Krzysztof Kempski: Jak z pana zdrowiem? Podobno kontuzjowane kolano ciągle daje o sobie znać. To prawda?
Paweł Biały: Niestety tak. Mam większy problem niż się początkowo spodziewałem. To kolano nie przestaje puchnąć. Robiłem rezonans w piątek, w przeciągu kilku dni okaże się jak jest to poważne. Jeśli będzie poważniej, to myślę, że zagram dopiero w play-offach lub play-outach, a jeśli nie to pomyślę o końcu kariery, bo ten czas jednak gdzieś tam ucieka i różne myśli przychodzą. Zobaczymy, na razie nie ma co się denerwować, poczekajmy na diagnozę.
Ten powracający uraz to kwestia niezaleczenia czy jakiegoś dodatkowego nieszczęśliwego zbiegu okoliczności?
- Na treningu nic takiego się nie zdarzyło. Podejrzewam, że obciążenie Achillesa powoduje, że przeciąża się inne partie mięśni i przez to tak to wygląda. Trudno tak naprawdę powiedzieć. W całym swoim dorobku nie miałem zbyt dużo kontuzji i może to też jest spowodowane tym, że teraz to zmęczenie daje o sobie znać. Podejrzewam, że nie jest to jakaś bardzo groźna kontuzja, myślę, że wykluczy mnie gdzieś na miesiąc lub dwa. Ten cały sezon bez przygotowań, bez sparingów nie jest dla mnie łatwy.
A skoro już mowa o przygotowaniach, Gaz-System jest już po pierwszym turnieju w Wągrowcu, który raczej nie był zbyt udany dla drużyny. Zajęliście w nim dopiero 4. miejsce na 5 drużyn.
- Nie, nie zgodziłbym się, że ten turniej był nieudany. Wynik, jaki osiągnęliśmy, na tym etapie nie był najważniejszy. Byliśmy w zupełnie innym okresie przygotowań. Mam tu na myśli nas i drużynę z Kwidzyna oraz zespoły pierwszoligowe. Tydzień różnicy w przygotowaniach to jest jednak sporo. My obecnie bardzo mocno biegamy. W Wągrowcu, w szczególności w zespole z Legionowa, widać było taką świeżość. Gorzej zagrali w drugim dniu, a u nas było odwrotnie. Gramy pełną 16-tką. Nie graliśmy na wynik, to była zupełnie drugorzędna sprawa. Nie mówię tego dlatego, że akurat przegraliśmy, tylko po prostu takie było założenie. Teraz będziemy grali z Emporem Rostock i to już będzie rzeczywiście gra o wynik. Dla nas najważniejsze będzie jak wypadniemy, jak wypadnie nasza obrona, którą dość mocno budujemy.
W Szczecinie na testach przebywał Igor Kos - Chorwat, ale brak przygotowania pod względem fizycznym sprawił, że ten zawodnik nie znalazł uznania w waszych oczach.
- Ten zawodnik jest klasowy, ale jeżeli on będzie gotowy dopiero za 2-3 miesiące to my będziemy już mieli play-offy, play-outy, zobaczymy jak to wyjdzie. Nie ma sensu narażać się na duże koszty, tylko dlatego, że ktoś jest wspaniałym graczem i podpisywać z nim kontrakt, a nie jest on dobrze przygotowany do gry. Szukamy kogoś, kto może nam pomóc, a jeżeli takich nie ma to dalej ćwiczymy z własnymi ludźmi. A mamy fajnych zawodników. Tu też nie chodzi o to, żeby tutaj kogokolwiek na siłę kupować i żeby się z tego cieszyć. Raczej redukujemy kadrę. Filip Kliszczyk obecnie będzie grał w Stralsundzie. Być może Piotrek Frelek przeniesie się do Ahlbecku. Ten skład cały czas zmniejszamy, bo mamy za dużą ilość ludzi. Przy tym składzie 18-osobowym myślę, że to zacznie na treningach mentalnie lepiej wyglądać i ten zespół zacznie się zgrywać.
Na prawym rozegraniu testowany był również Marin Knez. Jak wygląda sytuacja tego piłkarza ręcznego?
- Tego szczypiornistę również pożegnaliśmy. To jest akurat przykład braku profesjonalizmu. Przyjechał do nas zawodnik kompletnie nieprzygotowany, nie chcący grać. Powiem szczerze, że były to zmarnowane 3 dni i pieniądze. To samo przekazaliśmy menadżerowi. Z takim podejściem to on naprawdę niewiele zrobi w piłce ręcznej. Przyjechał do nas jeszcze Estończyk. Młody chłopaczek. Tutaj było widać pełne zaangażowanie. Niestety umiejętności jeszcze nie te. Bardzo fajny zawodnik na przyszłość, może za rok za dwa lata. Z drugiej strony nie oszukujmy się, w trakcie sezonu dobrych leworęcznych na prawym rozegraniu to jest raczej sztuka, żeby znaleźć. Nie spodziewaliśmy się nie wiadomo czego. Nie chcieliśmy jednak zmarnować okazji, tak jak udało się nam np. ze Stojkoviciem. To był strzał w 10-tkę. Skorzystaliśmy z tego okresu przejściowego. Tak jak powiedziałem wcześniej, nic na siłę.
