Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego pokonali KSSPR Końskie oraz zremisowali z Wybrzeżem Gdańsk i po dwóch seriach spotkań z trzema punktami na koncie przewodzą turniejowej stawce. Tyle samo oczek mają w swoim dorobku zawodnicy Nielby Wągrowiec, którą gospodarze podejmą w ostatniej odsłonie rozgrywek.
Jak postawę KPR-u w sobotnich meczach ocenia Pomiankiewicz? - Pierwszą połowę spotkania z Końskimi przespaliśmy, w drugiej trener wprowadził jednak zmiany i nasza gra wyglądała zupełnie inaczej. Postawiliśmy agresywną obronę i z tego poszły kontry - relacjonuje były gracz Azotów Puławy.
- [i]W drugim meczu zaczęliśmy bardzo dobrze i schodząc do szatni prowadziliśmy trzema bramkami. Po przerwie mieliśmy jednak przestój, rywale nas doszli, wkradła się nerwówka i już dalej spotkanie toczyło się w rytmie bramka za bramkę. W samej
końcówce nie wykorzystaliśmy gry w przewadze, gdzie powinniśmy spokojnie odejść na dwie bramki. Myślę, że nie jest to sprawiedliwy wynik[/i] - podsumowuje Pomiankiewicz.
Gdańszczan, którzy wymieniano są przez wielu jako główny kandydat do walki o awans, siódemka z Legionowa tego lata podejmowała już po raz drugi. - Ciężko powiedzieć, czy jesteśmy najmocniejszymi ekipami w lidze, bo to tej pory z żadnym innym rywalem z naszej grupy poza Wybrzeżem nie sparowaliśmy - mówi gracz KPR-u. - Dopiero w lidze sprawdzimy, jaki jest nasz potencjał i na co nas stać. Pierwsza runda pokaże, o co będziemy walczyć.