W styczniu kadra Bogdana Wenty zagra w mistrzostwach Europy nie tylko o poprawienie 4. miejsca (najlepszego w historii) sprzed dwóch lat. Polacy będą walczy o przepustkę do kwalifikacji olimpijskich. Po porażce na MŚ z Węgrami, biało-czerwoni mocno utrudnili sobie drogę do Londynu.
Na początku listopada odbył się turniej w Gdyni, który był jednym z nielicznych testów przed wielką próbą na Bałkanach. "Orły Wenty" nie mają zbyt wiele czasu, by trafić z formą i wyeliminować błędy, które na mistrzostwach w Szwecji popsuły reputację naszej firmowej drużynie narodowej. Rywale byli dobrani według potencjału - od przyzwoitej Austrii, poprzez przeciętną Białoruś, kończąc na wymagającej Rosji. Na podstawie tych trzech spotkań można dokonać analizy i odpowiedzieć na pytanie: W jakim miejscu obecnie znajduje się reprezentacja Polski?
Reprezentacja Polski od kilku lat gra tym samym składem
Bramkarze, defensywa i nowa obrona
Obóz w Cetniewie poprzedziło zgrupowanie bramkarzy. Nowatorska forma wyłonienia grupy, która weźmie udział w turnieju nie przyniósł niespodziewanych rozstrzygnięć. Obecność Sławomira Szmala nie musiała być wcale obowiązkowa, lecz bramkarz numer 1 naszej kadry udzielał wskazówek swoich kolegom i podszedł do całej sprawy poważnie. Do etatowo powoływanych Adama Malchera i Piotra Wyszomirskiego dołączył Rafał Stachera, który nie otrzymał swojej szansy w turnieju. W rywalizacji o miano zmiennika Szmala dużo lepiej wypadł bramkarz Azotów Puławy, na którego coraz pewniej stawia selekcjoner. Wyszomirski dobrze spisywał się w meczu z Rosją i staje się coraz większym pewniakiem w kadrze. 23-letni szczypiornista ma zadatki na dobrego zawodnika, lecz jeżeli szybko nie skorzysta z propozycji klubu z Bundesligi (w tym roku były oferty dla Wyszomirskiego) to rozwój jego kariery może stanąć w miejscu. Malcher miewał przebłyski, lecz chyba definitywnie podzielił los Adama Weinera i Marcina Wicharego, którzy pojechali odpowiednio na MŚ i Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, lecz zostali skreśleni z kadry. Pozycja Szmala jest niepodważalna i jego jedyny występ z Austrią potwierdza, że klasowy bramkarz nie potrzebuje dużo czasu, by pokazać swoją wartość.
Po kilku latach nieobecności do kadry powrócił Zbigniew Kwiatkowski. Obrotowy Orlen Wisły Płock zagrał we wszystkich meczach, w tym najważniejszym z Rosją. Medalista MŚ z Niemczech (choć nie zagrał ani minuty) wypadł dobrze i kto wie, czy nie znajdzie się w kadrze na styczniowe ME. Trener Wenta kosztem Piotra Grabarczyka dał szansę Kwiatkowskiemu i ciekawe, czy ktoś z tej dwójki dołączy do Artura Siódmiaka czy być może obaj, wyleczą "doktora Siudyma" z występów w kadrze i pojadą do Serbii.
Przeciwko Rosjanom Polacy wyszli standardową obroną 6-0, lecz w poprzednich meczach próbowano wariant 5-1. Wysuniętym obrońcą był Mariusz Jurkiewicz, który ma być centralną postacią polskiej defensywy. W meczu z Austrią wyglądało to słabo, jak na pierwszą próbę z tym schematem. Gra z teoretycznie słabszym rywalem sprawia nam kłopot. Wygrywamy, lecz brakuje stylu, łatwości zwycięstwa, którą mają czołowe zespoły z Europy. Siarhei Rutenka czy Konstantin Igropulo, czyli największe gwiazdy swoich reprezentacji, na pojedynczym bloku nie mieli problemu z oddaniem rzutu i to powinno dać do myślenia.
Skrzydłowi, kołowi, dogodne sytuacje i kontry
Od dłuższego czasu jedyną opcją w ataku na kole jest Bartosz Jurecki i zapewne taki stan rzeczy jeszcze długo zostanie. "Szreku" jest czołowym kołowym Bundesligi, lecz marnowanie klarownych sytuacji nie przystoi takiemu szczypiorniście. Zawodnik SC Magdeburg potrafił zagrać kapitalną akcję, by chwilę później rzucić niemal wprost w bramkarza. Doświadczenie zebrane w najlepszej lidze świata napawa optymizmem, lecz skuteczność wychowanka Tęczy Kościan jest bardzo potrzebna naszej kadrze. Debiut Kamila Syprzaka wypadł dość blado. Co prawda młody obrotowy Orlen Wisły Płock nie spędził na parkiecie zbyt wielu minut, ale jego gra nie powaliła na kolana. Warunki fizyczne ma adekwatne do swojej pozycji, lecz jeszcze za wcześnie, by na stałe zakotwiczyć w drużynie narodowej.
