Pogrom do przerwy - relacja z meczu Pogoń Baltica Szczecin - KSS Kielce

Dla wielu obserwatorów, ale i kibiców gra Pogoni Baltica Szczecin przeciwko kielczankom była nader zaskakująca. Gospodynie krok po kroku wypunktowały przyjezdne.

Gra się dokładnie tak jak pozwala na to przeciwnik, a tego dnia gospodyniom punktów wyrwać było chyba nie sposób. Bardzo dobry, szybko i skutecznie rozegrany początek zawodów spowodował sporo chaosu w grze drużyny przyjezdnej. Podopieczne Pawła Tetelewskiego swoją pierwszą bramkę rzuciły w… 10. minucie meczu. Jej autorką była Marzena Paszowska. - Założenia mieliśmy inne. To my mieliśmy stanąć twardo w obronie i pobiec kontrę. Wkradła się gdzieś nerwowość w ataku pozycyjnym i zaczęliśmy te piłki gubić, a drużyna Pogoni to wykorzystała - stwierdził trener kieleckiego klubu.

Bardzo dobrze w Pogoni Baltica funkcjonowały także skrzydła. Świetne wejście w mecz zanotowała Martyna Huczko, która już na początku dwukrotnie wpisała się do protokołu zdobytymi bramkami. W kolejnych minutach popis dała środkowa rozgrywająca Agata Cebula, która pod rząd zdobyła aż 5 goli. Przewaga szczecinianek rosła z minuty na minutę. Wielki udział miała w tym fakcie bramkarka z Grodu Gryfa Adrianna Płaczek, która po meczu zebrała słuszne pochwały nie tylko od swojego trenera Dariusza Molskiego, ale również od szkoleniowca KSS-u.

Kapitalną paradą Płaczek popisała się w 17. minucie meczu, kiedy to praktycznie leżąc na parkiecie zdołała wybronić strzał Paszowskiej. - Spodziewałyśmy się na pewno trudnego meczu. Dałyśmy sobie narzucać zbyt dużo bramek w pierwszej połowie, byłyśmy przy tym nieskuteczne. Ada Płaczek tego dnia po prostu broniła wszystko. My rzucałyśmy bez pomysłu. Musimy się szybko pozbierać, bo w poniedziałek czeka nas kolejny mecz i mam nadzieję, że tam już będzie lepiej - powiedziała tuż po meczu Paszowska.

W 22. minucie przewaga miejscowych urosła już do 9 trafień. 15 bramkę dla Pogoni rzuciła wówczas Natalia Kuryanovich. W ostatnich minutach instynktem strzeleckim znowu błysnęła Cebula, która na przerwę schodziła z bagażem 9 bramek. Spory udział w przebiegu pierwszej połowy miała również Monika Stachowska, która bardzo często rozgrywała piłkę i robiła to naprawdę dobrze, a co najważniejsze mądrze. Efektem tego była 10-bramkowa przewaga - 21:11.

Po przerwie należało spodziewać się nawałnicy ze strony kielczanek. Rzeczywiście tak to w pewnym momencie zaczynało wyglądać. Trener Tetelewski nakazał indywidualne krycie Cebuli, co powoli zaczynało przynosić zamierzony efekt. W 37. minucie było już tylko… 22:14.

Niemniej jednak dwie następne akcje zakończone rzutami Hanny Yashchuk  i Katarzyny Sabały przywróciły stan meczu do 10 goli różnicy. Od 45. minuty zaczynała wkradać się co raz większa nerwowość w poczynaniach miejscowego zespołu. Znacznie lepiej rzutowo wyglądały Paszowska oraz Paulina Piechnik. Strzały drugiej z wymienionych doprowadziły w 48. minucie do stanu 28:24. - Zabrakło nam czasu, przegrałyśmy za dużą ilością bramek tę pierwszą połowę, bo bodajże aż 10-oma. To jest duża różnica, niemniej starałyśmy się bardzo, ale zabrakło nam czasu - oceniła skrzydłowa KSS-u

Trudno sobie wyobrazić, jak mógł się potoczyć ten mecz, gdyby nie rewelacyjna wręcz gra Płaczek między słupkami. Interwencją kolejki można nazwać to, co młoda bramkarka zrobiła minutę wcześniej. Najpierw, będąc sam na sam, obroniła rzut Paszowskiej z prawej strony, a potem jeszcze dobitkę ze środka jej koleżanki. Należy przy tym dodać, że Płaczek nie wiedziała gdzie jest piłka i akurat się odwracała. W ostatnim momencie wystawiła jednak lewą rękę i zdołała odbić strzał, który powinien zakończyć się bramką. Na ławce trenerskiej gości dało się odczuć wielkie zdenerwowanie tym faktem.

Słabszą drugą połowę starał się wytłumaczyć trener Molski. - Nasza absencja w drugiej połowie, czyli jedną lub nawet dwie zawodniczki mniej powodował to, że mieliśmy problem z rozwiązywaniem ataku pozycyjnego. Rzeczywiście trudno byłoby się nie zgodzić ze słowami szkoleniowca szczecinianek. W 58. minucie na tablicy świetlnej było już tylko 32:29, ale strata piłki i rzut Stachowskiej ostatecznie rozwiązał sprawę zwycięstwa gospodyń. Skończyła się tym samym seria porażek Pogoni Baltica na własnym parkiecie.

SPR Pogoń Baltica Szczecin - KSS Kielce 33:30 (21:11)

Pogoń Baltica: Płaczek - Huczko 3, Jakubowska, Kucharska, Sabała 7, Stachowska 4 (0/1), Cebula 10 (3/4), Piontke 3, Agova 1, Yashchuk 3, Kuryanovich 2.
Kary: 18 minut (Huczko, Cebula, Płaczek, Piontke, Yashchuk - po 2 minuty, Stachowska, Kuryanovich - po 4 minuty)
Karne: 3/5

KSS: Staś, Wawrzynkowska - Grabarczyk 5, Syncerz, Grzesik 1, Piechnik 6, Paszowska 8, Drabik 7 (2/2), Skrzyniarz 3 (1/2), Nowak.
Kary: 6 minut (Syncerz, Grzesik, Skrzyniarz - po 2 minuty)
Karne: 3/4

Liczby w nawiasie () przy nazwiskach oznaczają wykonywane rzuty karne przez daną zawodniczkę.


Widzów:
500
Sędziowie: Christ T. (Świdnica), Christ G. (Wrocław)

Komentarze (6)
avatar
kps
4.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a wiadomo kiedy do gry wróci Głowińska? 
prwidz
4.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Słowa trenera "budujemy i uczymy się" już nie aktualne. Zbudowaliście zespół i umiecie grać. Brawo dziewczyny i trener! 
avatar
kps
4.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Teraz Pogoń pokaże mistrzowi gdzie raki zimują... Będą kolejne dwa punkty! 
avatar
Asha88
4.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Pogoń. Gratulacje trenerze. 
avatar
kps
3.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kapitalny mecz Pogoni Baltica. Szkoda tylko tych kar, bo gdyby nie one to wynik mógł być bardziej okazały. Wątpię czy tego dnia przy takiej ich postawie którakolwiek inna drużyna by z nimi wygr Czytaj całość