W przedmeczowym komentarzu rozgrywający NMC Powen Zabrze Dzmitry Marhun powiedział, że pojedynek z Warmią AGS będzie z pewnością bardzo zaciętym bojem. Jak okazało się w niedzielę Białorusin nie pomylił się w swojej ocenie. - Był to mecz walki, typowy ligowy pojedynek za 2 punkty, a nawet można powiedzieć, że za cztery. Teraz zabrzanie powiększyli przewagę nad nami właśnie do czterech oczek, gdybyśmy wygrali mielibyśmy identyczny dorobek punktowy. Mogliśmy zakończyć rok ze zwycięstwem, w dobrych nastrojach, niestety nie udało się. W niedzielę odrobinę pomagały gospodarzom ściany. My zagraliśmy kolejny dobry mecz. Szkoda tylko tych kilku niewykorzystanych okazji w końcówce, kilku strat piłki - skomentował Marcin Malewski.
Doskonałą zmianę w końcówce pierwszej połowy dał Sebastian Kicki. Znakomite interwencje, w tym imponujące obrony rzutów karnych zdeprymowały nieco podopiecznych Zbigniewa Tłuczyńskiego. - Trzeba przyznać, że zabrzański bramkarz rozegrał dobre zawody. U nas trochę niższa niż zwykle była skuteczność. Widać to po wyniku, rzuciliśmy tylko 24 bramki, podczas gdy ostatnio nasza średnia oscylowała wokół 30 - mówił kapitan gości.
Po pierwszych trzydziestu minutach gry to olsztynianie prowadzili 12:9. Druga połowa to z jednej strony wspomniany popis umiejętności Kickiego, z drugiej słabsza postawa gości, którzy sprawiali wrażenie, opadających z sił. - Nie oszukujmy się, zmęczenie wychodzi. Są zawodnicy, którzy muszą grać po 60 minut i to kolejne z rzędu spotkanie. Zabrakło nam w Zabrzu dłuższej ławki - stwierdził skrzydłowy.
Mimo niedzielnej porażki i okupowania wciąż ostatniego miejsca w tabeli olsztynianie w Nowy Rok wchodzić będą z olbrzymimi nadziejami i wiarą w ostateczny sukces. - Chcemy odnosić zwycięstwo w każdym kolejnym meczu i gromadzić punkty. Liczymy ciągle na grę w play-offach - wyznał gracz - Nasze ostatnie wyniki pozwalają wejść w Nowy Rok jednak z optymizmem. Ale nie takie były założenia przedsezonowe, żeby zamykać tabelę i gonić rywali - uzupełnił.