Nie można było tego dostrzec "gołym okiem", ale w pierwszych minutach starcia z Viretem gospodarze zmienili defensywę. - Przyjęliśmy agresywną obronę 4:2, tak jak w poprzednim meczu w Przemyślu, i to wtedy przyniosło nam powodzenie - przypomina Roman Trzmiel, trener AZS-u. W sobotę takie ustawienie nie dało jednak pozytywnych skutków. - Przeciwnik grał bardzo rozsądnie. Zmieniliśmy więc na 6:0, zaczęliśmy grać aktywnie, agresywnie, włączył się Piotrek (Bury - przyp.red.), nasz bramkarz - zwraca uwagę.
Również Michał Kalita mówi, że potrzebna była odmiana. - Na początku szwankowała obrona, wychodziły błędy. Defensywa 4:2 wychodziła w Przemyślu, ale musieliśmy przejść na 6:0, zacieśnialiśmy, przez co rywale z Zawiercia mieli problemy - zaznacza najlepszy strzelec sobotniego pojedynku.
Skuteczna postawa w obronie przełożyła się na grę w ofensywie. - Od tej pory chłopcy grali dobrze również w ataku, a w drugiej połowie powiększali przewagę - kontynuuje szkoleniowiec Akademików. Obrotowy podkreśla wagę zwycięstwa. - Najważniejsze, że wygraliśmy. W sytuacji, w jakiej teraz się znajdujemy, musimy wygrywać u siebie.
Sukces został okupiony kontuzją Jarosława Sieczki. - Od pewnego czasu jest tak, że nie ma takiego meczu, w którym ktoś z nas nie łapałby kontuzji. Zostało nas teraz niewielu w drużynie. Każda kontuzja eliminuje, teraz Jarek, wcześniej Grzesiek (Mroczek-przyp.red.) - wylicza Michał Kalita.
W najbliższej kolejce radomianie pojadą do Końskich, gdzie zmierzą się z miejscowym KSSPR-em, zajmującym obecnie czwarte miejsce w tabeli grupy B.