Jerzy Szafraniec: Zaświeciło słoneczko

Szczęśliwe zwycięstwo odnieśli we wtorek szczypiorniści Zagłębia Lubin. Drużyna dowodzona przez Jerzego Szafrańca pokonała Juranda Ciechanów.

Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński

Wtorkowy mecz był dla Zagłębia bardzo istotny. Lubinianie doskonale zdawali sobie sprawę, że ewentualna porażka oddali ich od utrzymanie w elicie. Podopieczni Jerzego Szarańca stanęli na wysokości zadania i pokonali Juranda Ciechanów. Zwycięstwo Zagłębia było jednak bardzo szczęśliwe, bowiem bramkę na wagę dwóch punktów dosłownie w ostatniej sekundzie meczu zdobył Piotr Obrusiewicz. - Nie dociera do mnie to, że wygraliśmy. Jestem w szoku - mówił po spotkaniu bohater lubinian.

Końcówka meczu była niezwykle dramatyczna. W pewnym momencie wydawało się, że Jurand ma zwycięstwo w garści. Lubinianie grali jednak do końca i opłaciło się. - Gospodarze sami spieprzyli ten mecz. Ja się cieszę, że zdobyliśmy dwa punkty - nie kryje Obrusiewicz. - O jedną, dwie bramki byliśmy lepsi i tak też się skończyło - dodaje szkoleniowiec Miedziowych.

Trener lubinian przekonuje, że szczęście musiało się w końcu uśmiechnąć do jego zespołu. Rzeczywiście Zagłębie w ostatnich spotkaniach miało pecha, przegrywając w końcówce z Nielbą, czy Azotami. - Ostatnio brakowało nam czegoś, żeby odnieść sukces. Przegrywaliśmy lub remisowaliśmy pechowo. W Ciechanowie zaświeciło dla nas słoneczko - mówi zadowolony Szafraniec.

Warto podkreślić, że Zagłębie w pojedynku z Jurandem skoncentrowało się na szybkich wznowieniach gry. Lubinianie na tle beniaminka w tym elemencie wyglądali bardzo obiecująco. - Sytuacja i to, co działo się z wynikiem zmusiło moich graczy, żeby skorzystali z tego elementu. Nie ma lepszej broni, która deprymuje i osłabia morale przeciwnika, jak kontry i czyste pozycje. Szybka gra pozwoliła nam odrobić straty i zwyciężyć - tłumaczy Szafraniec. - Cały czas to gramy i staramy się trenować. Cieszę się, że to załapało - dodaje Obrusiewicz.

Mimo zwycięstwa, postawa lubinian pozostawiała wiele do życzenia. W kluczowych momentach Zagłębiu brakowało przede wszystkim opanowania emocji. - Mamy w zasadzie wszystkie atuty w swoich rękach, przeciwnika przygotowanego do zakończenia rywalizacji, a pozwalamy sobie prowadząc czterema bramkami na przegranie siedmiu piłek pod rząd. To jest niemożliwe, nie powinniśmy tak grać - apeluje Szafraniec. - Graliśmy o ostatnią deskę ratunku, dlatego wkradła się nerwowość - tłumaczy słabszy fragment gry Obrusiewicz.

Wydaje się, że dojrzałość boiskowa wręcz powinna charakteryzować Zagłębie. W końcu to były mistrz Polski, mający w swoim składzie reprezentantów kraju. - Błędów nie robili zawodnicy wchodzący do zespołu, a starsi gracze. Mam do nich pretensje. Grali oni w różnych trudnych sytuacjach. Dziwię się, że nie potrafili wykorzystać tego doświadczenia w Ciechanowie - mówi Szafraniec.

- Młodzi chłopcy z Juranda grali wspaniale, ale nie wytrzymali presji, bo mogli zakończyć ten mecz przynajmniej remisem. Tak bywa w sporcie. Myślę, że beniaminek nie złożył jeszcze broni - podsumowuje doświadczony szkoleniowiec, który miał zastrzeżenia do pracy sędziów. - Każdy trener może mieć różne spojrzenie. Sądzę, że dostaliśmy za dużo kar. Wszystkie nie do końca były słuszne.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×