Była to pierwsza domowa porażka Zeptera w tym sezonie. Wcześniej podopieczni Witolda Rzepki ulegli wprawdzie przy Banacha Vetreksowi Kościerzyna, tamto spotkanie rozstrzygnięte zostało jednak poza boiskiem, bo na zawody nie dotarł ratownik medyczny i mecz zakończył się walkowerem dla drużyny przyjezdnych.
Do starcia z Pogonią warszawiacy przystępowali zmobilizowani, wcześniej potrafili bowiem zremisować w Gorzowie Wielkopolskim oraz ograć Spójnię Wybrzeże i Wolsztyniaka, a znakiem charakterystycznym beniaminka stała się solidna formacja obronna. W niedzielę stołeczny zespół rozegrał jednak jeden ze słabszych meczów tej jesieni, zawodnicy Rzepki ugięli się pod presją walki o pozycję lidera i nie byli w stanie nawiązać rywalizacji z wyżej notowanymi i znacznie bardziej doświadczonymi przeciwnikami.
- Oczywiście, bardzo chcieliśmy, ale z taką dyspozycją jaką zaprezentowaliśmy, trudno było wygrać. Za dużo było błędów i niedokładności, to one kosztowały nas przegraną - wyjaśnia w rozmowie ze SportoweFakty.pl Rzepka. Nieźle prezentowała się stołeczna defensywa, dobrze bramkarze, problemem był za to atak i gry w przewadze. Szczypiorniści Zeptera tracili proste piłki, nie potrafili wykorzystać kar dla przeciwników, brakowało skuteczności, a kluczowi gracz w układance Rzepki - doświadczony Robert Lis - ponad grę przedkładał bezsensowne dyskusje ze stolikiem sędziowskim.
Zepter ma bardzo udaną jesień. Tak warszawiacy cieszyli się po zwycięstwie w Elblągu
- Emocje były niemałe, a mój zespół - poza jednym graczem - jest mało doświadczony - wyjaśnia szkoleniowiec Zeptera. - To takie boiskowe młokosy, natomiast wśród rywali było kilku graczy z naprawdę dużym doświadczeniem ekstraklasowym, także trudno się gra z takim przeciwnikiem, bo on natychmiast wykorzystuje wszystkie słabe momenty - dodaje Rzepka, wskazując między innymi na bezlitosnych Piotra Frelka, Filipa Kliszczyka, czy Jacka Wardzińskiego.
Jego zespół do lidera traci cztery oczka, liga jest jednak szalenie wyrównana, bo trzy punkty dzielą Zepter od miejsca oznaczającego konieczność gry w... barażach o utrzymanie na zapleczu PGNiG Superligi. Każda zdobycz jest więc niezwykle istotna, bo lada chwila warszawiacy z drużyny walczącej o pozycję lidera mogą stać się ekipą zagrożoną degradacją.
O tym, z jakiej pozycji Zepter przystąpi do wiosennej części rywalizacji, zadecyduje rozgrywany awansem mecz z Arotem. Na początku rozgrywek drużyna Rzepki dość niespodziewanie poległa w Lesznie i do tej pory jest to jej jedyna wyjazdowa porażka w pierwszej lidze. - Na pewno gdzieś tam chęć rewanżu musi zafunkcjonować i mam nadzieję, że będzie to dużo lepszy mecz niż ten z Pogonią - przyznaje szkoleniowiec Zeptera.