Jarowicz, czyli cichy bohater meczu z Jurandem

Kołowy Siódemki Miedź Łukasz Jarowicz w sobotni wieczór nie zszedł z parkietu nawet na chwilę. Przez 60 minut harował w obronie i ataku, zdobywając w sumie 5 bramek.

25-letni Łukasz Jarowicz przeszedł do Miedzi latem ub. roku z AZS Zielona Góra. Jego pierwsza przygoda z Superligą (sezon 2009/2010 w Zagłębiu Lubin) była nieudana. Wrócił do Zielonej Góry, a drugą szansę zaistnienia w najwyższej klasie rozgrywkowej otrzymał w Legnicy. W pierwszej części sezonu Jarowicz grał bardzo mało, bo na kole niepodważalną pozycję miał Jarosław Paluch . Gdy ten odszedł z klubu, trener Marek Motyczyński postawił na Jarowicza.

A ten w każdym meczu udowadnia szkoleniowcowi, że postąpił słusznie. Jarowicz zrobił ogromny postęp i jest dziś czołową postacią superligowej Miedzi. Świetnie zagrał w Olsztynie z Warmią, a w konfrontacji z Jurandem należał do najlepszych graczy na parkiecie.

- Nie wiem, czy był to mój najlepszy mecz w barwach Miedzi. Piłka ręczna to gra zespołowa. Każdy z nas dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. Ja zawsze gram na 100 procent swoich możliwości, bo piłka ręczna to moja życiowa pasja – mówi Łukasz Jarowicz, który zdobył dwie bardzo ważne bramki w końcówce spotkania z Jurandem. Po jednej z nich z radości w oczach stanęły mu łzy.

- To prawda! Łezka w oku mi się trochę zakręciła z emocji. Po prostu strasznie chciałem ten mecz wygrać. Gdy na 4 minuty przed końcem wyprowadziłem nas na prowadzenie, nie wyobrażałem sobie, że nie wygramy – tłumaczy Jarowicz.

Poza wielką ambicją, wolą walki i coraz większymi umiejętnościami, kołowy Miedzianki może pochwalić się wyśmienitą kondycją. – Faktycznie rozegrałem 120 minut w dwóch ostatnich meczach. Do końca rundy zasadniczej jeszcze 5 spotkań, dam więc radę, bo jestem dobrze przygotowany fizycznie – wyjaśnia.

W ligową przyszłość Jarowicz patrzy z optymizmem. – Tworzymy młodą, perspektywiczną drużynę, która gra coraz lepiej. W kolejnych meczach będziemy walczyć o następne punkty, bo jest spora szansa na awans do play off. Teraz czas na Wisłę Płock. Pojedziemy do niej bez kompleksów. Nie będziemy myśleć, że gramy z mistrzem Polski, bo to bez sensu. Nic nie mamy do stracenia. Jak przegramy, to przecież nikt nie będzie miał do nas pretensji – kończy kołowy Miedzi.

Źródło artykułu: