Witold Rzepka: Wynik na miarę możliwości

Szczypiorniści Uniwersytetu Warszawskiego pewnie i wysoko pokonali we własnej hali GSPR Gorzów, uciekając z grona ekip znajdujących się w okolicach strefy spadkowej.

Sobotni mecz obarczony był dużym ciężarem gatunkowym. Warszawiacy do starcia z zamykającą tabelę ekipą Piotr Gintowt przystępowali mając na koncie ledwie cztery zdobyte punkty i wygranej potrzebowali jak tlenu. Ostatecznie gospodarze cel zrealizowali bez większych kłopotów, choć przestoje w grze powodowane nadmierną pewnością siebie mogły ich sporo kosztować. - Zespół wyczuwał, że jest to słabszy przeciwnik i na pewno takiej absolutnie stuprocentowej mobilizacji do samego końca nie było - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Witold Rzepka.

O ile pierwszy kwadrans meczu był jeszcze wyrównany, to później spotkanie toczył się już zgodnie z łatwym do przewidzenia scenariuszem. Gospodarze budowali sobie kilkubramkową przewagę, by po chwili pozwolić rywalom na znaczące ograniczenie strat. - To siedzi naszym zawodnikom w głowach i jest bolączką, którą musimy wyeliminować - nie ma wątpliwości Rzepka. - Do grania jest szesnastu zawodników i każdy, kto wchodzi na parkiet, powinien dać z siebie maksa, by po kilkunastu minutach zastąpił go kolega, który zrobi to samo. Musimy się tego nauczyć.

Jeszcze chwilę po przerwie na tablicy świetlnej  widniał wynik 15:14, kolejne fragmenty bezdyskusyjnie należały już jednak do warszawiaków. W ciągu pierwszych piętnastu minut drugiej połowy gorzowianie rzucili tylko pięć bramek i już na kwadrans przed końcem wynik meczu był praktycznie rozstrzygnięty. Gospodarze wygrali ostatecznie różnicą dziewięciu trafień, a formą błysnęli Adam Waśko, Franci Brinovec i Michał Flisiak.

Zespół Rzepki i Roberta Lisa po siedmiu seriach spotkań zajmuje w ligowej tabeli dziewiątą lokatę i bliżej jest mu do miejsca trzeciego, aniżeli pozycji zagrożonej grą w barażach o utrzymanie na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Tej jesieni Akademicy zdobyli jak dotąd sześć oczek, co zdaniem trenera jest wynikiem na miarę możliwości zespołu. - Właściwie jedyny mecz, którego powinniśmy żałować, to porażka z Olsztynem. Spisaliśmy się wówczas słabo, poniżej naszej normy, a rywale zagrali na sto pięćdziesiąt procent - mówi Rzepka.

Teraz jego drużynę czeka dwa tygodnie przerwy. Chwila wytchnienia warszawiakom na pewno się przyda, już w drugi weekend listopada w hali przy Banacha czeka ich bowiem arcytrudne starcie z Wybrzeżem Gdańsk. - To będzie dla nas fajny sprawdzian, który powinien pokazać, w jakim miejscu aktualnie jesteśmy - przyznaje szkoleniowiec stołecznej siódemki. Następnie Akademikom przyjdzie odwiedzić Malbork, a miesiąc zamkną oni domowym starciem z Meble Wójcikiem Elbląg.

Komentarze (1)
witunio
29.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie W.R. pan dobrze wie co siedzi zawodnikom w głowach...