Po sensacyjnej porażce w Olsztynie, z plasującą się na ostatnim miejscu ligowego zestawienia ekipą Warmii, Nafciarze mają do udowodnienia kibicom i przede wszystkim sobie, że kompromitujący brak punktów z outsiderem tabeli PGNiG Superligi to tylko wypadek przy pracy. Sprawienie niespodzianki w Hamburgu w starciu z naszpikowanym gwiazdami europejskiego szczypiorniaka liderem grupy C Ligi Mistrzów, pozwoliłby odkupić winy i zmazać plamę po ostatnim spotkaniu na "krajowym podwórku".
Drużyna Orlen Wisły przed własną publicznością potrafiła postawić wysoko poprzeczkę utytułowanemu rywalowi, tocząc z nim przez większość czasu wyrównany bój. - W pierwszym meczu pokazaliśmy, że możemy z nimi walczyć jak równy z równym. W niedzielę czeka nas jednak bardzo trudny mecz. Jak wiadomo u nich gra się trochę inaczej, HSV będzie miał swoją publikę teraz za sobą i pomimo tego, że mają dużą przewagę nad drugą drużyną w grupie Ligi Mistrzów, nie sądzę żeby odpuścili ten mecz - mówi rozgrywający płockiego zespołu, Michał Kubisztal.
Zawodnik, który jeszcze w poprzednim sezonie miał okazję rywalizować z "siódemką" Marcina Liewskiego na parkietach Bundesligi, szansy dla swojej obecnej drużyny upatruje w tym, iż mistrzowie Polski w Niemczech zagrają bez ciążącej na sobie presji zwycięstwa. - Dla nas ułatwieniem może być fakt, że nie będzie ciążyła na nas żadna presja. Możemy tam wyjść i zagrać na luzie, a wtedy różne rzeczy mogą się dziać - dodaje "Kubeł".