W Mielcu gospodarze byli zespołem lepszym i zwyciężyli różnicą sześciu bramek, a w decydującym momencie losy meczu na korzyść zespołu Ryszarda Skutnika przeważyli Marek Szpera i Krzysztof Lipka. Dla Tauron Stali było to drugie zwycięstwo i trzeci kolejny mecz bez porażki w starciu z Azotami. - My nie podskakujemy i nie odgrażamy się jak inne zespoły, gramy po to, żeby wygrać, a wszystko weryfikuje boisko - deklarował na starcie ćwierćfinałowej rywalizacji trener Skutnik. Przed sobotnim meczem od najlepszej "czwórki" w kraju jego zespół dzielił już tylko mały krok.
Obie drużyny wyszły na parkiet niezwykle skoncentrowane, od samego początku grając agresywnie i konsekwentnie. Zwłaszcza przyjezdni pracę domową odrobili wzorowo, przy rzutach szukając dolnych rogów bramki, będących słabym punktem Macieja Stęczniewskiego. Doświadczony golkiper nie miał żadnej recepty na powstrzymanie rywali i po sześciu kolejnych przepuszczonych rzutach między słupkami zastąpił go Kiril Kolev.
Bramkarze obu drużyn długo szukali właściwego rytmu, na pierwszą odbitą piłkę kibice musieli czekać aż do 22. minuty, gdy w sytuacji sam na sam Macedończyk powstrzymał Pawła Wilka. Świetnie w ataku grali Michał Szyba, Adam Babicz i Szpera, a oba zespoły różniła przede wszystkim ilość błędów własnych, puławianie kilkakrotnie gubili bowiem piłkę w ataku, co błyskawicznie owocowało zabójczymi kontratakami w wykonaniu przyjezdnych.
Mielczanie mieli już cztery gole przewagi, pod koniec pierwszej części gry na dobre przebudził się jednak Kolev i głównie dzięki jego interwencjom szczypiorniści Azotów na przerwę schodzili z najmniejszą możliwą stratą. Drugą część meczu puławianie rozpoczęli znakomicie, obejmując prowadzenie po trafieniach Szyby i Dmytro Zinczuka, na zbudowanie większej przewagi nie pozwalały im jednak błędy przy wyprowadzaniu kontr oraz kontrowersyjne decyzje marnie dysponowanych arbitrów.
Zespół Skutnika po przerwie stracił koncept na rozwiązywanie akcji ofensywnych, w ciągu kwadransa mielczanie do siatki trafiali ledwie czterokrotnie. Przy stanie 22:19 nadzieje w serca gości wlał jeszcze Adam Wolański, broniąc rzut karny Mateusza Przybylskiego, Stal rywala doścignąć już jednak nie zdołała. W ostatnich minutach przyjezdni zaczęli seryjnie wędrować na ławkę kar i marnowali pewne pozycje, stąd próby pogoni spaliły na panewce.
Azoty Puławy - Tauron Stal Mielec 28:21 (13:14)
Azoty: Stęczniewski, Kolev, Wyszomirski - Gowin, Masłowski 8 (1/1), Bałwas 1, Zinczuk 3, Płaczkowski, Tylutki, Szyba 8, Przybylski 2 (2/3), Kus 2, Witkowski 1, Afanasjev 2, Łyżwa 1.
Stal: Wolański, Lipka, Kiepulski - Babicz 3, Chodara 1, Sobut 1, Kubisztal, Szpera 4, Wilk 3, Gliński 6 (4/5), Basiak, Albin 2 (2/2), Gawęcki 1, Janyst.
Kary: Azoty - 12 min. (Zinczuk, Tylutki, Kus - 4 min.) oraz Stal - 12 min. (Szpera - 6 min., Albin, Babicz, Wilk - 2 min.)
Widzów: 750.
Sędziowie: R. Puszkarski, A. Sołodko (obaj Legionowo).