukarał czerwoną kartką. W tym momencie kibice usłyszeli końcową syrenę i pozostało jeszcze tylko wykonać ten ostatni rzut. Wardziński się nie pomylił i zaliczył tym samym 11 trafienie dla miejscowych, czym przypieczętował zasłużony awans do 1/4 finału Pucharu Polski.

Gaz-System Pogoń Szczecin - MSPR Siódemka Miedź Legnica 38:36 (12:16)

Gaz-System: Ligarzewski, Matkowski - Walczak 1, Biały 6, Marcinkian 1, Wolski 1, Wardziński 11, Guzek, Krupa 10, Suszka 1, Jedziniak, Smuniewski, Królik, Ringwelski 1, Kliszczyk 4, Frelek 2

Kary: 16 minut

Karne: 3/4

Miedź: Kryński, Banisz - Paluch 9, Gregor 1, Szuszkiewicz 2, Koprowski 1, Skrabania 3, Czuwara, Jarowicz 1, Piwko 5, Brygier 7, Świątek 3, Wita, Kokoszka 4

Kary: 14 minut

Karne: 5/6

Sędziowie: Kaszubski, Majchrowski (obaj z Gdańska)

Widzów: 500

Źródło artykułu:
Komentarze (0)