Vistal? Mamy duże szanse - rozmowa ze Stefką Agovą, rozgrywającą Pogoni Baltica Szczecin

Jej pierwszym klubem był KSS, teraz broni barw Pogoni Baltica. O sytuacji w nowym zespole, testowanej zawodniczce i następnym rywalu opowiedziała portalowi SportoweFakty.pl rozgrywająca Stefka Agova.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Krzysztof Kempski: Zaczyna pani co raz częściej pokazywać się na parkiecie. Śladów po przebytej kontuzji już nie ma?

Stefka Agova: Nie, nie ma, jestem już po kontuzji. Zdrowie teraz dopisuje, potrzebuję jednak trochę czasu by dojść do swojej dobrej formy, bo na razie nie grałam w żadnych meczach. Musi po prostu upłynąć trochę czasu.

A jak się pani czuje mogąc w końcu normalnie grać? - Czuję się bardzo dobrze. Chciałabym jak najszybciej wrócić do swojej normalnej dyspozycji.
Stefka Agova dostaje co raz więcej szans od trenera Dariusza Molskiego. Stefka Agova dostaje co raz więcej szans od trenera Dariusza Molskiego.
Pogoń Baltica jest mocno przetrzebiona różnymi urazami. Jakby tego było mało to ostatnio do kontuzjowanych dołączyła jeszcze Monika Głowińska. Uważa pani, że to ma bezpośrednie przełożenie na osiągane wyniki?

- Myślę, że wyniki, które osiągamy są dobre. Przegrałyśmy takie mecze, które mogłyśmy przegrać. Jak na razie wyniki są jednak naprawdę dobre, jesteśmy w środku tabeli. Nie jest więc źle, niedługo wrócą zawodniczki kontuzjowane i wtedy będzie się naprawdę dużo działo.

Mimo tylu nieobecności w zespole potraficie jednak sprawić niespodziankę. Zwycięstwo z KPR-em w Jeleniej Górze, teraz wygrana z KSS-em Kielce.

- Rzeczywiście tak jest. Pierwsze dwa punkty na własnym terenie już są. Bardzo się z tego cieszymy.

Z kielczankami do przerwy zanosiło się na pogrom, takiego wyniku jak 21:11 w Szczecinie chyba nikt się nie spodziewał.

- Przede wszystkim zagrałyśmy dokładnie tak, jak powiedział nam jeszcze przed meczem nasz trener. Miałyśmy grać długo w ataku, mocno w obronie. To tak naprawdę zaważyło. Na pewno też celne rzuty naszej środkowej rozgrywającej Agaty Cebuli bardzo nam w tym pomogły.

Pierwszą bramkę rywal zdobył dopiero w… 10. minucie meczu. To spory wyczyn, zważywszy na fakt, że grałyście z wiceliderem tabeli, który dawno już nie przegrał, a ze zdobywaniem goli także nie miał problemów.

- Tak, ale to był wynik naszej mocnej obrony. Od tego to wszystko się zaczęło.

W szczecińskim zespole daje się ostatnio zauważyć brak szczypiornistki, która potrafi bez sentymentu oddać rzut z dystansu zakończony bramką. Od poniedziałku trenuje z wami Natalia Djurka. Ona może ten "problem" rozwiązać?

- Moim zdaniem ten skład osobowy, który mamy obecnie jest dobry. My musimy po prostu dalej nad sobą pracować. Potrzebujemy czasu. Musimy się jeszcze zgrać i wtedy może być naprawdę bardzo dobrze.

Następny mecz zagracie znowu u siebie. Jesteście teraz na fali, ale rywal nie byle jaki, bo aktualny mistrz Polski.

- Tak, faktycznie jest to obecny mistrz Polski, ale on wcale nie jest teraz taki mocny jak to było wcześniej, np. w poprzednim sezonie. Będziemy chciały zrobić wszystko by zdobyć kolejne dwa punkty.

Wydaje się to być naprawdę bardzo realny scenariusz, bo tylko przypomnę, że przed 7. serią spotkań Vistal plasował się jedno oczko wyżej od was. Nie pozostaje nic innego jak wykorzystać słabszą dyspozycję tej drużyny.

- Uważam, że mamy naprawdę duże szanse na to, byśmy wygrały także ten mecz. Wierzę, że tak się stanie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×