Prowadzona przez Rafała Walczaka drużyna z Wielkopolski musiała radzić sobie w ostatnim czasie z licznymi przeciwnościami losu. Wąska już na rozpoczęciu rozgrywek kadra Wojskowych pomniejszona została o trzech zawodników, który doznali kontuzji. Urazów więzadeł kolana nabawili się Mateusz Matlach oraz Maciej Suwisz, dodatkowo na kontuzję żeber narzekał Tomasz Draszkiewicz. Ten ostatni być może powróci do gry już w najbliższą sobotę. - Tomek jest po jednym-dwóch treningach, być może w sobotę zagra troszkę. Mam nadzieję, że nikt nam już nie wypadnie z tego składu. Nasza sytuacja finansowa i nieudane rozmowy ze sponsorem sprawiły, że w przerwie rozgrywek nie udało się nam wzmocnić żadnym zawodnikiem - wyjaśnia trener Walczak.
Wychowanek MKS Poznań powinien wzmocnić kadrę Wojskowych przed sobotnim meczem z wiceliderem tabeli, ekipą Zeptera AZS UW Warszawa. Trener Walczak zdaje sobie sprawę z potencjału rywali, którzy pomimo roli beniaminka spisują się nad wyraz dobrze. - Solidny zespół, mocno grający w obronie, dobrzy zawodnicy praktycznie na każdej pozycji - wylicza atuty rywali Walczak. Na pytanie czy jego zespół zaskoczy przeciwników specjalnie przygotowanymi zagrywkami taktycznymi, ze śmiechem odpowiada: - Jak nam nie będzie szło, to zgasimy światło na hali!
Po chwili szkoleniowiec zapytany o poprzedni mecz poznaniaków z Orlen Wisłą II Płock natychmiastowo zmienia swe oblicze. Ze zdenerwowaniem odpowiada: - Oceniam postawę swoich zawodników w tym meczu zdecydowanie lepiej od pracy sędziów, stolika i obserwatora. Najpierw obserwator upomina mnie, że nie mogę prowadzić drużyny na stojąco, gdyż jako zawodnik rzekomo nie mam na to uprawnień, a tak oczywiście nie jest - grzmi Walczak. - Końcówka meczu to już całkowity popis. Marek Kaczmarek biegnie na kontrę i w czystej sytuacji jest faulowany, sędziowie puszczają grę, a następnie wyrzucają Krzyśka Martyńskiego na dwie minuty kary za rzekomy faul. Ich decyzje były całkowicie bezzasadne, szkoda zwłaszcza ludzi, którzy płacą za wstęp na mecz, a następnie robi się im wodę z mózgu takimi decyzjami - stwierdza szkoleniowiec Grunwaldu.
W sobotnim meczu z Zepterem Walczak liczy jednak na dobrą pracę arbitrów. - Nie należy odstawiać szopek, bo nie wpływa to pozytywnie na dyscyplinę. Mam nadzieję, że będzie sportowa rywalizacja, wygra lepszy i nikt nie będzie miał pretensji do sędziów. Mamy wąską kadrę, jednak każdy wynik jest możliwy jeśli moi zawodnicy zagrają na przyzwoitym poziomie - stwierdza opiekun poznaniaków.
Mecz Grunwaldu z Zepterem odbędzie się w sobotę (25.02) o godz. 18:00.