Wreszcie pomieszkam w domu - rozmowa z Arturem Bożkiem, rozgrywającym AZS UW

Porażką zakończył się dla Uniwersytetu Warszawskiego udział w turnieju rozgrywanym przy Banacha. Jednym z niewielu graczy, którzy zasłużyli na pochwały, był pozyskany latem przez AZS Artur Bożek.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Kamil Kołsut: Okres przygotowawczy powoli chyli się ku końcowi. Zaczęliście go od wysokich porażek, później było już jednak lepiej, udało się pokonać Warmię, a Akademickie Mistrzostwa Polski zakończyliście na drugiej lokacie.

Artur Bożek: Na początku było bardzo ciężko, bieganie, siłownia... W trakcie AMP-ów też nie było łatwo, bo mieliśmy po dwa mecze dziennie. Powoli zaczyna to jednak wyglądać coraz lepiej. W obronie gramy nieźle, poprawić musimy jeszcze skuteczność.

Gracie mecz za meczem, trenerzy nie dają wam oddechu. Dajesz radę?

- Tak, ja akurat jestem na to przygotowany po pobycie w Płocku, gdzie kondycja stawiana była na pierwszym miejscu. Teraz tutaj chłopaki też już jednak powoli łapią tempo gry i jest coraz lepiej.

Dlaczego zdecydowałeś się na przenosiny do stolicy?

- W Płocku skończył mi się trzyletni kontrakt, więc jestem z powrotem w Warszawie. Poza tym będę się uczył na UW, fajna uczelnia. Trzeba w końcu te studia skończyć, bo w Płocku byłem raz na jednym, raz na drugim kierunku.

Jak zostałeś przyjęty w zespole?

- Tutaj nie było żadnego kłopotu, bo jestem z Warszawy i aklimatyzacja nie była problemem. Wreszcie mogę też trochę pomieszkać w domu, jest całkowicie inaczej. Jeśli chodzi o relacje drużynowe, to też obyło się bez problemów.

Jak układa się twoja współpraca z trenerami? Robert Lis bardzo zapalił się do pracy szkoleniowej.

- W porządku. Widać, że bardzo mu na tym zależy i wygląda na to, że w przyszłości będzie się chciał tym zająć na poważnie. Na razie jest jak najlepiej. Zobaczymy, co będzie dalej.

Jakie nadzieje wiążesz ze startem nowego sezonu?

- Na pewno chciałbym się pokazać z jak najlepszej strony, decydować o sile drużyny i jakoś ciągnąć te mecze do przodu.

A następnie pójść w ślady Adama Marciniaka, który po roku wybił się do Zagłębia Lubin?

- Nie ukrywam, że wiążę swoją przyszłość z piłką ręczną i w związku z tym chciałbym w tym sezonie wypaść jak najlepiej, przede wszystkim pomagając drużynie w osiągnięciu odpowiedniego wyniku. Wiadomo, że jeśli zespół gra słabo, to samemu też ciężko się pokazać.

Jakie są wasze cele na przyszły sezon?

- W zeszłym roku była okazja, żeby awansować, ale nie wyszło. Teraz będzie ciężej, bo liga się wzmocniła, a my wypuściliśmy najlepszego strzelca. Wiadomo, że zawsze podstawowym celem jest utrzymanie, ale fajnie byłoby znów być gdzieś w czubie. Będzie o to jednak ciężko, ale solidny środek tabeli to jest takie minimum.

Kogo z ligowych rywali obawiacie się najmocniej?

- Najlepiej wygląda Wybrzeże, które się wzmocniło, podobnie Malbork. Solidne transfery zrobiło także Legionowo prowadzone przez trenera, który może być za chwilę w kadrze. Kilka drużyn o ten awans powalczy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×