Michał Śmierciak: Co skłoniło pana, aby powrócić do Nowego Sącza?
Zdzisław Wąs: Byłem zawodnikiem nowosądeckich klubów Beskidu, a później Dunajca i kilkanaście lat swojego życia spędziłem w tym mieście. Następnie przez trzydzieści cztery lata byłem tutaj nieobecny, zajmując się pracą trenerską w innych miejscach, mając nawet epizod zagraniczny. Przez ostatnie dwa sezony byłem szkoleniowcem KSS Kielce, co bardzo miło wspominam, gdyż dziewczęta w tym klubie miały bardzo dużo ambicji i kultury. Przyszedł taki moment, że postanowiłem wrócić do Nowego Sącza. Porozumiałem się z zarządem, więc chcę pomóc, aby tutejszy zespół przez dłuższy okres czasu utrzymał się na najwyższym szczeblu ligowym.
Jak ocenia pan perspektywy swojej nowej drużyny?
- Na pewno trzeba włożyć sporo pracy, żeby zbudować mocny zespół na lata, a następnie cały czas czuwać nad jego rozwojem. Potrzebnych będzie kilka nowych zawodniczek, część pozycji wymaga uzupełnienia lub wzmocnienia i bardzo ważne będzie zgranie. Wiadomo, że na scalenie składu potrzebne jest sześć albo siedem miesięcy, a ten proces trudno przyspieszyć. Jako beniaminek nie mamy możliwości posiadania w zespole wielkich gwiazd, ale jestem dobrej myśli. Ważna również jest publiczność. Znam lokalnych sympatyków tej dyscypliny i liczę, że wypełnią halę do ostatniego miejsca podczas naszych spotkań.
Jedynym celem, jaki postawiony zostanie przed sezonem będzie walka o utrzymanie?
- Ostatnie lata były brutalne dla drużyn, które awansowały do elity. Musiały one przeżyć wiele trudnych chwil, a na koniec wrócić na parkiety pierwszoligowe. Uważam, że mamy szansę, aby przeciwstawić się tej tendencji. Będziemy współpracować z Lucyną Zygmunt, żeby wykorzystać wszelkie nasze atuty i pozostać w superlidze na co najmniej kolejny sezon. Możliwa jest także jakaś niespodzianka, kto wie co się wydarzy. Zespół trzeba zbudować od podstaw, rozsądnie poukładać dziewczęta na boisku, ale wierzę w spełnienie tego celu.
Niezbędne będą do tego dobre transfery. Są już jakieś pozytywne wieści w tej sprawie?
- Mamy kilka pozycji, na które potrzebne nam są nowe zawodniczki. W tej chwili nie chcę za dużo mówić, gdyż rozmowy cały czas są prowadzone. Dlatego też nie zdradzę póki co ani nazwisk, ani też gdzie ukierunkowujemy poszukiwania. Mogę jedynie zapewnić, że nie śpimy tylko prężnie działamy w tej kwestii, aby na starcie rozgrywek mieć mocne argumenty do wykorzystania.
Drużyna prowadzona będzie przez duet trenerski, jak to ma wyglądać w praktyce?
- Przede wszystkim klarowny rozdział obowiązków. Podzielimy się zadaniami do wykonania, każde z nas skoncentruje się na określonym zakresie działań i będziemy dążyć do wspólnego celu. Nie widzę powodów, aby nasza współpraca miała być trudna lub też wiązała się z problemami. Nie ważne kto za co będzie odpowiedzialny, przecież działamy razem dla dobra drużyny. Wymierną oceną będą wyniki w nadchodzącym sezonie, a miejmy nadzieję, że miejsce w pierwszej ósemce zapewnimy sobie jak najwcześniej. Możliwości ku temu są, trzeba je tylko wykorzystać.
Ma pan już wiedzę na temat tego zespołu, tego jak prezentował się w pierwszej lidze?
