Chrobry Głogów: Czarna seria trwa

Nie wiedzie się w ostatnim czasie podopiecznym Zbigniewa Markuszewskiego. Głogowianie przegrali w sobotę z Jurandem Ciechanów, notując szóstą porażkę z rzędu w rozgrywkach ligowych.

Dobrze w pierwszej połowie

Prawdę mówiąc w początkowej fazie spotkania nie zanosiło się na porażkę Chrobrego. Głogowianie z dużym animuszem weszli w mecz. Grali z zaangażowaniem, byli skoncentrowani, a gdy było to konieczne umiejętnie spowalniali grę, by zastopować goniących wynik szczypiornistów Juranda. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu o wiele lepsza. W obronie mocno, w ataku do pewnej piły. Wszystko nam wychodziło - stwierdza Maciej Ścigaj.

Zaczątek późniejszych kłopotów Chrobrego miał miejsce w końcówce pierwszej odsłony. Zespół z Głogowa błyskawicznie stracił przewagę bramkową nad Jurandem, by do szatni schodzić z zaliczką zaledwie jednego trafienia. - Przecież w pewnym momencie wygrywaliśmy 13:9. To tylko nasza wina, bo zamiast dobić leżącego przeciwnika to sami podajemy mu rękę - żali się Ścigaj.

Gorzej po przerwie

Mimo, iż w drugiej części mecz był wyrównany to Chrobry autentycznie gasł w oczach. W grze zawodników trenera Zbigniewa Markuszewskiego próżno było szukać drużyny sprzed przerwy. - Druga połowa to już było nieporozumienie, nic nie graliśmy - przyznaje Ścigaj. - Zaczęliśmy grać mniej konsekwentnie i po prostu słabo - mówi z kolei Paweł Piętak.

Przestój głogowian skrzętnie wykorzystali miejscowi. Skutecznie bronili, kontrowali rywala, mówiąc krótko przejęli inicjatywę. - Zawodnicy Juranda zdobywali proste bramki. Dochodziły ich śmieszne podania do koła i odskoczyli nam. W ataku zagrali lekko, zacięcie i to wystarczyło na nas - tłumaczy Ścigaj. Podobnego zdania jest Piętak. - Gospodarz złapał wiatr w żagle, rzucił parę bramek, zaczęło się robić nerwowo i punkty zostały w Ciechanowie. Chcieliśmy wygrać, ale zabrakło chyba walki, choć walczyliśmy przez pierwsze 30 minut. To widocznie nie wystarczyło. Zwyciężył Jurand na nieszczęście dla nas.

Równia pochyła Chrobrego. Szwankuje defensywa?

Kibice z Głogowa zadają sobie pytanie, gdzie jest ich drużyna, która na początku sezonu uchodziła za rewelację rozgrywek. Chrobry pozostawił bowiem w pokonanym polu m.in. MMTS Kwidzyn, Nielbę Wągrowiec czy Powen Zabrze i coraz mocniej dobijał się do ścisłej czołówki.

Tak naprawdę kryzys formy zespołu z Dolnego Śląska przyszedł na pucharowy mecz w Ciechanowie. Od tamtej pory głogowianie przegrali dosłownie wszystko. W dużym skrócie Chrobry bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej pozostaje od październikowego spotkania z Vive i siłą rzeczy spada w tabeli. - Sami nie wiemy co się dzieje, bo niby wszystko jest fajnie, a ciągle czegoś brakuje - odpowiada Piętak pytany o przyczyny słabszej dyspozycji.

Ktoś kto z boku obserwuje poczynania drużyny trenera Markuszewskiego może dojść do wniosku, że Chrobry ma problemy w grze obronnej. Świadczą o tym chociażby statystyki. Otóż głogowianie w ostatnich sześciu meczach ligowych stracili aż 187 bramek (średnio 31 na mecz). - O wiele lepiej graliśmy w defensywie na początku sezonu. W Ciechanowie pokazaliśmy 20-25 minut dobrej gry w obronie, a reszta to była "kaszana". Trzeba poprawić ten element - podkreśla Ścigaj.

Wisła na przełamanie

Na zakończenie roku Chrobry zagra we własnej hali z Wisłą Płock. Patrząc na ostatnie wyczyny mistrzów Polski, przed głogowianami rysuje się realna szansa na korzystny wynik. - Trzeba powalczyć z Wisłą. Nie możemy wyjść na parkiet i się położyć. Rzeczywiście płocczanie nie są w super formie, ale my musimy patrzeć na siebie. U nas jest coś nie tak, co trzeba poprawić i przede wszystkim u siebie, przed własnymi kibicami musimy zostawić serce na parkiecie, bo jeżeli tego nie będzie, nie będzie również zwycięstw - nie ma wątpliwości Piętak.

- W każdym spotkaniu musimy szukać punktów. Będziemy walczyć, żeby ten rok zakończyć z jakimś dorobkiem punktowym. Później jest miesiąc przerwy i trzeba mocno popracować, żeby wrócić w dobrej formie - dodaje Ścigaj.

Komentarze (0)