Ewa Wilczek: To wypadek przy pracy

Nie milkną echa niedzielnego spotkania pomiędzy SPR-em Lublin a KGHM Metraco Zagłębiem Lubin. Podopieczne Edwarda Jankowskiego po raz pierwszy w tym sezonie poczuły smak przegranej.

Małgorzata Boluk
Małgorzata Boluk
6 stycznia jest datą, której ekipa SPR-u Lublin pozytywnie wspominać nie będzie. Tego dnia, drużyna KGHM Metraco Zagłębia Lubin znalazła receptę na niepokonany dotąd SPR i boleśnie przerwała imponującą passę podopiecznych Edwarda Jankowskiego. Miedziowe sięgnęły po zwycięstwo szczelną, wysoką defensywą, która utrudniała wykorzystanie jednego z największych atutów zawodniczek z Lubelszczyzny, jakim jest druga linia.

- Nie było to nasze najlepsze spotkanie. Myślę, że popełniłyśmy sporo błędów. Zagłębie dobrze zagrało wysoką obroną i dzięki temu mogło wyprowadzać kontry. To była ich największa broń. Ale taki jest sport. My wygrałyśmy czterema bramkami w Lubinie, a teraz Zagłębie trzema u nas. Są to dwa zespoły na równym poziomie - skomentowała mecz kołowa SPR-u Lublin, Ewa Wilczek.

- Przegrywałyśmy już bardzo wysoko. Drużynie takiej klasy bardzo trudno jest wydrzeć zwycięstwo. To byłby cud. Powinnyśmy grać dobrze przez całe 60 minut. Było to jedno z naszych najsłabszych spotkań. Mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy. Postaramy się nie zgubić już żadnych punktów i zakończyć rundę zasadniczą na pierwszym miejscu - dodała zawodniczka SPR-u.

Monika Maliczkiewicz zamurowała lubińską bramkę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×