- Otrzymałem do dyspozycji komplet materiałów, głównie składających się z płyt zawierających nagrania meczów ligowych. Ponadto o niektórych zawodniczkach sam zbudowałem sobie rozeznanie, ponieważ miałem możliwość obserwować je podczas sparingów w Kielcach. Skład nieco zmienił się od tamtych czasów, ale nie diametralnie. Dodatkowo należy przyznać o świetnej pracy, jaką wykonała w poprzednim sezonie Lucynka. Na jej wiedzy, a także opiniach będziemy bazować, co pozwoli nam płynnie rozpocząć pracę. Zaoszczędzi nam to czasu, który jest dla nas bardzo cenny.
Zapowiada się zatem długofalowe działanie, co przekłada się na długą współpracę.
- W ten sposób należy działać na drodze prowadzącej do sukcesów. Na razie określiliśmy ramy naszej współpracy na okres jednego roku, ale wydaje mi się, że będzie to tylko przetarcie przed następnymi latami owocnej pracy. Po przepracowaniu tego czasu będziemy bogatsi w wiedzę oraz pomysły na temat dalszego rozwoju naszego dzieła piłki ręcznej.
Trudno było się porozumieć w sprawie pana pracy w sądeckim beniaminku?
- Rozmowy przebiegały bez jakichkolwiek komplikacji. Są dobre podwaliny pod dalszą pracę, a chęci nikomu nie zabraknie. Panowie Tomasz Michałowski oraz Karol Basta bardzo konkretnie i poważnie podeszli do tej sprawy, a mi właśnie pasuje taki styl dyskusji. Ponadto mamy pomysł na współdziałanie na zasadach duetu trenerskiego i naprawdę wiąże z tym spore nadzieje. Najważniejsze, aby panowała atmosfera profesjonalizmu i zawodowstwa w każdym elemencie.
Jakie jest pańskie ogólne nastawienie przed nadchodzącym sezonem PGNiG Superligi Kobiet?
- Należy obiektywnie stwierdzić, że poziom tych rozgrywek znacznie się obniżył. W porównaniu do lat poprzednich, ostatnie trzy lub cztery to znaczny spadek. Jest tego kilka przyczyn. Począwszy od wielu problemów finansowych, nawet wśród zasłużonych klubów, aż po system szkolenia młodzieży. Jest znacznie mniej dzieci uprawiających tę dyscyplinę, zwłaszcza wśród dziewcząt, a ponadto nie przykłada się do tego już tyle uwagi. Kiedyś wyglądało to znacznie lepiej. Nie ma środków, pomysłów, co niestety przekłada się na przystopowanie rozwoju kobiecej piłki ręcznej w naszym kraju.
Nowy Sącz zawsze słynąć z promowania talentów. Ma pan zamiar wspierać te chlubne tradycje?
- Nie wyobrażam sobie, abym nie interesował się tym, co dzieje się w naszych grupach młodzieżowych. Chętnie podzielę się swoimi spostrzeżeniami oraz doświadczeniem z trenerami zajmującymi się wszystkimi grupami wiekowymi. Nie zapominajmy jednak, że moim zadaniem jest praca z pierwszym zespołem na szczeblu superligi. To właśnie o tej drużynie muszę myśleć przez dwadzieścia cztery godziny na dobę i jej podporządkować swoją energię.
Plan przygotowań oraz spotkań sparingowych jest już gotowy?
- Wymieniliśmy się swoimi sugestiami oraz pomysłami mającymi nas przygotować do tego historycznego sezonu. Co do sparingów, to nie będę na razie mówił co i jak, ponieważ na tej płaszczyźnie nadal czynimy pewne kroki. Wszystko jest już wstępnie poukładane, mamy zaplanowane działania i w odpowiednim czasie przystąpimy do ciężkiej pracy.
Powiedz trenerze o idiotycznym rozwiązaniu pod tytułem SMS, to będę roz Czytaj całość