Na skrzydłach również nie powinny szykować się radykalne zmiany. Pomimo średniego występu Tomasza Tłuczyńskiego i Patryka Kuchczyńskiego ich pozycja w zespole jest niepodważalna. Obaj zagrali na swoim poziomie w najważniejszej potyczce tego turnieju i wydaje się, że są pewniakami w zespole. Co prawda skuteczność w granicach 80-90 procent była ciężka do osiągnięcia, lecz wykorzystywanie dogodnych sytuacji i szybkie bieganie do kontry uległy poprawie i miejmy nadzieję, że będzie tylko lepiej. Słabszy występ zanotował Bartłomiej Tomczak, który zbyt często rzucał siłowo. "Kopara" dysponuje wysokim repertuarem rzutów i dlatego może dziwić jego słaba skuteczność. Wychowanek Ostrovii Ostrów jest już znanym graczem w Europie, dlatego od niego musimy wymagać więcej. Swoją szansę dostał Adam Wiśniewski. Skrzydłowy mistrzów Polski zaprezentował się lepiej w destrukcji niż w ataku, lecz jego uniwersalność może okazać się przydatna. Ambicja, wola walki są widoczne, a gra w LM procentuje. Jeżeli ustabilizuje formę powinien dostać jeszcze jedną szansę. Robert Orzechowski gra na innej pozycji w klubie i na innej w kadrze, dlatego jego notowania stoją najniżej. Gracz MMTS-u Kwidzyn zbyt rzadko angażuje się w defensywę i dlatego jego poważne zaistnienie w kadrze wydaje się być mało prawdopodobne.
Bartosz Jurecki nie ma zmiennika w kadrze
Rozgrywający i atak pozycyjny
Pozycja, w której wydawałoby się mamy kłopoty bogactwa. Niestety, prawe rozegranie pokazuje, że nie jest tak do końca różowo. Krzysztof Lijewski ma niepodważalną pozycję, pomimo tego, że jego skuteczność w drugiej linii była słabsza niż zawsze. Solidna gra w defensywie to duży atut młodszego z braci Lijewskich. Mateusz Zaremba szykowany do roli zmiennika zawiódł. Na MŚ w Szwecji wypadł nieźle, lecz jego występ w Gdyni był wielkim rozczarowaniem. "Zarek" nie realizował założeń taktycznych, oddawał rzuty z nieprzygotowanych pozycji, często popełniał błędy w ataku. Gracz Vive Targów Kielce nie gra zbyt wiele w klubie i jeżeli nie zmieni swojego toku myślenia na parkiecie być może trener Wenta zastosuje wariant awaryjny. Wszyscy liczą na powrót do zdrowia Marcina Lijewskiego i samoistne rozwiązanie problemu na prawej połówce. Gdyby jednak "Lijek" nie wyleczył się w porę to kto wie, czy znajdujący się w dobrej formie Mariusz Jurasik po raz kolejny nie zostanie "strażakiem" kadry na wielkim turnieju.
Po drugiej stronie nie ma takich problemów. Michał Jurecki wraca do dawnej dyspozycji. Poprzedni rok stracony przez kontuzję oraz słabszą formę odchodzi w niepamięć, choć zachowanie wobec Christiana Spanne w meczu Vive - Wisła nie było godne pochwały. "Dzidziuś", swoją firmową akcją z Czechowa, coraz częściej zaskakuje obronę rywali, a zejście z lewego rozegrania na prawe i rzut z ostrego kąta pozwalając indywidualną akcją zgubić obronę. Karol Bielecki nie rozegrał turnieju życia, lecz jego gra napawa optymizmem. "Kola" wraca do formy i choć nie zdobywa bramek tak często jak kiedyś to jest potrzebny drużynie narodowej. Środek rozegrania to uniwersalność połączona z solidnością. Grzegorz Tkaczyk wypadł słabo w meczach ze słabszymi rywalami, zaś gdy przychodzi walka z silnym rywalem pokazuje pełnię swoich umiejętności zarówno w ofensywie jak i defensywie. Bartłomiej Jaszka nie spędził zbyt wielu minut na parkiecie, lecz jego występy w LM oraz Bundeslidze uspokajają kibiców. W wysokiej formie znajduje się Tomasz Rosiński, który coraz częściej zmienia pozycje i radzi sobie bardzo dobrze. "Rosa" wzorowo współpracuje z kolegami, oddaje rzuty w decydujących momentach i przypomina gracza, który był objawieniem Euro 2010. Średnio wypadł Mariusz Jurkiewicz, który stara się łączyć grę obronną z atakiem pozycyjnym. Brakowało przechwytów, lecz gra jako 1 w obronie była czymś nowym dla "Kaczki". Nasz atak pozycyjny wygląda dobrze. Coraz łatwiej dochodzimy do klarownych sytuacji i jeżeli poprawimy skuteczność możemy osiągnąć wiele.
Tomasz Rosiński wraca do dawnej formy
Podsumowanie
Turniej o Puchar Gdyni nie mógł dać jasnego znaku, czy na ME w Serbii Polacy zdobędą pierwszy medal w historii. Potencjał ludzki jest ogromny. Mamy zawodników, którzy grają od kilku lat w dobrych klubach. Trzon zespołu nie uległ zmianie i o sile decyduje "stara gwardia". Bardzo dobra pierwsza połowa z Rosją pokazuje, że medal ME jest w zasięgu naszej kadry. W Gdyni zabrakło etatowych kadrowiczów - Marcina Lijewskiego, Artura Siódmiaka, Mariusza Jurasika czy Mateusza Jachlewskiego. Jeżeli wszyscy będą zdrowi i wymieniona czwórka będzie brana pod uwagę to możemy być pewni, że bój o medal ME i kwalifikację olimpijską będzie kolejną wielką bitwą polskiego szczypiorniaka w XXI wieku.
Bogdan Wenta zagra na mistrzostwach Europy w Serbii o podwójną stawkę