Przed ostatnią kolejką spotkań fazy zasadniczej Miedziowi kontrolowali sytuację w dole ligowej tabeli. Podopieczni Jerzego Szafrańca mieli tyle samo oczek co Nielba Wągrowiec oraz lepszy bilans meczów bezpośrednich, a także dwa punkty przewagi nad Miedzią Legnica. Zwycięstwo w Puławach zapewniało lubinianom udział w fazie play-off bez konieczności oglądania się na inne wyniki, sobotni mecz ostatecznie zakończył się jednak wygraną gospodarzy.
- Długo prowadziliśmy i powinniśmy byli ten mecz wygrać. Moim zdaniem przez całe spotkanie byliśmy zespołem lepszym, ale tak to już jest, że jak się traci w końcówce tyle piłek, to nie da się odnieść zwycięstwa - przyznaje Gumiński, który w Puławach był najskuteczniejszym zawodnikiem Zagłębia.
Skrzydłowy rzucił Azotom dziesięć bramek, a trafień mógł zaliczyć jeszcze więcej, w pierwszej połowie przegrał jednak dwa pojedynki z Piotrem Wyszomirskim, a w drugiej części gry jego rzut karny powstrzymał Maciej Stęczniewski. Gumiński pewnie kończył kontrataki, które były w sobotę głównym atutem Zagłębia, a w ataku pozycyjnym napsuł mnóstwo krwi młodemu Pawłowi Kowalikowi.
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy szybko objęli prowadzenie różnicą czterech bramek, lubinianie jeszcze przed przerwą straty zdołali jednak odrobić i schodząc do szatni mieli na koncie jedno trafienie więcej od rywali. Po przerwie zespól Szafrańca odskoczył Azotom, Miedziowi prowadzili 21:17 i 24:20, przewagi utrzymać jednak nie zdołali i w samej końcówce to miejscowi przeważyli losy meczu na swoją korzyść.
- Za dużo było w naszej grze nerwowości. W końcówce prowadziliśmy czterema bramkami, układała nam się gra w ataku i dobrze broniliśmy, w pewnym momencie coś jednak pękło. Ostatnie minuty mówiły same za siebie, popełniliśmy sporo błędów, przegraliśmy końcówkę i jednocześnie cały mecz - relacjonuje były gracz GSPR-u Gorzów.
Po finałowej syrenie do lubinian dotarły wyniki z Wągrowca i Ciechanowa, które sprawiły, że Miedziowi do końca sezonu będą musieli walczyć o utrzymanie w PGNiG Superlidze. Co na to Gumiński? - Ciężko to skomentować na gorąco... Wydaje mi się, że wszyscy jesteśmy w szoku, bo ten mecz w Puławach na pewno był do wygrania. Byliśmy blisko play-off, a teraz pozostaje nam tylko walka o utrzymanie.