A coś więcej może pan powiedzieć o tym Estończyku?
- Nazwisko Vlastinowski. Zawodnik mający 22 lata. Bardzo bardzo pozytywna osoba, ale tak jak już powiedziałem, umiejętności jeszcze nie takie. Nie ma sensu dublować pozycji. My potrzebujemy na teraz kogoś, kto może nam pomóc. Kto powiedział, że nie możemy grać praworęcznym na prawym rozegraniu.
Nie obawia się pan, iż odejście Frelka, o którym mówiło się, że może przenieść się nawet do Luksemburgu, spowoduje, iż jedynym nominalnym prawoskrzydłowym zostanie Mateusz Zaremba?
- Ale Mateusz Zaremba nie może tego traktować, że jest sam i może na spokojnie grać. Tak jak powiedziałem, będziemy próbować rozwiązania z praworęcznym. Zmieniamy też pewne zasady. Będzie trochę mniej pobłażliwości. Musi być 100-procentowa praca i walka. Jeżeli takiej nie będzie to dla mnie może grać i leworęczny na lewym skrzydle, pod warunkiem, że będzie w pełni zaangażowany. Nie skupiajmy się na medalach, dyplomach.
Teraz wyjeżdżacie do Rostocka, może pan zdradzić więcej szczegółów?
- To będzie tylko dwumecz z Emporem Rostock. Po czterech dniach chcemy zagrać także Füchse Berlin. Wiadomo, że teraz trwają mistrzostwa świata w Hiszpanii i nie będzie grało kilku zawodników. Dla nas i tak to jest wystarczająco wymagający przeciwnik, na którego musimy się sprężyć. Ważne jest, żebyśmy dopracowali obronę i żeby chłopaki bardziej się komunikowali. Wiem, że czasu nam brakuje, ale ten zespół grający ze sobą rok czy dwa będzie bardzo groźny, ale chodzi o to, żeby te efekty przyszły jak najszybciej.
Pierwszy mecz po tej przerwie zagracie z Orlenem Wisłą Płock. Jest jeszcze trochę czasu na przygotowania, ale powoli trzeba się na tym rywalu zacząć koncentrować.
- Owszem myślimy już nad nimi. My mamy swoje do zrobienia. Co za różnica czy przyjedzie Vive czy Wisła. My mamy walczyć. Jeżeli przegramy 20-oma, ale po dobrej grze i pracy to będę miał mniej pretensji jak przegramy jedną, a będziemy robić głupie błędy. Jeżeli wyznaczamy sobie jakieś cele to po to, żeby je realizować. Musimy zrobić progres. Przyjedzie Płock, na pewno jest to silny zespół. Ranking mówi sam za siebie, ale tak jak mówiłem, oni mają swoje cele, my mamy swoje.
Utrzyma Gaz-System pierwszą ósemkę w Superlidze?
- Jakbym w to nie wierzył to bym się tym nie zajmował. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby zmieniło się myślenie. Przez pierwsze pół roku widać było, że niektórym zawodnikom, którzy przyjechali do nas nawet z lepszych zespołów wydawało się, że to będzie bardzo łatwe i takie proste do zrealizowania. Na chwilę obecną widać, że nikt się nie położy, każdy walczy. Pokazał to nasz mecz z Koreą. Jeżeli odpuszczaliśmy gdzieś w obronie to Koreańczycy równo się nas trzymali, jak poprawiliśmy tę obronę to nagle okazało się, że potrafiliśmy im odskoczyć. Dokładnie tak samo będzie tutaj. Jak nie będziemy walczyć to punktów nikt nam za darmo nie odda.
Ostatnie pytanie: które miejsce zajmie Polska na mistrzostwach świata w Hiszpanii?
- Wierzę w to, że wygramy z Węgrami. Szkoda trochę tego meczu ze Słowenią, bo gdybyśmy tamten mecz wygrali to byśmy mieli mecz z Egiptem i byłoby to dużo prostsze. Obawiam się troszkę o to, że ten system pucharowy może spowodować, że jeden błąd i już będzie koniec. Mamy naprawdę fajnych ludzi i z tego co widzę również bardzo fajną atmosferę. Wierzę, że nie będzie już żadnych kontuzji i że Krzysiek Lijewski wróci do tego swojego grania i pokaże jeszcze swoją wartość.