O tym, że Ślązacy przystąpią do tego spotkania bez swego najskuteczniejszego zawodnika Damiana Biernackiego, a także bez Damiana Kowalczyka, kibicie Olimpii wiedzieli już od pewnego czasu. Ale w dzisiejszym spotkaniu, oprócz wspomnianej dwójki, która zasiliła szeregi Viretu Zawiercie, sympatycy Olimpii nie zobaczyli już także grającego dotychczas na rozegraniu Daniela Skowrońskiego.
Osłabiona Olimpia udowodniła jednak, że nie składa broni w walce o czołowe lokaty w lidze i już w pierwszej połowie meczu pokazała, że nadal jest mocną drużyną, która potrafi nieźle namieszać w szykach rywala. Podopieczni Ryszarda Jarząbka bardzo dobrze rozpoczęli sobotnie spotkanie, konsekwentnie dokładali kolejne trafienia i pewnie kontrolowali wynik. W szeregach śląskiej ekipy bardzo dobrze radził sobie doświadczony Mariusz Kempys (zdobywca aż dwunastu bramek w tym meczu), ale i z Michała Rosoła (siedem trafień) miejscowi kibice mieli niemałą pociechę.
Jednak w drugiej odsłonie meczu gospodarze już tak łatwo nie punktowali. – Wpuściliśmy na parkiet młodzież, która będzie grać w zespole i przeciwnik trochę strat odrobił – relacjonował tuż po końcowym gwizdku trener Jarząbek. I rzeczywiście, ośmiobramkowa przewaga Olimpii wypracowana w ciągu pierwszych trzydziestu minut powoli topniała, a zawodnicy ASPR-u robili wszystko aby gospodarzy podejść i prowadzenie im wyrwać. Tak się jednak nie stało, mimo iż drużynie gości faktycznie udało się odrobić pięć bramek.
W rezultacie to drużyna z Piekar Śląskich zasłużenie zwyciężyła w tym spotkaniu 38:35 i taki rezultat z pewnością cieszy kibiców śląskiego klubu. Niestety tę radość nieco mąci fakt, iż w kolejnym meczu, w którym Olimpia zmierzy się z teamem z Białej Podlaskiej, sympatycy GKS-u nie zobaczą kolejnego doświadczonego gracza - Roberta Tatza.
GKS Olimpia Piekary Śląskie – ASPR Zawadzkie 38:35 (19:11)
Bramki dla Olimpii: Kempys 12, Rosół 7, Chojniak 4, Smolin 4, Pakuła 2, Parzonka 2, Tatz 2, Wicik 2, Jerchel 1, Kurzawa 1, Ogórek 1.