Tomasz Draszkiewicz: Zabrakło serca do walki całemu zespołowi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

WKS Grunwald Poznań w kiepskim stylu przegrał w Gdańsku z Wybrzeżem. Skrzydłowy tej drużyny Tomasz Draszkiewicz nie był zadowolony nie tylko z wyniku, ale i z zaangażowania drużyny w grę.

Dla poznańskiej drużyny niedzielna przegrana w Gdańsku z Wybrzeżem była już drugą dotkliwą porażką w Trójmieście po meczu w Gdyni z Kar-Do Spójnią. Najwidoczniej nadmorskie powietrze im nie służy. - Można tak powiedzieć, ale myślę że to nie tyle powietrze z jodem, co długa podróż miała wpływ na wysokie porażki w Gdyni i w Gdańsku - ocenił Tomasz Draszkiewicz, skrzydłowy ekipy ze stolicy Wielkopolski.

WKS Grunwald Poznań miał szczególnie widoczne problemy na początku obu połów. - Pierwsze piętnaście minut obu połów przespaliśmy. Zaczynając 0:8 pierwszą i 1:9 drugą, ciężko walczyć o pozytywny wynik. W sobotę w Gdańsku po raz pierwszy odczułem, że zabrakło serca do walki całemu zespołowi - powiedział wprost Draszkiewicz.

W sezonie 2011/12 Grunwald potrafił wygrać w Gdańsku. Od tego czasu w obu zespołach sporo się zmieniło. - Zmienił się właściwie cały nasz skład. Ze starego jest może trzech naszych zawodników. Wtedy udało się sprawić niespodziankę, ale też nie byliśmy faworytem. Tym razem zabrakło bardzo dużo - stwierdził szczypiornista. - U nas są spore problemy finansowe, a Wybrzeże miażdży nas budżetem i kadrą. My mamy praktycznie 7-8 zawodników w wieku seniora. Reszta to juniorzy, z czego niektórzy mają nawet po 16 lat - dodał. Przed poznaniakami kolejny trudny mecz, tym razem z Polskim Cukrem Pomezanią Malbork - Mamy nadzieję, że będzie lepiej niż dotychczas, aby przełamać serię porażek i zdobyć jakieś punkty - powiedział zawodnik Grunwalda. - Naszym celem jest walka o utrzymanie. Może jak pozwoli na to budżet uda się kimś wzmocnić - zastanawia się Tomasz Draszkiewicz.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
Amadeusz
16.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rzeczywiście Grunwald Poznań w Gdańsku zagrał tak trochę "bez jaj". Nie było widać jakiejkolwiek chęci zwycięstwa i dlatego mecz skończył się tak jak się skończył... No cóż...